8.

680 83 5
                                    

SANA

Ludzie mieli tendencję do zbyt szybkiego oceniania innych. Widzieli jedynie pozory, zewnętrzną warstwę, która każdy owija się jak kokonem, zabezpieczając swoją duszę przed niechcianą inwazją. Ludzie zbyt szybko wyciągają wnioski. Zbyt szybko zaczynają wierzyć, że znają drugą osobę. A tak naprawdę nie znają jej wcale.

Vilde przekonała się o tym na własnej skórze. Myślała, że jej nienawidzę, a potem dowiedziała się, że uderzyłam kogoś w jej obronie. Ale nawet przez ten wspólny epizod, nie poznała mnie lepiej.

Bo drugiej osoby nie da się tak po prostu poznać. Drugą osobę stale się poznaje. I być może nigdy nie wystarczy czasu, by poznać ją w całości.

- Sana! – zanim usłyszałam swoje imię z ust Noory, poczułam jej ramiona oplatające moją szyję.

W momencie znieruchomiałam. Zrzucając wszystko na krab zaskoczenia, wywróciłam oczami i spojrzałam na blondynkę nie kryjąc tego, co myślę o jej zwyczaju zakradania się i straszenia ludzi.

- Noora – przywitałam ją skinieniem głowy. – Zabrakło ci drugiej połówki i okazujesz nadmiar miłości potrzebującym?

- A jesteś potrzebująca? – zapytała, uśmiechając się zaczepnie.

- Nie – pokręciłam głową – ale sądzę, że jeśli zachowasz czułości dla Eskilda, to ładnie ci się odwdzięczy.

- Zachowałabym przysługę na później i wykorzystałabym ją przeciwko niemu w odpowiednim czasie.

Skinęłam głową w podziwie dla jej sprytu, oczywiście nieco wyolbrzymionym podziwie. Uniosłam wzrok akurat w porę, żeby zobaczyć, jak reszta dziewczyn wchodzi do stołówki. To był dobry moment, żeby odzyskać ciszę i spokój.

- Już skończyłaś? – zapytała Noora, widząc, że chowam rzeczy.

- Tak, mam za chwilę biologię, muszę się przygotować.

Ruszyłam do wyjścia, uśmiechając się do Evy, Chris i Vilde, kiedy je mijałam. Pozostawiłam wytłumaczenie mojego szybszego wyjścia Noorze.

I dopiero, kiedy znalazłam się na pustym korytarz, moje mięsnie się rozluźniły, a z płuc wydostało się częściowo wstrzymywane powietrze.

Szczęśliwa, że udało mi się zatuszować swoją nadmierną reakcję, ruszyłam do klasy biologicznej. Moja wymówka nie była kłamstwem. Nie lubiłam kłamstw. Ani osób, które się nimi zasłaniały. Umiejętność bycia szczerym nawet w trudnych chwilach jest bardzo ceniona. Przynajmniej przeze mnie. Ale czasem każdy potrzebuje jakiejś zasłony. Każdy ma sekrety. I nie każdy jest gotowy się nimi podzielić.

- O, cześć Sana!

Isak wyłonił się z bocznego korytarza, uśmiechając się pod nosem. Jego głos brzmiał wyjątkowo radośnie. I o dziwo był całkiem świadomy, co się wokół niego dzieje.

- Idziesz już do klasy? – Pokiwałam twierdząco głową. – W takim razie idę z tobą.

Dalej szliśmy razem. Podobni w swoim zamyśleniu. Podobni w swoim milczeniu. Ale całkowicie różni, jeśli chodzi o targające nas od środka uczucia.

Isak też miał swoje sekrety. Też starał się je zasłaniać przed wzrokiem innych. Był jak my wszyscy. Po prostu nadal uczył się ufać ludziom.

▪ ▪ ▪

Każdy toczy swoją walkę.

#wildfireff
💛

wildfire || skam × evakWhere stories live. Discover now