Prolog

2K 102 16
                                    

"You think you know all about it then it seems you are wrong"

Oceniłaś mnie, choć ledwo na mnie spojrzałaś. Co takiego dostrzegłaś w moich oczach, że odwróciłaś się na pięcie i odeszłaś? Mój uśmiech był szczery, zaadresowany tylko do ciebie. Ale nie przyjęłaś go, nawet go nie dostrzegłaś.

Dlaczego nie dałaś mi nawet szansy?

*

"I needed sunshine in the darkness burning out"

Chciałam tylko chwycić cię za dłoń, by nie stracić kontaktu z rzeczywistością. Chciałam uchwycić się ciebie, by zatrzymać grunt pod stopami. By nie spaść w dół.

Potrzebowałam cię, dlaczego się odwróciłeś?

*

"More and more, every inch of me is holding on"

Zaczekam, nigdzie mi się nie spieszy. Przecież czas mija gdzieś obok mnie. Będę tutaj, kiedy wrócisz. Będę czekać, bo nie istnieje dla mnie nikt inny.

▪ ▪ ▪

Był ostatni piątek wakacji. Został już tylko jeden weekend, dwa krótkie dni, zanim zacznie się codzienna rutyna szkolnego życia i tracenie czasu na naukę. Nauczyciele znowu zaczną nas męczyć gadką o naszej przyszłości. Gdzieś pomiędzy to wszystko wplecie się również parę szalonych imprez, pozwalających nie zwariować i częste wypady na kebaba z Jonasem po lekcjach.

Może ta szkolna rutyna miała swoje zalety. Oczywiście mniej ich było niż wad, ale z czegoś się trzeba cieszyć.

Był jeszcze jeden plus. W tym roku miałem zamiar dołączyć do drużyny piłkarskiej. Brakowało mi biegania po boisku i siniaków na łydkach po tym, jak w czasie meczu wszyscy cię po nich kopali. A teraz, kiedy nie mam obesyjnej matki na głowie, mogę robić to, co chcę, a ona w żaden sposób nie może mi tego zabronić.

Uśmiechnąłem się radośnie, rozglądając się po swoim pokoju. Moim pokoju w mieszkaniu, które dzieliłem z przyjaciółmi. Koniec kontrolowania. Koniec kłótni. Koniec wiecznych krzyków. Wolność miała przyjemny uzależniający smak.

- Isak, kretynie, mówiłam ci, że masz posprzątać łazienkę!

Noora wpadła do mojego pokoju z krzykiem, patrząc na mnie oskarżająco. Chyba przesadziłem z tym końcem krzyków. A miałem nadzieję...

- Przecież posprzątałem – mruknąłem narzucając sobie poduszkę na głowę.

- To dlaczego twoje brudne skarpetki walają się po podłodze? Może cię w tym momencie zaskoczę, ale mamy coś takiego jak kosz na brudy! Mamy nawet pralkę, więc z łaski swojej nie zostawiaj swoich ciuchów na podłodze!

Jezu, krzyk Noory ranił moje uszy nawet wtedy, kiedy zakryłem je poduszką. Miała dziewczyna parę w płucach.

- A teraz zbieraj dupę z łóżka – dodała już spokojniej. – Jedziemy na ognisko!

Odrzuciłem poduszkę o uniosłem głowę, patrząc na Noorę z niezrozumieniem. Ona zawsze była taka niestabilna emocjonalnie, czy tylko teraz jej się udzieliło?

- Jak tam po pamiętnej imprezie? – zapytałem, przysiadając się do Evy.

wildfire || skam × evakWhere stories live. Discover now