~Other - Rozdział 54.

8.6K 500 27
                                    

Rozdział 54.

-Zoey, gdzie jesteś?- Niemal natychmiast po odebraniu telefonu, po drugiej stronie odzywa się zestresowany głos Perrie. Dziewczyna od jakiegoś czasu próbuje się ze mną skontaktować, co zauważyłam dopiero kilka minut przed przyłożeniem komórki do ucha.

-Martwię się o ciebie, nie dawałaś znaku życia. Co się dzieje?- Mam dziwne wrażenie, że chłopcy rozkazali jej mnie pilnować. Wewnątrz mojego ciała rośnie złość i zażenowanie spowodowane ich zachowaniem. Wiem, że powinnam im być wdzięczna za troskę, jednak w tym momencie nie jestem w stanie wysilić się na coś innego niż wściekłość.

-Perrie, nic mi nie jest.- Wzdycham, próbując zamaskować irytację w głosie.

-Jestem u znajomej. Jeszcze chwilę u niej posiedzę.

-Och…- Dziewczyna wydaje się być zmieszana swoją dociekliwością, co doskonale rozumiem. Staram się wybaczyć jej tę pomyłkę, spowodowaną tylko i wyłącznie zachowaniem gangu.

-W takim razie ci nie przeszkadzam. Gdybyś czegoś potrzebowała, zadzwoń do mnie, dobrze?

-Jasne. To cześć.- Zanim Pezz zdąża odpowiedzieć, chowam urządzenie do kieszeni kurtki i wznawiam powolny krok przed siebie. Mijam kilka przecznic, a słońce już dawno znika za horyzontem. Czuję się trochę winna, okłamując Perrie, jednak gdybym powiedziała jej prawdę, moje chwile osamotnienia nie trwałyby już długo. Zwijam dłonie w pięści i w ostatnim momencie omijam budkę telefoniczną, wcześniej jej nie zauważając.

Pozwalam sobie zalać umysł wspomnieniami z ostatnich dni. Liam jest do tego stopnia rozkojarzony, że o ich misji dowiedziałam się od Danielle podczas jej pobytu u mnie. Jestem nieco zawiedziona, że mi o tym nie powiedział, jednak staram się o tym nie myśleć. Dodatkowym minusem jest fakt, że Harry również nie raczył mnie o niczym poinformować. Jego nastawienie względem mnie zmieniło się niczym w kalejdoskopie. Nie jest już tym czułym, kochającym mężczyzną, którego tak uwielbiałam. Od czasu porwania stał się oschły i zimny. Nie potrafi wprost powiedzieć co do mnie czuje, a ja wiem, że każde jego słowo skierowane w moją stronę to kłamstwo. Mimo iż znam go dopiero kilka miesięcy, zdołałam poznać go na tyle, aby wiedzieć kiedy mija się z prawdą. A ostatnie dni opierają się głównie na tym. Szybko ocieram pojedynczą łzę z policzka i skręcam na lewo, w wąską uliczkę, nie bardzo wiedząc co robię. Odruchowo sprawdzam godzinę. Liczby na wyświetlaczu telefonu wskazują niemal dwunastą w nocy. Zaciskam usta w cienką linię, po czym zaczynam bawić się smiley'em. Muszę wyglądać nieco dziwnie, poruszając językiem pod górną wargą, jednak nie mogę się powstrzymać.

Moje myśli w jednej chwili schodzą na kompletnie inny tor. Zaczynam zastanawiać się nad moim wyborem studiów. Co zrobię, jeśli się nie dostanę? Jeśli ten list jednak nie znajdzie się w skrzynce? Jestem stuprocentowo przekonana, że dzwoniłam do sekretariatu i informowałam o zmianie adresu, kiedy postanowiłam zostać z Liamem. Dlaczego to tak długo trwa?

Moja głowa odwraca się w stronę pojedynczego hałasu, który dobiegł moich uszu zza rogu budynku kilka metrów przede mną. Z pewnością jestem w tej części Londynu, w której nigdy nie powinnam się znajdować. Zwłaszcza po wydarzeniach, które wydarzyły się kilka dni temu. Zwłaszcza dlatego, iż Jacob ciągle chodzi gdzieś po mieście i w każdej chwili po raz kolejny może mi coś zrobić.

Jednak w tej chwili nie odczuwam strachu. W klatce piersiowej rośnie mi jedynie ciekawość i chęć zobaczenia sytuacji, która ma miejsce zaledwie kilka kroków ode mnie.

Lampy uliczne stoją w dalekich odstępach od siebie i dopiero po chwili udaje mi się dostrzec czarny samochód zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Marszczę brwi, starając się wyłapać wszelkie szczegóły, które pomogłyby mi w rozpoznaniu pojazdu, między innymi tablica rejestracyjna. Przełykam cicho ślinę, gdy rozpoznaję część znaków. Czyżby to… Nie, to niemożliwe. To nie może być Harry.

Other ✔ || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz