Rozdział 2

28 6 0
                                    

-Hej.

-Cześć, wejdź.

-Dzięki, to co będziemy robić?

-No nie wiem, możemy iść pojeździć na deskach.

-OK. Już nawet wiem gdzie.

-Idę po deskę, i idziemy.

-Dobra, tylko szybko.

Biegnę do pokoju i biorę moją czerwono-czarną fiszkę. Schodzę po schodach, idę po telefon i hajs.

-Dobra możemy iść. Halo, Jacob? Gdzie jesteś? Kurwa, co on wyprawia...

Nagle ktoś mnie łapie za biodra i szepcze do ucha:

-Wiesz... Wyglądasz ślicznie.

-Aha... A teraz mnie puść zboczuchu.

-Nie pozwalaj sobie na tak dużo...

-Dobra, to idziemy w końcu, bo to w końcu ty, mnie zaprosiłeś.

-No, dobra...

Biorę klucze z komody i zakładam bluzę. Wychodzimy i zamykam drzwi.

Gdy się odwracam, Jacob stoi kilka centymetrów ode mnie. Omijam go, i idę na ulicę. Wchodzę na deskę, i zaczynam się odpychać.

-No, jedziesz księciuniu?

-Yyy...Jadę. Mówi zamyślony Jacob.

Jacob biegnie, wchodzi na deskę i szybko mnie dogania.

-Śpisz królewno?

-No chyba ty!

-Ty mały grubasie!

-Sam jesteś grubas!

Nagle, Jacob się zatrzymuje. Kurwa, chyba go tym zraniłam.

*Pov. Jacob*

Nicola wygląda świetnie, gdy jeździ na desce... Po prostu wypiękniała...-po tych dwóch latach milczenia. Zauważyłem miejsce, a tak naprawdę drzewo, przy którym Viki nas poznała.

-Jacob...Co ty robisz?

-Choć tu Nicola, zobacz coś...Pamiętasz to?

Pokazał mi wyryte nasze inicjały. Zrobiliśmy to, gdy mieliśmy 12 lat, to znaczy ja miałam 12 a Jacob 13 ( było to zrobione dwa dni przed jego 14 urodzinami czyli 31.10.2016, a teraz mamy rok 2021). Znaliśmy się wtedy 2 miesiące.

-Pamiętam, nasze inicjały.

Nagle, Jacob przytula mnie od tyłu i całuje w szyję, ale szybko się odsuwa.

"Te ulubione chwile, są zawsze z nami...J.S/N.WWhere stories live. Discover now