10

16.1K 1.3K 447
                                    

~Harry~

Wróciłem do pokoju hotelowego, w którym zatrzymałem się od razu po opuszczeniu domu. Chciałem zobaczyć się z Emmą oraz Leo, pomimo, że mnie odrzuciła, ale nie mogłem się pojawić pijany. Każdego dnia, dzień w dzień piłem i w takim stanie nie powinienem pokazywać się im na oczy. Spotykając ją i jej rodziców byłem trzeźwy, lecz zmęczony poprzednią nocą. 

Nie spałem z nikim. Nie mogłem, chociaż po pijaku przyszło mi to do głowy. Za każdym razem odmawiałem w ostatnim momencie. Nawet jeśli nie byliśmy już razem to uważałem to za zdradę. Kochałem ją, nie potrafiłem pieprzyć się teraz z kimś innym. Poznałem pewną dziewczynę w klubie, aczkolwiek prędko się otrząsnąłem.

Odłożyłem reklamówkę pełną alkoholi na stolik i usiadłem na kanapie, aby dokładnie pomyśleć o tym wszystkim. Musiałem pamiętać o Leosiu, który cierpiał, cierpiała również Emma. Schudła, okropnie i mogłem się założyć, że nie za pomocą diety oraz ćwiczeń.

Zebrałem najpotrzebniejsze rzeczy jak telefon, dokumenty i kluczyki do auta, a następnie ruszyłem do wyjścia. Musiałem ich zobaczyć, żeby ogarnąć swoją dupę i do nich pojechać.

Jechałem szybko, jednak ostrożnie, bo nadal czułem skutki swoich zabaw z trunkami. Podjechałem pod swój dom, w którym paliło się światło, dlatego musieli być w środku. Nie wiedziałem czy powinienem dzwonić dzwonkiem, ponieważ już tutaj nie mieszkałem, a przecież dom należał również do mnie. Właśnie temu postanowiłem wejść bez pukania.

- Harry?

- Czyżbyś sobie przypomniał o swojej rodzinie? No brawo, kolego. - nie chciałem awantury, jednakże Brian był wściekły i wcale mu się nie dziwiłem. Zachowałem się nieodpowiedzialnie, ale przyjechałem tu, by to naprawić. Niestety nie zdążyłem się zorientować, a zostałem przyciśnięty do ściany. W tym samym momencie usłyszałem płacz swojego dziecka. - Jesteś takim niedojrzałym chujem. Ile lasek zaliczyłeś, co? Miałeś całe dwa tygodnie na zabawę. Może Leoś będzie miał rodzeństwo?!

- Nikogo nie pieprzyłem! Nie mógłbym! Kocham ją pomimo tego, że po raz trzeci usłyszałem od niej "nie"! To twoja córka mnie odrzuciła! - otrzymałem pierwszy cios prosto w szczękę. Kurwa. Nie oddałbym mu, gdyż był ojcem mojej Emmy, a dziadkiem Leosia.

- Czy trudno zrozumieć to, że nie jest gotowa?! Patrz jak się zachowujesz po kłótni! Pijesz, a wcześniej bzykałeś jakąś laskę w samolocie! Jak ma być pewna waszego związku, małżeństwa?! Musi wiedzieć, że nawet jak coś się zepsuje to będziecie w stanie to naprawić, a tymczasem co?! Oboje jesteście winni, a najgorsze jest w tym, że nie myślicie o Leosiu! - miał rację. Wyprowadziłem się i nie było mnie tu czternaście dni. Oboje zawiniliśmy.

- Tato, puść go.

- Jeśli macie to zakończyć to wpierw pomyślcie o Leo. Potem zacznijcie zachowywać się jak gówniarze. - razem z Rose opuścili pomieszczenie, zostawiając Emmę, Leo i mnie samych. Stałem przy wyjściu z pokoju, przyglądając się chudej dziewczynie, która próbowała uspokoić Leosia. Podszedłem do nich i odebrałem dziecko z jej rąk, aby wreszcie przytulić do siebie malucha.

- Dzwoniłam do ciebie tyle razy...

- Codziennie piłem, byłem pijany, Emmo. 

- Nie możesz mnie zostawić. Leo płacze każdego dnia kilka razy, a ja nie wiem co się dzieje. Jeżeli nie chcesz robić tego dla mnie do zrób dla niego.

-Emmo...

-Nie umiem głupiego wózka znieść ze schodów! P-przepraszam.-jedną ręką trzymałem delikatnie Leosia, a drugą objąłem ją ramieniem. 

-Ja też przepraszam. Musimy chyba poważnie porozmawiać.-położyliśmy Leo do jego łóżeczka, bo szybko zasnął i później wróciliśmy do salonu, by pogadać o tym wszystkim.

- Chciałbym, abyś była moją żoną. Wiem jaki masz do tego stosunek, ale nic na to nie poradzę. Źle się zachowałem. Zostawiłem was, chodziłem zalany każdego dnia i nie myślałem o tobie oraz dziecku.

- Wyszłabym za ciebie, gdyby nie to, co się dzieje. Co się stanie jak się pokłócimy?

- Kochanie, nasze problemy wiążą się teraz wyłącznie z tym, że nie chcesz za mnie wyjść. - uśmiechnąłem się, gdy wdrapała się na moje kolana i mocno się we mnie wtuliła, chowając nos w zagłębieniu mojej szyi. Cały czas płakała i bałem się, że może to doprowadzić do omdlenia czy czegoś podobnego. Martwiłem się o nią. Sam nie prezentowałem się najlepiej, ale z nią było gorzej. - Proszę, nie płacz już.

- Z-zostaniesz?

- Zostanę. Emmo? Hej, Emmo? Co się dzieje? Emma!

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Family Guy✫h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz