Rozdział 27

18 5 0
                                    

*Jest godzina 18*

Idę zjeść kolację, ale przeszkodził mi dzwonek do drzwi.

-Wejdź. -Wpuszczam nawet nie wiem kogo, do mojego domu.

-Hej. Zamykam drzwi i odwracam się do mówiącej do mnie osoby.

-Cześć. -Patrzę, a to... Viktoria.

-Idziemy do salonu? Muszę Ci coś powiedzieć...

-Ok. To idziemy.

Siadamy na kanapie.

-Wiedziałaś, że... Orlando ze mną ZERWAŁ!?!? -Gdy mówi to dziewczyna, #zaczyna płakać#.

-No chodź tu do mnie.

-A najgorsze jest to, że powiedział mi to osobiście, tutaj w parku. I chyba widziałam tam Jacoba który siedział niedaleko nas i wszystko słyszał.

-No, już. Uspokój się...

-Wiesz co, ja tylko przyszłam na chwilę. Więc będę już lecieć, ale tak czy tak, będę się nudzić...

-Nie...Czekaj! Możęmy iść razem na spacer do tego parku, i sprawdzimy czy jeszcze tam są.

-Ok. To ja tu chwilę poczekam. -Mówi do mnie Viki, gdy wbiegam na górę, po hajs. Wzięłam też klucze i fona. {<--Telefon ~-~ }

-Możesz już iść, ja już schodzę.

Zbiegam ze schodów, i idę do Vicki.

-Możemy już iść...

Zakluczam drzwi i idziemy teraz do tego parku.

-Ciekawe jak zareagują, i czy wogóle tam będą.

-No właśnie.

Wyciągam telefon z kieszeni.

-Nagrywamy musical.ly'a? (<--- tak się pisze <3 :* )

-Świetny pomysł!

Wybrałam piosenkę pt:. "See you again" Po chwili, trzydzieści serduszek...I nie wspominając o komach.

-Kurwa.

-Co?!

-Jacob i Orlando skomentowali: "To my też nagramy musical.ly"

Po kilku minutach, chłopacy wstawili filmik, i ewidentnie są jeszcze w parku.

-Biegniemy tam? -Pytam się Viktorii.

-Dobra.

*3 minuty później*

Już jesteśmy. Zrobiło się trochę ciemno, bo jest już 19.

-Widzę ich! -Szepczę dziewczynie do ucha.

-Ja też! Idźmy do nich.

-Najdźmy ich od tyłu!

-To idziemy.

Szybko, ale jak najciszej idziemy do chłopaków. Zakrywam oczy Jacobowi i mówię:

-Zgadnij kto to!

-Niki.

-Dobrze.

-Widzę, że przyszłaś z Vicki.

-A co, nie mogę?

-Nie no, możesz.

*Pov. Johnny*

Bożę, co one tu robią? A do tego jeszcze Vicki! Przecież z nią zerwałem!

Dzwoni do mnie moja mama.

-Cześć synku.

-Hej.

-Proszęm wróć już do domu, bo ciocia przyjeżdża.

-Ok. Już się zwijam.

-No, pa.

-Nara.

-Wiesz co, muszę już iść. - Mówi Orlando do Jacoba.

-No siema.

-Nara Johnny. -Mówię do niego.

Viktoria nic nie mówi.

-Vicki, Johnny powiedział mi, że z tobą zerwał. Czy to prawda?

-No, tak. Ale wiecie co, ja już muszę spadać do domu...

-No, pa moja biedna...- Mówię do dziewczyny.

-Pa Viktoria. -Mówi Jacob.

-Do jutra.

-To znowu zostaliśmy sami.

-Jak zawsze, moja księżniczko. -Gdy to mówi, całuje mnie w szyję.

&quot;Te ulubione chwile, są zawsze z nami...J.S/N.WWhere stories live. Discover now