Rozdział 11

18 5 0
                                    

-Masz.

-Dzięki a teraz wyjdź.

Szybko ubieram rzeczy od Jacoba, i wołam go, bo on powinien wysuszyć mi włosy.

-Chodź tu Sartorius!

-Idę.

-Teraz, wysuszysz i wyprostujesz mi włosy.

-No mogę.

Jacob wyjmuje suszarkę, prostownicę, grzebień i płyn do włosów.

Rozczesuje moje włosy, i szybko wciera w nie płyn.

Suszy moje włosy, a po 10 minutach sa już suche.

-Dobra, już nie prostuj...

-Nie mam prostować?

-Nie... jest dobrze.

-Więc, teraz ty wysuszysz moje.

-Dobra, księciuniu.

Robię to tak samo jak Jacob mi. Jego włosy są długie jak na chłopaka, ale są dobrze ułożone, i dlatego wygląda tak ładnie.

Zaczynam je suszyć. Są gęste, jasne na końcach, lecz ciemniejsze na odroście.

-Skończyłam.

-Ok. Dziękuję księżniczko:)

-Tylko nie "Księżniczko"!

-Czemu?

-Bo nie!

Jacob patrzy na mnie, takim słodkim wzrokiem, a jego uśmiech mnie rozwala. Wygląda ślicznie.

*Pov. Nicola*

On chyba nie wie o tym, ale ja się w nim zakochałam, ale tylko udaję niedotępną. Po prostu go KOCHAM!

-Dobra, ja idę to twojego pokoju.

-To idź.

Jacob zatrzymuje mnie w przejściu. Zasłania mi je ręką.

-Odsuń się.

-Nie.

-Czemu? (Wyczuj ten sarkazm)

-Bo nie.

Całuję go w policzek.

-A teraz ?

-Przytul mnie to przejdziesz.

Tulę go przez pięć sekund. Odsuwa się i przechodzę. Idę do jego pokoju.

"Te ulubione chwile, są zawsze z nami...J.S/N.WWhere stories live. Discover now