Rozdział 9

22 5 0
                                    

*Pov. Nicola*

Przebudziłam się o 8 nad ranem.

Jacob już nie śpi. Zaczyna mnie przytulać i patrzy się w moje oczy.

Jest kilka cm. ode mnie.

Zaczyna mnie delikatnie całować i błądzić rękoma po moich plecach.

Czuję, że mnie chwyta za uda i podnosi.

Odruchowo oplatam nogi wokół jego bioder a ręce na szyi, lecz wciąż się całujemy.

Nie widzę gdzie Jacob idzie. Do salonu? Po co?

-A nie, nie idzie do salonu tylko do kuchni. Kładzie mnie na blacie wyspy.

Całuje mnie namiętnie. Powoli zaczyna mi brakować tchu.

Jacob chyba czyta mi w myślach, bo zaczyna mnie całować po szyi.

Czuję, że jego ręce wędrują pod bluzkę, i zmierzają w stronę mojego stanika.

Robi mi się lekko. Kurwa! Rozpiął mi stanik! Co to za skurwysyn!

-Co ty zrobiłeś? -Krzyczę na niego.

-Nic. A co miałem zrobić?

-Rozpiąłeś mi stanik, i rzuciłeś go na podłogę!

Może jeszcze zdejmiesz mi bluzkę i majtki, co?

-Nie, nie jestem takim zboczeńcem...

Bierze mnie na ręce ale nic nie widzę co robi.

Chyba bierze mój stanik z podłogi i zanosi do łazienki.

Odkłada mnie i mówi:

-Proszę, a teraz możesz się ubrać.

-Dobra, a teraz spierdalaj stąd zboczuchu.

(Mówię sarkastycznie ale słodko),

-Idę.

"Te ulubione chwile, są zawsze z nami...J.S/N.WWhere stories live. Discover now