~Other - Rozdział 37.

12.2K 570 33
                                    

Rozdział 37.

-Spakowałaś wszystko?- Pyta Liam, kiedy stoję z dwoma walizkami w progu. Ubieram swoje stare tenisówki i prostuję się. Czekam na Harry'ego, który za kilka minut ma się pojawić. Lot mamy ustalony na jedenastą czterdzieści, o ile się nie mylę, a droga na lotnisko zajmie nam jakąś godzinę. Cieszę się niesamowicie na myśl, że za niedługo spędzę z Harry'm sam na sam calutki tydzień. Chłopak podarował mi najlepszy prezent, jaki mogłam od niego dostać, nie wliczając jego samego.

-Tak, pytałeś już sześć razy.- Przypominam mu, przez co rumieni się i posyła mi lekki uśmiech. Przyciąga mnie do swojego torsu.

-Będę tęsknił.- Wzdycha, a ja wywracam oczami.

-Liam, to tylko tydzień. Wcześniej nie widzieliśmy się dwa lata.

-Tak, ale teraz cię tutaj mam. I to jest trudne, pozwolić ci wyjechać.

-Tylko tydzień. W następny poniedziałek znów tu będę.

-Nie mogę się tego doczekać.

-Pilnuj Danielle i Nialla.

-Jasne.- W tym samym momencie słyszymy samochód, więc odsuwam się od Liama. Chłopak zabiera moje walizki i wkłada do pojazdu Harry'ego, który siedzi za kierownicą. Okno jest opuszczone, a jego twarz rozświetla szeroki uśmiech. Kuzyn podchodzi do niego i opiera się o drzwi. Mówi coś do bruneta, na co ten kiwa głową. Nie wiem czemu, jednak jestem przekonana, że chodzi o mnie. Zajmuję miejsce obok Harry'ego, a ten całuje mnie przelotnie w usta, zanim zdążam pogłębić pieszczotę. Kręci głową, ruszając z podjazdu.

-Muszę popracować nad twoją samokontrolą.- Śmieje się, a ja obdarzam go groźnym spojrzeniem.

-Sam nie jesteś w tym mistrzem.

-Wiem, kochanie.- Uwielbiam, gdy mówi do mnie w ten sposób.

Na lotnisku jesteśmy po niecałych sześćdziesięciu minutach. Szybko udajemy się na odprawę. Siedząc już w samolocie i trzymając dłoń Harry'ego, jestem niewiarygodnie szczęśliwa. Lot zapowiada się długo, więc układam się wygodniej i odwracam głowę w stronę małego okienka. Wpatruję się w widoki pod nami, nie mogąc się nimi nasycić. Ocean z takiej wysokości wygląda zniewalająco. Kiedy kieruję twarz w stronę bruneta zauważam, że jego powieki są zamknięte, a usta lekko otworzone. Nie mogę powstrzymać się od złożenia delikatnego pocałunku na malinowych wargach, co wybudza go z krótkiego snu. Przeciera oczy i spogląda na mnie łobuzersko. Odwzajemniam uśmiech i opieram głowę o oparcie, ciągle patrząc w jego nieziemskie zielone oczy.

-Chciałabyś coś zrobić?- Unosi brwi, przez co na policzkach pojawia mi się czerwony kolor.

-Harry.- Upominam go cicho, starając się dać mu do zrozumienia, żeby przestał mówić w ten sposób- podsycający nasze fantazje erotyczne. Dobrze wie, że nie potrafię mu się przeciwstawić, co doprowadza mnie do szaleństwa.

-Powiedz, Zoey, chciałabyś abym doprowadził cię do tego stanu tutaj?- Uśmiecha się zuchwale, a czerwień na mojej twarzy pogłębia się. Spuszczam głowę, nie mogąc wytrzymać elektryzującego spojrzenia szmaragdowych oczu. Myślałam, że zaraz po wybudzeniu go trudno będzie się z nim porozumiewać, a nie że będę musiała go upominać.

-Spójrz na mnie.- Żąda delikatnie, więc spełniam jego prośbę. Nie próbuje ukryć rozbawienia, kiedy całą mnie ogarnia zażenowanie.

-Harry, chcę ci przypomnieć że jesteśmy w samolocie. Wśród pięćdziesięciu innych pasażerów.- Krztuszę się.

-To mi w niczym nie przeszkadza.- Mamrocze prosto do ucha, a jego duża dłoń zbliża się niebezpiecznie blisko mojej kobiecości. Odsuwam ją zdegustowana, a chłopak śmieje się z mojej miny. Opada z powrotem na swój fotel i wzdycha głęboko, co chwila na mnie zerkając.

