~Other - Rozdział 14.

17.8K 629 26
                                    

Rozdział 14.

Poranne słońce budzi mnie do życia, więc przewracam się na plecy, chcąc się przeciągnąć. Natrafiam na przeszkodę, więc odwracam głowę. Okazuje się nią być Harry, który leży obok mnie i patrzy na moją twarz spod półprzymkniętych powiek. Uśmiecha się lekko, co odwzajemniam i kładę się na boku, podpierając głowę dłonią. Mój wzrok wędruje ku jego zielonym oczom, tak bardzo za nimi tęskniłam.

-Cześć, Harry.- Śmieję się, kiedy długo niczego nie mówi. Jego pożądliwy wzrok wyłapuje wszystkie niedoskonałości na mojej twarzy.

-Jesteś taka piękna.- Powtarza mi już chyba po raz milionowy i głaszcze mnie po policzku. Uśmiecham się z wdzięcznością i nie mogę powstrzymać się od wtulenia twarzy w jego dużą rękę. Zwinnym ruchem przyciąga mnie do swojego torsu i oddycha głęboko.

-Harry, mogę cię o coś spytać?- Zaczynam cicho.

-To zależy.- Parska, więc patrzę na niego. Ściągam brwi, gdy widzę w jego oczach niepewność.

-Dlaczego byłeś taki zły, kiedy do mnie dzwoniłeś?- To pytanie nurtuje mnie od momentu, w którym wczorajszego wieczoru skończyłam z nim rozmawiać. Był nadzwyczaj wyprowadzony z równowagi, nie wiedziałam co się z nim dzieje.

Harry wzdycha i lekko zażenowany odwraca wzrok. Odchrząkam, aby wrócił spojrzeniem na moją twarz. Drapie się w kark, jakby nie wiedział co powiedzieć.

-Ja… martwiłem się o ciebie.

-I?- Wyczuwam, że to nie jest jedyny powód.

-Pisałem, ale nie odpisałaś. Myślałem, że coś ci się stało, gdy nie odbierałaś kolejnych połączeń… Doprowadzasz mnie do szaleństwa.- Mruczy ostatnie zdanie, a jego palec wskazujący wędruje na moją brodę, abym podniosła głowę. Magiczne tęczówki w kolorze szmaragdu skutecznie odsuwają moje myśli od pytania, które mu wcześniej zadałam.

-Jesteś świadoma tego, co mi robisz. Wiem to.- Mówi pewnie, a jego spojrzenie przeczesuje moją lekko zdziwioną twarz. Nigdy niczego mu nie zrobiłam.

-Jesteś taka… nieśmiała.- Och, a więc o to mu chodzi. Przygryza dolną wargę i zsuwa się tak, aby mieć twarz na wysokości mojej. Po chwili wtula się we mnie, dotykając ustami miejsca pomiędzy obojczykami.

-Twoja niewinność rozkłada mnie na łopatki… Nie mogę nad sobą zapanować, kiedy patrzysz na mnie swoimi czystymi oczami…- Mruczy nadal, a ja nie mogę zdusić w sobie ochoty zerwania z niego wszystkich ubrań. Chwila, czy ja naprawdę o tym pomyślałam?

Obejmuję jego twarz dwoma rękami i podnoszę na wysokość swojej. W jego oczach dostrzegam przede wszystkim troskę. Uśmiecham się lekko, zanim złączam nasze usta w powolnym pocałunku. Jego bliskość powoduje, że chcę pogłębić pocałunek, aby lepiej go poczuć. Pragnę jego ciepłych dłoni na moim ciele. Wspomnienia z naszego intymnego przeżycia na tylnym siedzeniu w jego samochodzie plączą mi się w głowie, kiedy jego język powoli przesuwa się po moim podniebieniu, powodując dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Przez przypadek dotyka językiem mojego kolczyka, przez co natychmiast się odsuwa i patrzy na mnie z niedowierzaniem.

-Pokaż go!- Mówi niemal natychmiast, zaraz po doprowadzeniu się do porządku. Wyglądam na aż taką zestresowaną jaka się czuję? Zaraz po tym uczuciu przychodzi nowe, o wiele wygodniejsze. Śmieję się szeroko, aby Harry mógł zobaczyć kolczyka. Wydaje się być w szoku, kiedy mówię mu, że mam go od kilku lat. Naszą miłą aurę, pełną skradzionych całusów i rąk chłopaka tam, gdzie nie powinny się znajdować, rujnuje wiadomość, która przychodzi na telefon Harry'ego. Natychmiast ogarnia go złość, a ja nie mam pojęcia dlaczego. Nie mówi nic, niemal wybiega z mojego domu, a ja czuję rosnące rozczarowanie gdzieś w głębi mnie. Wzdycham płaczliwie i wstaję, wybierając ubrania na dzisiaj (http://www.faslook.pl/collection/-12651/). Ubieram się powoli i robię poranną toaletę, po czym schodzę do pustej kuchni. Znajduję na blacie kartkę pozostawioną przez kuzyna. Jej treść jeszcze bardziej mnie dołuje. Liam po raz kolejny zostawia mnie, aby wykonać "zamówienie"- następne stracone ludzkie życie. Przełykam ślinę, mnąc papier i wyrzucam go do kosza. Zdaję sobie sprawę, że mieszkam pod jednym dachem z mordercą. Być może nie zabija niewinnych ludzi, takich którzy na to nie zasłużyli, ale jednak to robi. Przed oczami pojawia mi się wyobrażenie mojego Liama, wyłaniającego się z ciemności z uniesioną poziomo ręką. W dłoni trzyma pistolet, mierząc nim w stronę przerażonego mężczyzny. Potrząsam głową, aby pozbyć się natrętnych myśli i wykręcam numer do Jade. Mam nadzieję, że chociaż ona mnie nie zostawi.

Other ✔ || h.s.Where stories live. Discover now