~Other - Rozdział 2.

23.7K 972 90
                                    

Rozdział 2.

-Zoey, poczekaj!- Krzyczy chłopak, więc się odwracam.

Biegnie ku mnie w czarnym T-shircie i takiego samego koloru spodniach. Woda kapie z jego włosów, mocząc materiał na ramionach i klatce piersiowej. Uśmiecham się szeroko na jego widok i czekam aż do mnie dobiegnie, nie chcąc zmoknąć bardziej niż on.

Niemal na mnie wpada i chwyta w swoje umięśnione, wytatuowane ramiona, przyciskając do siebie. Zarzucam mu ręce na szyję i wtulam się w jego mokre ubrania, ciesząc uwielbianym zapachem i budową ciała.

Nie zauważyłabym, że przyszedł z nim jego kolega, dopóki ten nie odchrząknął znacząco, przypominając Liamowi o swojej obecności. Chłopak wyplątuje się z moich objęć i posyła mi szeroki uśmiech, ukazując swojego znajomego. Jest to wysoki chłopak, o kręconych ciemnych włosach, opadających na czoło i zielonych, magicznych tęczówkach. Ma jeszcze więcej tatuażów od Liama oraz kilka kolczyków na twarzy: snakebite'a, septuma oraz jednego na brwi. Wnioskuję, że również nie zdążył się ubrać, pośpieszany przez Liama, ponieważ na jego ciele widnieje tylko biały luźny podkoszulek na ramiączkach oraz czarne rurki, zwieńczone jakimiś sportowymi butami.

-To jest Harry. Harry, to moja kuzynka i najlepsza dziewczyna pod słońcem, Zoey.- Przedstawia nas sobie, a ja śmieję się, słysząc jego słowa na mój temat.

-Miło poznać, słońce.- Mruga do mnie, a ja zagryzam wargi, obserwując jego seksowne, kocie ruchy. Zaraz, co?

Harry uśmiecha się pod nosem, widząc moją reakcję, ale nic nie mówi. Dopiero Liam przerywa tę dość irytującą ciszę.

-Jedziemy?- Pyta, odciągając moją uwagę od zbyt pewnego siebie chłopaka. Kiwam ochoczo głową. Liam chwyta mnie za rękę i biegiem zaciąga pod duże, czarne auto.

-Range Rover?- Zadaję pytanie, unosząc brwi.- Wow.

-To nie mój.- Śmieje się Liam, czochrając moje mokre włosy.- Ale Harry'emu spodobało się, że znasz się na samochodach.

Uśmiecham się, czując na sobie magnetyzujące spojrzenie chłopaka. Nagle czuję, że czerwony kolor nawiedza moje policzki. Spuszczam głowę i próbując zostać niezauważoną, wślizguję się do samochodu na tylne siedzenie. Od razu przeciągam pas i wciskam go w zapięcie, które wydaje ciche kliknięcie.

Harry prowadzi tak, jakby był sam. Bez skrępowania przejeżdża przez czerwone światła, ledwie omijając zahaczające o niego inne pojazdy. Chcę powiedzieć, aby trochę zwolnił, ale zbytnio się boję.

Na miejscu jesteśmy po jakiejś godzinie. Tyłek boli mnie jeszcze bardziej niż wcześniej. Liam chwyta moje walizki i wbiega z nimi do domu, a ja tuż za nim. Okazuje się, że Harry również chciałby z nami zostać, więc nie zamykam za sobą drzwi pozwalając, aby rozgościł się w domu wraz z zimnym powietrzem.

-Wbijasz na imprezę?- Pyta niby od niechcenia, siedząc na kanapie i przeglądając kanały telewizyjne.

-Przykro mi, ale dzisiaj nie dam rady.- Odpowiada spokojnie Liam, wynosząc torby do mojego pokoju.

-Weź małą ze sobą.- Prycha, obrzucając mnie złośliwym spojrzeniem.

