24.

279 48 3
                                    

EVA

To była najlepsza impreza w całym moim dotychczasowym życiu. Byłam otoczona przyjaciółmi. Na głowie nie miałam żadnych zmartwień. Na ten jeden wieczór wszystkich się pozbyłam. Nie szukałam wrażeń u płci męskiej, nie szukałam zapomnienia w alkoholu. Szukałam radości na środku parkietu. A to, że przy okazji wypiłyśmy z Noorą po kilka drinków... To był nieważny szczegół, bo procenty szybciej wyparowywały z naszej krwi, niż zdążyłyśmy je odczuć.

Chris i Sana bawiły się gdzieś obok. Co jakiś czas wpadałyśmy na siebie nawzajem i wtedy szalałyśmy razem.

Tak cudownie było sobie w końcu pozwolić na rozluźnienie.

- Porywam ci partnerkę, Noora! – Eskild pojawił się obok i chwycił mnie za rękę, ciągnąc w swoją stronę.

Nie zdążyłam nawet pomyśleć, co się właśnie stało, a już byłam w jego ramionach. I nie żebym narzekała, Eskild naprawdę potrafił poruszać biodrami. Ale nie tak dobrze, jak Chris... Ale jego tu nie było i nie zamierzałam myśleć o nim więcej.

- Pamiętasz nasz układ? – zapytał chłopak, a ja skinęłam głową.

Chwilę później wirowałam na parkiecie, jak prawdziwa baletnica. Eskild w pewnym momencie puścił moją dłoń i to był znak dla mnie. Jeszcze jeden obrót, a potem nagłe zatrzymanie się. Ruch bioder w prawo, ruch bioder w lewo, zalotne skinięcie palcem stronę Eskilda, a co się działo potem, nawet nie będę mówić. Gdyby Eskild nie był gejem, nigdy nie zatańczyłabym z nim w taki sposób.

Wybuchłam śmiechem, kiedy w końcu się zatrzymaliśmy. To było takie wyzwalające. Na parkiecie mogłam być kim chciałam i to było niezwykłe.

- Nagrałam! – zawołała Noora, zjawiając się obok. – Zaraz wrzucę to na instagrama, szykuj się na nalot adoratorów, dziewczyno! Och...

Zdziwiłam się, słysząc zakłopotanie w jej głosie. Odwróciłam się, chcąc sprawdzić, co wywołało u niej taką reakcję i sama zamarłam na moment.

- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że tylko ze mną możesz tak tańczyć – powiedział Christoffer, przeszywając mnie na wskroś swoim spojrzeniem.

Zadrżałam. I to nie z zimna. Ani nie ze strachu. Ani też nie z wściekłości. To było pragnienie. Pragnienie zanurzenia się w jego ramionach. Pragnienie sprawdzenia, czy moje skryte fantazje mogłyby okazać się rzeczywistością.

Ale zamiast zrobić cokolwiek, chociażby rzucić się w jego ramiona, wskoczyć na niego, pocałować, odepchnąć... Zamiast zrobić cokolwiek, ja znowu zmieniłam się przy nim w słup soli. Stałam jak idiotka, z szeroko otwartymi oczami i nieruchomym wzrokiem, który zatrzymałam na jego oczach.

- Posłuchaj kolego – zaczął Eskild, wysuwając się do przodu i zasłaniając mnie sobą. – Nie będziesz się tak do niej odzywał.

- A ty nie będziesz mi mówił, co mam robić.

Chris zacisnął dłonie w pięści i napiął szczękę. Wyglądał na naprawdę wkurzonego i gotowego, by rozpocząć bójkę. Do tego nie mogłam dopuścić.

Eskild już otwierał usta, żeby mu odpowiedzieć, ale stanęłam przed nim, kładąc mu rękę na piersi. Spojrzał na mnie z troską w oczach, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć, wiedząc, że tak bardzo się o mnie troszczy, że byłby gotowy walczyć w mojej obronie. Ale to nie będzie konieczne.

- Jest w porządku – powiedziałam.

- Chodź, będziesz mi potrzebny – Noora odciągnęła go na bok, zostawiając mnie samą z Chrisem.

Wokół był tłum ludzi, ale ja widziałam tylko jego. Czy to było normalne? Nie chciałam wiedzieć. Bałam się odpowiedzi.

- Co ty tu robisz? – zapytałam głupio, chociaż fakt, że zdołałam coś z siebie wykrztusić, to już był spory postęp.

- Jeśli jesteś kolejną osobą, która uważa mnie za nieproszonego gościa, to lepiej już sobie pójdę – powiedział ostro i ruszył do wyjścia.

- Zaczekaj – złapałam go za ramię. – Zaczekaj.

Zabrzmiało to jak prośba. Ale było tak dlatego, że wiedziałam, że jeśli on teraz wyjdzie, to już nigdy nie wróci. Już nie będzie więcej szans ani żadnej nadziei. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jeśli teraz pozwolę mu odejść, popełnię błąd. Może stąd ten proszący ton. Może prosiłam go, by zrozumiał te uczucia, których ja sama nie byłam w stanie zrozumieć.

Zatrzymał się. I nie wiedziałam, co dalej. Dlatego też spróbowałam wyrazić swoje uczucia w najlepszy sposób, jaki do tej pory znalazłam.

Przesunęłam swoją rękę po jego ramieniu, okrążając go i stając przed nim. Umieściłam obie ręce na jego klatce piersiowej, która teraz unosiła się szybko. Spojrzałam mu w oczy. A potem poczułam jego dłonie swoich plecach, kiedy przyciągnął mnie do siebie. Sapnęłam cicho, stykając się z jego ciałem.

- To jest ostatni moment, żeby uciec. Potem już ci na to nie pozwolę, zrozumiałaś?

Skinęłam głową, zafascynowana tą zaborczością w jego słowach, zafascynowana tym głębokim spojrzeniem, zafascynowana biciem jego serca pod moją dłonią.

Nie zamierzałam więcej uciekać.

▪ ▪ ▪

Mam 40 rozdziałów. O ile ten ostatni jest dokończony. Dodam je. A może gdzieś po drodze najdzie mnie jeszcze wena. Ale proszę, nie spodziewajcie się cudów, ok?

wildfire || skam × evakWhere stories live. Discover now