~Other - Rozdział 51.

9.4K 471 16
                                    

Rozdział 51.

Czuję na twarzy ciepłą, dużą dłoń. Mój umysł buntuje się, jednak walczę z nim, aby otworzyć oczy. Udaje mi się, ale światło jest zbyt jaskrawe, moje powieki natychmiast wracają na wcześniejszą pozycję. Mruczę cicho i marszczę brwi.

-Zoey, kochanie, słyszysz mnie?- Harry? O mój Boże, to Harry. Jestem niesamowicie szczęśliwa, słysząc jego zachrypnięty, seksowny głos. Unoszę kącik ust ku górze i staram się zachować spojrzenie na czerwonej twarzy chłopaka. Niewiele widzę, ponieważ przed oczami ciągle wirują mi czarne mroczki, jednak dojrzewam na jego policzkach mokre ślady. Płakał?

Kiwam potakująco głową, przypominając sobie o jego pytaniu. Odwracam głowę na bok, wzrokiem odnajdując siedzącego tuż obok mnie Liama. Kuzyn chwyta moją bezwładnie leżącą dłoń i ściska lekko.

-Jesteśmy przy tobie, skarbie.- Odzywa się cicho. Cieszę się, że mam przy sobie ludzi, którym na mnie zależy. Szmaragdowe tęczówki Harry'ego odnajdują moje i wpatrują się w nie, jakby doszukując się odpowiedzi na pytanie, które dręczy go od jakiegoś czasu.

-Chłopcy, wybaczcie, chciałabym zostać sam na sam z Zoey.- Kobiecy głos przerywa głuchą ciszę między nami. Każdy z nich posłusznie wychodzi, pozostawiając mnie z szczupłą, wysoką brunetką. Nie potrafię przypomnieć sobie jej imienia, mam nadzieję, że nie będę musiała go użyć.

-Pewnie mnie nie pamiętasz.- Uśmiecha się lekko, świdrując mnie wzrokiem pięknych oczu. Kiwam niepewnie głową, czując zażenowanie wstępujące na moją twarz.

-Mam na imię Eleanor, jestem dziewczyną Louisa. Powiesz mi jak się czujesz?

Wzdycham cicho i zastanawiam się chwilę nad odpowiedzią. Z całą pewnością jestem bardzo obolała. Odczuwam nieprzyjemny ucisk w brzuchu i głowie. Widząc swoje posiniaczone ciało, nie wiem co myśleć.

-Nie najlepiej.- Przyznaję. Dochodzę do wniosku, że przed jej surowemu, ale i spokojnemu spojrzeniu nic nie umknie.

-Pamiętasz co się działo?- Zadaje kolejne pytanie. Mimo iż nic do niej nie mam i zaczynam lubić, nieco irytuje mnie jej ciekawość. Wiem, że robi to tylko dla mojego bezpieczeństwa i dobrego stanu zdrowia, ale w tym momencie chciałabym być z kimś innym.

-Jacob mnie bił. Przeciął mi skórę scyzorykiem… I kopał mój brzuch i głowę.

-Tylko tyle wiesz?

-Tak. Poza tym wydaje mi się, że długo i dużo razy byłam nieprzytomna, więc nie wiem co wtedy się działo. Sporo też ze mną rozmawiał.

-Chciałabyś się czegoś napić?

-Może wody.- Czuję suchość w ustach i spalone na popiół gardło. Dziewczyna wstaje i nalewa przeźroczystej cieczy do kubka, po czym pomaga mi się nieco podnieść i podaje mi napój. Woda od razu pomaga. Kiedy odkładam kubek na bok, zagryzam dolną wargę i patrzę chwilę na Eleanor stojącą tuż obok mnie. Jej śliczne oczy lustrują mnie, jednocześnie są ciepłe i pełne współczucia.

-Chciałabym porozmawiać z Harry'm.- Odzywam się cicho, na co El kiwa głową i podchodzi do drzwi, zza których wyłania się chłopak z burzą loków na głowie. Kiedy zostajemy sami, Harry siada na materacu, na którym spoczywam. Opiera łokcie o kolana i spuszcza twarz w stronę płytek na podłodze. Jego klatka piersiowa miarowo wznosi się u opada, jednak jego oczy desperacko nie chcą połączyć się z moimi.

-Harry…- Zaczynam, na co tylko kręci głową.

-Boże, Zoey… ja… ja nawet nie wiem co mam ci powiedzieć. Jak mam cię przeprosić za to wszystko, co się stało. Jak wyrazić ci to, co czuję. Ten wstręt do siebie, że nie dopilnowałem najważniejszej osoby w moim życiu…- Głos mu się łamie, a przez to moje serce również. Powoli przysuwam się do niego i zakładam jedną nogę na jego uda, a drugą trzymam za jego ciałem. Chłopak wtula się we mnie i obejmuje moją sylwetkę długimi ramionami. Zanosi się spazmatycznym płaczem, co mnie szokuje. Nie mogę patrzeć na to, jak Harry cierpi. Głaszczę jego stojące na wszystkie strony ciemne pukle, kiedy on moczy mi koszulkę własnymi łzami.

-Harry, cii…- Staram się go uspokoić, choć kiepsko mi to idzie. Jestem zbyt zdenerwowana jego załamaniem, nerwy zżerają mnie od środka i nie wiem co mówić, aby było dobrze.

-Spokojnie, kochanie. Już wszystko w porządku.

-Nic nie jest w porządku, o to właśnie chodzi. Tyle razy powtarzałem ci, że nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. Nie dotrzymałem obietnicy. Mówiłem, że sam cię nie zranię. Zawiodłem. Jak masz ze mną żyć, skoro na każdym kroku mówię co innego, a robię wszystko na odwrót?

-Harry, ja cię kocham, rozumiesz mnie?- Pytam retorycznie. Muszę odchrząknąć, ponieważ mój głos jest zachrypnięty i pełen żalu. Nie panuję nad nim.

-Przez to, że darzę cię tym uczuciem, wybaczam ci…

-Tego co zrobiłem nie da się wybaczyć.

Wzdycham cicho. Można mówić do niego, a ten dalej swoje. Jak grochem o ścianę. Jest zbyt uparty, aby przyjąć do siebie coś innego niż sam wymyśli. Niż coś, co stworzyło się w jego pełnej tajemnic głowie.

-Da się. Ja ci wybaczyłam. I będę dalej wybaczać, jeśli mi na to pozwolisz. Cokolwiek chodzi ci po głowie, nie możesz mnie zostawić. Jesteś dla mnie zbyt ważny. Ja jestem dla ciebie zbyt ważna, abyś tak po prostu mnie opuścił. Słyszysz?- Chwytam jego mokrą twarz w swoje malutkie dłonie i unoszę ją na wysokość swojej. Jego szmaragdowe oczy są zapuchnięte i czerwone od płaczu, przez co do moich własnych również cisną się łzy.

-Kocham cię, Harry.

Nie odpowiedział.

Wpatruje się we mnie, coraz mocniej ściągając brwi i chyba nad czymś się zastanawiając.

Dlaczego wspomniałam o rozstaniu? Dlaczego nie ugryzłam się w język? Już kiedyś o tym myślał. Myślał o zostawieniu mnie. Mam nadzieję, że to się nie powtórzy.

_____________________

Przepraszam , że taki krótki ;< Wydaje mi się ,że teraz ciągle takie będą . Mam nadzieję , że mi wybaczycie <3

Kocham was ♥

Other ✔ || h.s.Where stories live. Discover now