~Other - Rozdział 25.

13.3K 592 37
                                    

Rozdział 25.

Smutny wzrok Harry'ego ląduje na mojej zdziwionej twarzy. Zagryzam wargi, starając się walczyć z uśmiechem, kiedy chłopak podchodzi do mnie niepewnie i wyciąga przed siebie prawą rękę. Posyła mi przepraszający uśmiech, a ja odbieram od niego różę. Czuję się kompletnie skołowana, w życiu nie spodziewałabym się czegoś takiego, zwłaszcza z jego strony. Harry robi kolejny krok w moją stronę i chyba chce dotknąć mojego policzka, jednak wycofuje się w ostatniej chwili. Wiem, że powinnam być na niego wściekła za to jak mnie potraktował, ale nie potrafię. Jestem zbyt oczarowana nieśmiałością, która ogarnęła tego pewnego siebie chłopaka. Jego wargi lekko drgają, kiedy stara się w myślach ułożyć coś sensownego.

-Przepraszam.- Szepcze jedynie, a jego szmaragdowe cudowne oczy lśnią.

-Ja…- Jąka się.- Ja nie chciałem cię zranić. Wiem, że ciągle to powtarzam a i tak robię to samo, ale to jest prawda. Proszę, nie każ mi od siebie odchodzić. Nie potrafię…

Przełykam cicho ślinę, słysząc to wyznanie z ust Harry'ego. Jestem zdezorientowana przez to, jaką drogę obrały nasze sprawy. To wszystko dzieje się zbyt szybko.

-To ty wczoraj mnie zostawiłeś…- Po raz kolejny wypowiadam te słowa zdając sobie sprawę, że jesteśmy w błędnym kole. Harry krzyczy i odchodzi, ja płaczę. Następnego dnia wraca i przeprasza, a ja mu wybaczam.

Chłopak zaciska usta w wąską linię zanim się odzywa.

-Nie chciałem zrobić ci krzywdy…- Jego głos znów przechodzi do szeptu. W tym momencie wiem, że mówi prawdę. Zielone oczy przepełnione są bólem.

Niepewnie zbliżam się do niego i obejmuję jego talię ramionami. Przyciskam policzek do jego klatki piersiowej w tym samym momencie, w którym on zamyka mnie w swoim silnym uścisku. Opiera głowę o moją i wzdycha płaczliwie. Mimo iż nasze kłótnie spowodowane są najczęściej jego brutalnym i wybuchowym zachowaniem, nie chcę aby cierpiał. Składam lekki pocałunek na jego torsie okrytym białym podkoszulkiem i odsuwam się, posyłając chłopakowi lekki uśmiech. Odwdzięcza się tym samym i łapie moje dłonie.

-Zrobiłem coś dla ciebie.- Oznajmia i ciągnie mnie w stronę schodów. Zostawiam różę we flakonie na wyspie kuchennej i przechodzę powoli za Harry'm. Gdy stoimy przed drzwiami prowadzącymi na taras odwraca się ku mnie, jednocześnie zasłaniając mi widok na to, co dzieje się za szybą.

-Zamknij oczy.- Jego własne lśnią z radości. Emocje Harry'ego zmieniają się tak szybko, że nie jestem w stanie za nim nadążyć. Posłusznie przymykam powieki i zdaję się na łaskę chłopaka, który chwyta moją rękę i prowadzi na świeże powietrze. Lekki podmuch wiatru rozwiewa moje rozpuszczone włosy. Harry chwyta w palce zbłąkany kosmyk i wkłada mi go za ucho, przez co czerwienię się. Jego usta spotykają się z lewym kącikiem moich, zanim mówi, że mogę już patrzeć.

Gdy otwieram oczy, ukazuje mi się ogród Liama spowity w ciemności. Jedynym źródłem światła są małe świeczki rozstawione gdzieniegdzie na zielonej trawie. Na środku rozłożony jest duży brązowy koc, a na nim pełno jedzenia. Uśmiecham się na ten widok i patrzę na czerwoną twarz Harry'ego.

-Reszta trochę mi pomogła…- Przyznaje i spuszcza głowę, jednocześnie pocierając kark. Nie mogę uwierzyć, że przygotował dla mnie coś takiego. To zupełnie nie w jego… stylu?

Kładę dłonie na jego gorących policzkach i łączę nasze usta. Tak bardzo tęskniłam za ciepłem, które odczuwam dzięki jego pocałunkom, mimo iż nie widzieliśmy się tylko kilkanaście godzin. Ręce Harry'ego wędrują ku mojej talii i przyciągają mnie bliżej jego wysportowanego ciała. Wydaję z siebie cichy jęk, gdy odczuwam napierającą na mnie erekcję. Zoey, pamiętaj o oddychaniu.

Other ✔ || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz