~Other - Rozdział 55.

10.1K 492 77
                                    

Rozdział 55.

Harry's POV

Zmierzając w stronę domu Nialla nie jestem pewien, czy będzie chciał ze mną rozmawiać. Po ostatnich wydarzeniach wiem, że stracił do mnie zaufanie, które miałem możliwość u niego zyskać. Przyciskam pedał gazu, widząc przed sobą zmieniające kolor światła na skrzyżowaniu. W ostatniej chwili wymijam się z drugim samochodem, co nie obywa się bez głośnego klaksonu, który jest niczym w porównaniu z moimi krzyczącymi myślami. Zagryzam dolną wargę tak mocno, że po chwili czuję smak krwi na języku, którym oblizuję zaschnięte usta. Z piskiem opon parkuję pod mieszkaniem przyjaciół. Jeśli mogę ich jeszcze tak nazwać.

Moje stopy wybijają szybki rytm na betonowym chodniku, zanim docieram do drzwi wejściowych. Mocno uderzam w nie pięścią, a moją głowę natychmiast zalewają wspomnienia wczorajszego wydarzenia. Szczerze żałuję tego, że uderzyłem wtedy Zayna. Wiem, że było to głupie i nieodpowiedzialne, ale wtedy nie panowałem nad sobą. W głębi siebie modliłem się jedynie, aby nie zrobić nic najważniejszej osobie w moim życiu.

Niall otwiera po paru minutach, a gdy tylko widzi mnie w progu, drewniana powłoka zostaje przez niego popchnięta, niemal dociskając się do mojego nosa. W ostatnim momencie wkładam stopę między nią a framugę i wpycham się do środka, ku wyraźnemu niezadowoleniu blondyna. Jednak nie to mnie teraz interesuje.

-Mam do ciebie sprawę.

-Nie obchodzi mnie to.- Jego bezinteresowny głos sprawia, że mam ochotę mu przypierdolić. Ale wiem, że wtedy zdobędę efekt odwrotny od zamierzonego.

-Chodzi o Zoey.- Syczę przez zaciśnięte zęby, a jego błękitny wzrok odnajduje mój zielony z prędkością światła. Wiem, że dziewczyna jest dla niego ważna. Może nie tak jak dla mnie. Ja kocham ją prawdziwie. Jak mężczyzna powinien kochać kobietę. W przypadku Nialla jest raczej miłość braterska, taka, dzięki której chłopak jest w stanie poświęcić wszystko dla bliskiej mu osoby.

-Masz dwie minuty.- Chłopak zakłada ręce i unosi jedną brew, a we mnie rośnie irytacja. Biorę głęboki wdech i zaczynam mówić, niemal od razu zapominając wcześniej wypowiedziane słowa.

-Wiem, że spierdoliłem coś, co było dla mnie najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała. Też to wiesz.- Podczas monologu Niall kiwa potakująco głową, zgadzając się bezgłośnie z moją głupotą.

-Dlatego postanowiłem, że… Że to musi się skończyć.

-Co masz na myśli?

Głośno wypuszczam powietrze i pocieram policzek trzęsącą się dłonią. Gdy tylko pomyślę o tym, co przyszło mi do głowy zeszłej nocy, nie mogę nad sobą zapanować. Tyle o nią walczyłem, starałem się. Wystarczyła jedna chwila, aby to wszystko zniszczyć. Zniszczyć to, co utworzyło się między nami.

-Miałbym do ciebie prośbę. Tu nie chodzi o mnie, lecz tylko i wyłącznie o bezpieczeństwo i zdrowie Zoey. Wiem, że nie zrobisz tego dla mnie, tylko dla niej, co doskonale rozumiem.

-Do czego zmierzasz?- Cieszę się, że Niall nie wnika w to, co chcę aby pozostało tajemnicą. Nie dopytuje o szczegóły, których nie chcę mu powiedzieć i właśnie to jest jednym z wielu cech, które w nim podziwiam i szanuję.

-Opiekuj się moją miłością, dobrze? Spraw, żeby czuła się kochana i nigdy więcej nie doświadczyła cierpienia. Możesz mi obiecać, że teraz stanie się dla ciebie najważniejsza i nie pozwolisz, aby cokolwiek jej się stało?

-Harry, ale…- Zaczyna, jednak przerywam mu, zanim zdąża dopowiedzieć resztę zdania.

-Nie pytaj o nic. Dowiesz się niedługo. Mogę cię o to prosić? Wiem, że ją kochasz, dlatego przychodzę do ciebie. Wiem również, że nikt inny nie zaopiekuje się nią lepiej niż ty oraz to, że darzy cię nadzwyczajnym zaufaniem. Zrobisz to, o co cię proszę?

Other ✔ || h.s.Where stories live. Discover now