~Other - Rozdział 43.

11.9K 511 37
                                    

+18

Rozdział 43.

Kolejne dni mijają spokojnym, niezakłóconym niczym tempem. Staram się nie rozmyślać o tym, co stało się po naszym pierwszym razie. Z pewnością było to niesamowite przeżycie i już nie raz przyłapuję się na tym, że myślę nad kolejnym. Harry jednak nie wydaje się być skory do kolejnego kochania się. Męczę go od kilku godzin, a on ciągle stoi po drugiej stronie barykady. Jeśli coś sobie wymyśli, trudno jest z nim rozmawiać.

Po kolejnej wizycie w Parku Stanley'a, którego pokochałam od pierwszego dnia, kiedy w nim byłam, wracamy do hotelu trzymając się za ręce. Uwielbiam to uczucie, gdy dotykamy się wzajemnie, nawet w tak błahej sprawie. Słońce powoli chyli się ku zachodowi, a kolorowe chmury osłaniają jego zarysy wśród ciemniejącego nieba, kiedy wchodzimy do apartamentu. Moim pierwszym kierunkiem jest balkon. Kocham na nim przesiadywać, oglądając jednocześnie te piękne widoki, rozciągające się przede mną.

-Zoey, jak się czujesz?- Pyta Harry, stojąc jeszcze w kuchni. Po chwili staje obok mnie i całuje delikatnie w policzek.

-Jest w porządku.- Uśmiecham się i chwytam jego dłoń. Gładzę miękką skórę, aby po chwili wypuścić ją i wtulić się w tors chłopaka.

-Kocham cię.- Mówię po raz kolejny dzisiejszego dnia. Brunet przenosi swoje ręce z talii i podnosi tył mojej koszulki ku górze, zaczynając głaskać odkryty fragment.

-Co robisz?- Nie mogę się powstrzymać od zadania tego pytania. Jednocześnie chce mi się śmiać z zawziętej miny Harry'ego. Zaciska usta w wąską linię i ściąga brwi, przez co wygląda bardzo słodko.

-Sprawdzam, gdzie masz skrzydła. Przecież każdy anioł je ma, prawda?- Pyta retorycznie, ponieważ zaraz łączę nasze wargi. Nasze języki idealnie ze sobą współgrają, a kiedy chłopak się odsuwa, czuję spory niedosyt jego obecności tuż przy moim ciele.

-Ciągle mówisz mi takie rzeczy. Jesteś uroczy.- Zagryzam dolną wargę, kiedy jego jedna brew unosi się ku górze.

-Jestem mężczyzną, nie mogę być uroczy.- Parska.

-Dla mnie jesteś.- Przyznaję i czochram jego i tak nieułożone loki. Harry chwyta moją talię i podnosi mnie ku górze, kierując nas w stronę łóżka. Kładzie się na mnie, jednocześnie mocno napierając swoim kroczem na moją kobiecość. Wydaję z siebie jęk wprost do jego rozchylonych ust tuż przy moich. Czuję, że się uśmiecha, ponieważ moje oczy pozostają zamknięte. Oplatam jego talię nogami co sprawia, że znajdujemy się jeszcze bliżej siebie. Moje dłonie lekko się trzęsą, kiedy unoszę cienki materiał jego koszulki, próbując ją zdjąć. Harry natychmiast orientuje się do czego zmierzam i odsuwa się, opierając ciężar ciała na łokciach po obu stronach mojej głowy.

-Harry, chciałabym…- Zaczynam, jednak na moje słowa chłopak szybko kręci głową. Zaciska mocno powieki, jakby nie chcąc na mnie patrzeć.

-Harry, proszę…- Szepczę.

-Chciałabym znów cię poczuć.- Dodaję. Chcę to znów zrobić. Sam powiedział, że im więcej razy będziemy się kochać tym mniej będzie bolało. Więc na co czeka? Czuję się jak nastolatka z problemami hormonalnymi, gdy nachodzą mnie takie myśli.

-To sprawia ci ból…

-Praktyka czyni mistrza.- Mówię, zanim zdążam się nad tym zastanowić. Słowa ulatują z moim warg, a Harry otwiera oczy i patrzy na mnie  rozbawieniem. Po kilku sekundach, gdy nasze tęczówki zajęte są własną rozmową, coś w nich przekonuje chłopaka na tyle, aby kontynuować rozpoczętą przeze mnie sesję rozbierania. Brunet szybko pozbywa się swojej koszulki i namiętnie łączy nasze usta. Mój luźny t-shirt wpuszcza pod siebie dłonie Harry'ego, które teraz wodzą po mojej skórze, zostawiając za sobą gęsią skórkę. Pozwalam, aby ściągnął ze mnie niepotrzebny materiał. Usta chłopaka schodzą w dół, na moją żuchwę. Zostawia drobne pocałunki na każdym skrawku mojego ciała, okazując uczucie, którym mnie darzy. Całuje części piersi, które widoczne są poza stanikiem i wędruje w dół z wargami przysuniętymi do mojej sylwetki. Podpieram się chwilowo na łokciach, co pozwala mi dostrzec jak Harry odpina mój guzik i zamek od spodni zębami. Przez sekundę w moim umyśle toczę walkę z samą sobą, ile razy musiał już to robić. Strącam te nieprzyjemne myśli w głąb swojej podświadomości, aby jak najlepiej cieszyć się obecną chwilą. Chichoczę, przez co jego błyszczące spojrzenie spotyka się z moim. Przez te dwa dni naprawdę bardzo uważał. Był delikatny, niemal bał się mnie dotykać, aby nie sprawić mi bólu.

Other ✔ || h.s.Where stories live. Discover now