21.

418 67 3
                                    

ISAK

Niedawno wróciłem do mieszkania, w którym wszystko było już przygotowane na imprezę. W salonie trzeba było zrobić małe przemeblowanie. Kanapa poszła pod ścianę, stolik zniknął. Środek pokoju był przygotowany na masę tańczących ludzkich ciał.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Bo sam chciałem zobaczyć tylko jedno tańczące ciało.

Rzuciłem się na swoje łóżko i założyłem ręce za głowę. W suficie nie było nic ciekawego, ale i tak wgapiałem się w niego, mając przed oczami coś zupełnie innego.

Poczułem wibrację telefonu w kieszeni. Wyciągnąłem go i spojrzałem na ekran. To była tylko jedna wiadomość, której nawet jeszcze nie przeczytałem, ale to wystarczyło, by sprowadzić mnie na ziemię i zmyć uśmiech z twarzy. Usunąłem powiadomienie. Nie chciałem tego czytać, z resztą tak jak poprzednich kilkudziesięciu wiadomości od matki.

Odrzuciłem telefon gdzieś na bok, wzdychając ciężko i przyciskając palce do kącików oczu. Czułem się winny przez to, że od czasu wyniesienia się z domu w ogóle nie rozmawiałem z matką. Ale nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy. Nie była sobą. Po tamtym wypadku... Zmieniła się. Stała się kimś, kogo kompletnie nie znałem i poznać nie chciałem. Przebywanie w jej pobliżu męczyło mnie tak bardzo, że powoli nie wytrzymywałem. Musiałem się od niej uwolnić.

Ale ignorowanie problemu nie sprawi, że on zniknie. Niby to wiedziałem, ale przeciągałem maksymalnie moment spotkania twarzą w twarz. Nie chciałem znowu poczuć się tak cholernie bezwartościowy.

Tym razem rozmyślanie przerwał mi dzwonek do drzwi. Byłem wdzięczny osobie, która właśnie przyszła, bo moje myśli podążały w niebezpiecznym kierunku.

Słyszałem jak Noora zmierza w stronę drzwi, a potem głośny krzyk przeszył moje uszy.

- Imprezka!

Czy to była Chris? Jęknąłem, przewracając się na brzuch. Odszukałem telefon i spojrzałem na godzinę. Była prawie dziewiętnasta. Niedługo nasz salon zacznie pękać w szwach.

Wstałem i podszedłem do szafy, przebrałem się w czysty czarny podkoszulek. Przeczesałem palcami włosy, mając nadzieję, że nie wyglądają aż tak strasznie. A nawet jeśli, to mało mnie to w tej chwili obchodziło.

Wyszedłem z pokoju i dołączyłem do małej grupki, która już się zebrała w kuchni. Noora, Eva, Chris i Sana już zaczęły imprezę. Stanąłem w progu, opierając się o framugę i patrząc na nie z uśmiechem. Byłem pod wrażeniem wyglądu pierwszych dwóch. Jakbym nie znał Evy, pomyślałbym, że to kompletnie inna osoba.

- Czemu na mnie tak nie patrzysz? – Chris zrobiła zawiedzioną minę.

- Bo boję się, że ty na mnie popatrzysz tak samo – zaśmiałem się. – Co to za okazja, że wyciągnęłaś z dna szuflady szminkę? – zwróciłem się do Evy, unosząc brwi.

Rzadko kiedy ją taką widziałem. Czasem malowała się bardziej, jeśli chciała, żeby Jonas zwracał na nią większą uwagę. Ale po ich zerwaniu raczej nie widywałem jej ze szminką na ustach. Może to był jej nowy początek. Miałem nadzieję, że będzie udany.

Eva wzruszyła ramionami, uśmiechając się delikatnie.

- Czy zawsze musi być okazja, żeby poczuć się pięknie?

Pokręciłem przecząco głową i podszedłem do niej.

- Ciebie nie będę przytulał. Nadal mnie boli ramię po twoim napadzie z książką w dłoni – zwróciłem się do Noory, mijając ją.

- Tak sobie teraz myślę, że mogłam walnąć cię mocniej. Tak na przyszłość.

Uśmiechnąłem się do niej szeroko, mrużąc przy tym oczy. Po czym bezceremonialnie przytuliłem się do Evy. Tęskniłem za nią tak odrobinkę. Po kilku sekundach chciała się odsunąć, ale jej nie pozwoliłem.

- Miłości ci brakuje? – zapytała ze śmiechem, burząc dłonią moje włosy.

- Tak mi dobrze. I zostaw włosy.

- Gorzej i tak już wyglądać nie mogą – stwierdziła.

- No dzięki – odsunąłem się od niej.

Przesunąłem się w kierunku Chris i spojrzałem na nią podejrzliwie.

- Ale nie będziesz mnie chciała potem zgwałcić, jak cię przytulę?

Dziewczyny parsknęły śmiechem, a Chris pokiwała głową. Przytuliłem ją ostrożnie, obawiając się, że zaciśnie wokół mnie ramiona i zgniecie mi żebra, ale nic takiego nie nastąpiło. Odsunąłem się, a kiedy na nią spojrzałem, jęknąłem żałośnie.

- To miłość, mówię ci – powiedziała zalotnie, patrząc na mnie tym gwałcącym spojrzeniem.

- Sana, ratuj – rzuciłem się w kierunku ostatniej z dziewczyn. I nagle nie wiedziałem, czy powinienem ją przytulać. Doskonale pamiętałem, jak zareagowała ostatnio na dotyk Noory, swojej przyjaciółki. Ale gdybym ją pominął, wzbudziłbym podejrzenie, że coś wiem.

Przytuliłem ją i nie poczułem z jej strony żadnego zesztywnienia, czy innej negatywnej reakcji. Może jednak ta cała sytuacja była wymysłem mojej wyobraźni.

- A teraz siadaj – Eva wskazała mi krzesło. Usiadłem na nim niepewnie, nie wiedząc, co zamierza ze mną zrobić. – Spróbujmy ogarnąć ten bałagan na twojej głowie.

- Co? – zawołałem, chcąc się jakoś przed jej rękami obronić, ale skończyło się to na tym, że siedziałem na tym krześle, a Eva ciągnęła i skręcała moje włosy.

- I co myślicie? – zwróciła się do dziewczyn.
Zanim zdążyły wyrazić swoje opinie, dzwonek znowu zadzwonił. Widziałem w tym szansę, by uciec przed dalszymi torturami, więc zerwałem się i poszedłem otworzyć.

- Stary, co ci się stało? – Magnus roześmiał się głośno na mój widok. Taka sama była reakcja Jonasa i Mahdiego. Wpuściłem ich do środka i skierowałem do kuchni, a sam podszedłem do lustra.

Eva zaczesała mi włosy do tyłu, a jeden kosmyk na samym czubku skręciła tak, że odcinał się na tle reszty. Wyglądałem dziwnie, ale śmiesznie.

- A co tam – skomentowałem i wróciłem do reszty.

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.


▪ ▪ ▪

Isak - nowy Alvaro w mieście 😎

Chciałam dodać piosenkę Solera, żeby było śmiesznie, ale mi żadna nie pasuje.

wildfire || skam × evakDove le storie prendono vita. Scoprilo ora