-Nie mogę się już doczekać.- Odzywa się po chwili.

-Czego?

-Nas w jednym łóżku.- Porusza śmiesznie brwiami. Unoszę rękę i uderzam go mocno w ramię. Jestem przekonana, iż dla niego taki ból to nic, jednak doceniam jego starania, gdy łapie się za "bolące" miejsce i pociera je ze smutnym wyrazem twarzy.

-Skąd wiesz, że będziemy spać w jednym łóżku?

-Kto powiedział, że będziemy w nim spać?- Kpi ze mnie, przez co oboje wybuchamy śmiechem. Jest nieznośny. Jakiś starszy mężczyzna siedzący za nami zwraca nam uwagę, a kobieta zajmująca miejsce obok Harry'ego rumieni się. Dopiero teraz dochodzi do mnie, że słyszy każde nasze słowo, przez co jestem jeszcze bardziej zniesmaczona. Do końca podróży staram się ignorować erotyczne podteksty, kiedy rozmawiam z Harry'm. Nie zasypiam przez całą podróż, nie wiem dlaczego. Podczas gdy brunet śpi w najlepsze tuż obok mnie, co chwila wydając ciche i niesamowicie słodkie chrapanie, ja nie potrafię zmusić się do odpoczynku. Gdy lądujemy, jestem ledwo żywa. Harry niemal zanosi mnie na rękach do taksówki, dodatkowym ciężarem dla niego są nasze bagaże. Kiedy drzwi samochodu zatrzaskują się, odzyskuję przytomność. Chłonę cudowne widoki zza okna. To miasto jest niemal tak piękne jak Londyn.

-Gdzie mieszkamy?- Pytam.

-W hotelu Pan Pacific.- Uśmiecha się lekko, widząc mój półprzytomny stan.

-Śpij, skarbie.- Całuje moje czoło, a ja opieram głowę o jego klatkę piersiową. Wsłuchuję się w rytmiczne bicie jego serca, co doprowadza mnie do snu.

***

Budzę się na miękkim materacu, otulona białym, puszystym kocem. Na brzuchu czuję znajomy ciężar. Otwieram oczy i kilka sekund zajmuje mi przypomnienie sobie zdarzeń z ostatnich godzin. Mimowolnie się uśmiecham i odwracam głowę w stronę Harry'ego, leżącego obok mnie. Całuje mnie czule na powitanie i odwzajemnia uśmiech.

-Dzwoniłem już do Liama, że jesteśmy na miejscu. Chciałabyś jeszcze kogoś poinformować?

-Która godzina?- Pytam najpierw, czując suchość w gardle. Sięgam po szklankę z wodą stojącą na stoliku nocnym i zwilżam usta.

-Spałaś całą noc, kochanie. Nie miałem serca cię budzić, mimo że myślałem o wielu rzeczach, które mógłbym z tobą zrobić.- Zagryza seksownie wargi, które po krótkiej chwili łączę z moimi. W przeciągu kilku sekund Harry zwisa nade mną, a jego język toruje sobie drogę do wnętrza moich ust. Obwiązuję go nogami w pasie orientując się, że jestem w samej bieliźnie. Spoglądam groźnie na chłopaka, który wydaje się być niewzruszony, ba, dumny z tego, czego dokonał.

-Przepraszam.- Całuje czubek mojego nosa, a ja kompletnie nie spodziewam się tego słowa.

-Chciałem, żeby było ci wygodniej.- Mówi między pocałunkami, nie odrywając malinowych warg od mojej ciepłej skóry.

-Daję słowo, że nie zrobiłem niczego niestosownego. Choć przyznam, nie raz chciałem.

Nie wiedzieć czemu, słysząc jego słowa wybucham śmiechem. Sama jestem zdziwiona, więc wyraz twarzy Harry'ego mnie nie szokuje. Dziwnie się czuję, słysząc coś takiego.

-Zaplanowałem na dziś mnóstwo atrakcji.- Mruczy, dotykając ustami mojego czułego punktu na szyi. Nie mogę powstrzymać się od cichego jęku, przez co czuję się nieco zażenowana.

-Ale jeśli tylko chcesz, możemy zostać w sypialni… Na tym łóżku…- Kontynuuje, a ja zaczynam się wiercić. Harry chichocze i kładzie się obok mnie. Z zadziwiającą lekkością przysuwa mnie do swojego torsu i składa drobny pocałunek na ramieniu.

-Kocham cię, Zoey.

________________

Późno ale jest !:D 

DZIĘKUJĘ JESZCZE RAZ ZA 20 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ ! UWIELBIAM WAS PO PROSTU <3

Kocham x

Other ✔ || h.s.Where stories live. Discover now