23

13.1K 1K 247
                                    

- Idziemy na spacer. Potowarzyszysz nam? - zapytałam, przygotowując wózek na długie godziny chodzenia. Nasze wakacje nie prezentowały się najlepiej i starałam się sprawić, by chociaż koniec był miły. Spojrzał na mnie znad telefonu i ponownie zajął się pisaniem coś w niewielkim urządzeniu.

- Zostanę w pokoju.

- Jasne. - nie próbowałam go przekonywać, więc zwyczajnie posadziłam Leosia do wózka i wyszłam z apartamentu. Nawet nie chodziło o mnie, ponieważ byłam najmniej ważna. Było mi szkoda synka, który nie był niczemu winien. To o nim powinniśmy najbardziej myśleć, a Harry zachowywał się jakby wcale go to nie interesowało. 

Było późne popołudnie, dlatego nie było już tak ciepło jak o dwunastej. Siedziałam na jednej z ławek niedaleko plaży i czytałam książkę, czując przyjemny wiaterek. Maluch bawił się grzechotką, którą jedynie potrząsał, także zerkałam na niego tylko chwilowo. 


- Dobra, mamusia przeczytała całą książkę. Możemy wracać. - uśmiechnęłam się do radosnego dzieciaka i ruszyłam z powrotem do hotelu. Wchodząc do pokoju, zastałam niewielką karteczkę, która informowała mnie o tym, że wyszedł coś zjeść. Nawet posiłki spędzaliśmy osobno. Przebrałam Leosia w zwykłe śpioszki i położyłam sobie na łóżku w towarzystwie wielu zabawek należących do mojego syna. Największą frajdę sprawiało mu rzucanie wszystkich podstawionych mu pod nos rzeczy. Jeśli dałam mu misia, to zaraz znajdował się w innym położeniu. - Ty chyba jednak wziąłeś geny taty, co? - odpowiedział mi machnięciem plastikowym klockiem, który wylądował w dekolcie mojej bluzki. Cały ojciec. 

- Wróciłem. - w tym samym momencie wyjmowałam zabawkę spod bluzki, także nie zwróciłam na niego większej uwagi. Wiedziałam, że się położył obok nas, ale nie dostrzegłam jego twarzy. - Mój mały skarb. - wtedy zainteresowałam się jego osobą i mogłam być świadkiem jak trzymał Leosia w swoich ramionach, a następnie lokował go na swojej klatce piersiowej.

- Czy wreszcie powiesz, co się dzieje?

- Nic się nie dzieje. Po prostu zaczynasz mnie irytować i...

- W porządku. - było mi cholernie przykro i dlatego wyszłam na balkon, aby nie pokazywać mu, że jednak spowodował u mnie przykrość. Oparłam się o barierkę i rozglądałam się po pięknym widoku. Jednocześnie rozmyślałam nad pierścionkiem na moim serdecznym palcu. Nie rozumiałam, co było przyczyną jego zachowania i nie uważałam, żebym zrobiła coś złego. Wprawdzie wcześniej marudziłam na temat swojego wyglądu, jednak zmieniło się to po spadku wagi. To normalne, że zareagowałam na jego bezczelnie gapienie się na piersi jakiejś kobiety. Kto by tego nie zrobił? Nie pojmowałam tego. - Musimy poważnie porozmawiać. - mruknęłam, gdy weszłam do środka. Oderwał oczy od maluszka i spojrzał na mnie zdezorientowany. Naprawdę? Było coś w tym dziwnego, że w takiej sytuacji chciałam z nim pogadać?

- A mamy o czym? - nie poznawałam go i przez to jeszcze bardziej zastanawiałam się nad naszą przyszłością.

- Tak, od tej rozmowy zależy czy nadal będę nosiła ten pierścionek na palcu. 

- Zostawiasz mnie?

- Nie, ale nie myślałbyś o tym gdybym zachowywała się jak suka wobec ciebie?

- Kocham cię, Emmo, ale właśnie się tak zachowujesz.

- Dobrze wiedzieć, że przed rozstaniem mamy wszystko wyjaśnione.

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Hej x

maraton uważam za otwarty! Kolejny za dwie godziny!

Podobają Wam się takie zabawy? Robić je częściej, a w innych postaciach? Może więcej osób chciałoby wziąć w tym udział?

Kocham xx

Family Guy✫h.sحيث تعيش القصص. اكتشف الآن