-Wątpię, żeby chciała spędzić wieczór w takim towarzystwie.- Mruczy mój kuzyn, stając tuż obok mnie.

-Liam, nie chcę, żebyś przeze mnie siedział w domu, skoro miałeś inne plany...- Mówię cicho, starając się nie zwracać uwagi na nieprzyjemnego loczkowatego na kanapie.

-Nie miałem żadnych planów...- Zaczyna, jednak Harry wtrąca się w połowie zdania.

-Nie okłamuj jej.

-Zamknij się, gówniarzu.

Harry śmieje się i wstaje, patrząc na mnie wzrokiem ciskającym błyskawicami.

-Przemyśl to, stary. Moje drzwi stoją otworem.- Klepie go po ramieniu i wychodzi, nawet na mnie nie patrząc. Chcę już coś powiedzieć, ale Liam uprzedza mnie mówiąc, że pomoże mi się wypakować.

Jego dom jest sporych rozmiarów, cały utrzymany w czystych, jasnych barwach. Jedynymi kontrastami są niektóre obrazy i meble, na przykład krwistoczerwona kanapa lub ceglany kontuarek w kuchni. Mój pokój jest pomalowany na biało, podłoga wyłożona jasnym drewnem, oraz wszystkie meble, w tym duże, dwuosobowe łóżko wykonane z tego samego materiału co podłoga. Biała, satynowa pościel, idealnie rozłożona na materacu, a na niej stos miękkich, kolorowych poduszek.

Segregowanie wszystkich ubrań zajmuje nam sporo czasu. Dzięki temu zdołałam poukładać mniej więcej myśli i jestem stuprocentowo pewna swojej decyzji, którą chcę się podzielić z Liamem.

-Idziemy na imprezę.- Mówię twardo, nie chcąc słyszeć żadnego "ale".

-Dlaczego?- Dziwi się, unosząc brew i domykając ostatnią zapełnioną już szufladę. Odwraca się przodem do mnie, wyczekując odpowiedzi.

-Bo wiem, że chcesz na nią iść. A ja nie chcę cię zatrzymywać.

-Nie chcę na nią iść.

-Nie kłam. Przecież widzę. Idź się ubieraj, ja też muszę coś znaleźć.

-Miałem się tobą opiekować...- Spuszcza głowę i zagryza wargi. Podchodzę do niego i wtulam się w jego ciepły tors.

-Będziesz.- Mruczę.- Na imprezie.- Dodaję, na co śmieje się i odsuwa mnie od siebie.

-W takim razie zostawiam cię samą.

Wychodzi, zamykając za sobą drzwi. Wzdycham cicho i kieruję się w stronę własnej, malutkiej łazienki. Potrzebuję długiego prysznica. Muszę zmyć z siebie całą tę nieprzyjemną podróż, zwieńczoną, jak się okazuje, imprezą u Harry'ego.

Po relaksującej kąpieli wychodzę spod gorącej wody i suszę włosy, kręcąc je w loki. Opuszczam je swobodnie na odkryte ramiona i przechodzę do pokoju, w celu znalezienia odpowiednich ciuchów. Stawiam na klasykę, dodając do tego czerwone usta i wytuszowane rzęsy. Po dłuższym czasie jestem gotowa, a gdy staję na ostatnim stopniu schodów, Liam wypuszcza szklankę, w której jest jakiś przeźroczysty napój.

-Wyglądasz... Wow.- Wykrztusza.- Chyba jednak nie wypuszczę cię z domu, bo ktoś mi cię ukradnie.

Śmieję się i odszukuję w schowku miotłę. Zaczynam zbierać rozbite fragmenty szkła, zmiatając je na podłożoną przez kuzyna łopatkę. Wyrzuca szklankę do kosza, chwyta kluczyki i moją dłoń, po czym kieruje nas do swojego samochodu.

___________________________

Jak wam się podoba ?:) Przepraszam, że takie krótkie. Następne starałam się pisać dłuższe:) Liczę na komentarze xx

Other ✔ || h.s.Where stories live. Discover now