27.

209 35 4
                                    

MAGNUS

Śledziłem ją wzrokiem tak długo, że zupełnie straciłem kontakt z rzeczywistością. Była tylko ona jedna w centrum mojego świata. Albo inaczej – to ona była moim światem. Tylko jej uśmiech sprawiał, że serce biło trzy razy szybciej. Tylko w jej oczach chciałem widzieć swoje odbicie. I tylko ona nie zwracała na mnie kompletnie uwagi.

Próbowałem pozbyć się jej ze swojej głowy. I to ile razy. Za każdym razem, kiedy potraktowała mnie jak powietrze, mówiłem sobie, że nie dam sobą tak pogardzać, że nie mogę latać za kimś, dla kogo w ogóle się nie liczę. Ale co innego się do tego przekonać, a co innego sprawić, by myśli znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. To było znacznie trudniejsze. I po kilkunastu próbach wydawało się nie do wykonania.

- A może tamta? – Mahdi nakierował mój wzrok na wysoką brunetkę, która stała niedaleko, rozmawiając z przyjaciółką. Ładnie się uśmiechała. W jej policzkach pojawiały się urocze dołeczki, za każdym razem, gdy to robiła. Właśnie zasłoniła dłonią usta, z których wydostał się dźwięczny chichot.

- Taa – mruknąłem bez przekonania, nadal patrząc na dziewczynę. – Nie da rady.

- Stary, co ty pieprzysz! Przecież to ewidentna dziesiątka, a ty mówisz, że nie da rady?!

Przerzuciłem wzrok na kumpla. Jego oczy pełne niezrozumienia w ogóle mnie nie zaskoczyły. Mahdi po prostu nie mógł zrozumieć tego, co czułem, skoro sam tego do żadnej dziewczyny nie poczuł.

- Nie ten kolor włosów – wyliczyłem na pierwszym palcu. – Nie ten kolor oczu. Za wysoka. Za chuda. Zbyt urocza. Za dużo się...

- Kurwa, stary, przestań każdą laskę porównywać do Vilde, bo tak to ty jej nigdy z głowy sobie nie wybijesz – pokręcił głową zrezygnowany.

- Bo nie chcę jej sobie wybijać z głowy – powiedziałem nie zdając sobie sprawy z tego, jak żałośnie to zabrzmiało.

- Nie mam do ciebie siły – westchnął Mahdi, odkładając pustą puszkę po piwie na podłodze. – Nie będę tu z tobą siedział całą imprezę. Weź dupę w troki i zagadaj do jakiejś dziewczyny, a jak już to zrobisz, to daj znać.

I poszedł sobie, wmieszał się w tłum i dobrze się bawił. Tymczasem ja nadal siedziałem, szukając wzrokiem Vilde. I znalazłem ją. Stała w kącie, uśmiechając się i łasząc do jakiegoś gościa.

I mogłem tylko zgadywać, jak się rozwinie sytuacja pomiędzy nimi. I wątpiłem, bym się w swoich przypuszczeniach pomylił.

Przeczesałem włosy, będąc jeszcze bardziej przybitym niż minutę temu. Jakie miałem szanse? Oceniająco spojrzałem na tego kolesia, do którego teraz się wdzięczyła.

Żadnych.

Znalezienie kurtki i butów nie zajęło mi długo. Ubrałem je i wyszedłem na zewnątrz, czując się o wiele lepiej, kiedy nie miałem przed oczami Vilde i jej nowego chłopaka na jedną noc. Ale nie chciałem jeszcze wracać do domu.

Rozejrzałem się wokół, dostrzegając obok chłopaka z papierosem. Dopiero kiedy podszedłem bliżej, rozpoznałem w nim tego gościa z zajęć teatralnych.

Zajęcia teatralne. Ja do cholery nienawidziłem teatru. Zapisałem się na to gówno jedynie przez wzgląd na Vilde, a ona nie raczyła mi nawet powiedzieć głupiego cześć, kiedy się pojawiłem.

Naprawdę powinienem sobie ją odpuścić.

- Masz pożyczyć? – zapytałem, wskazując na trzymanego przez niego papierosa.

Myślałem, że mnie spławi. Tak jak każdy, kogo o coś zapytam. Ale zamiast tego, sięgnął do kieszeni i podał mi otwartą paczkę. Wyciągnąłem jednego papierosa.

- Siadaj – klepnął miejsce obok siebie na murku. I usiadłem, a potem on podał mi zapalniczkę.
Zaciągnąłem się mocno. Tego było mi trzeba.

- Dzięki – odezwałem się, patrząc z ukosa na swojego towarzysza.

- Dziewczyna? – zapytał po prostu, a ja zacząłem się zastanawiać, czy mam na czole wypisane, jak wielką niedorajdą jestem.

Skinąłem głową i znowu się zaciągnąłem.

- Niech zgadnę... Poszła w tango z innym?

- Chciałbym – zaśmiałem się gorzko. – Najpierw musiałaby ze mną być, żeby mnie zdradzić.

- Auć – syknął, wykrzywiając twarz. – Aż tak źle?

- Wyszedłem, bo nie chciałem się przekonać, czy gość ją przeleci pod ścianą, czy jednak oszczędzą innym widoku – wyrzuciłem z siebie uszczypliwie.

Even zaczął się cicho śmiać.

- Wyobrażasz to sobie?

- Próbuję się powstrzymać – wywróciłem oczami, a mój towarzysz ponownie się roześmiał.

- Nie daj się babie, stary. To ty tu jesteś samcem alfa, pokaż jej, co traci – szturchnął mnie barkiem lekko i zaciągnął się.

Milczałem, myśląc nad jego słowami. Cisza się przeciągała, dopóki nie stwierdziłem, że miał rację.

- Tak zrobię – postanowiłem. – Ale innym razem.

Uśmiechnął się krótko, zapewne myśląc o tym samym, co ja. A ja nie chciałem się przekonać, jak daleko zaszła Vilde ze swoimi umizgami.

- A co z tobą? Też dziewczyna?

Spojrzałem na niego z zainteresowanie.

- Można tak powiedzieć. Jest taka jedna, która dosłownie wszędzie się wpieprzy. A tak właściwie to dwie.

- Dwie?! – zdziwiłem się. – O stary, jak dwie na jednego, i to jeszcze harpie, to doradzałbym ewakuację. I to natychmiastową.

Odwrócił się w moją stronę z małym uśmieszkiem na ustach.

- Mówisz? – pokiwałem zdecydowanie głową. – Ale ja chyba wolę sobie tutaj jeszcze posiedzieć. Może żadna z harpi mnie tu nie wyczuje.

▪ ▪ ▪

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

▪ ▪ ▪

Mogę wam dodawać rozdziały codziennie, chcecie?

wildfire || skam × evakWhere stories live. Discover now