13.

625 91 6
                                    

ISAK

Ilekroć natknąłem się na to spojrzenie, czułem się, jakbym przez moje ciało przebiegł prąd. Nie potrafiłem inaczej opisać tego uczucia. Jego oczy działały jak magnes, przyciągały moje. I wydawało się, że niemożliwe było ich oderwanie.

Ale spojrzenie to jedno. A bliska odległość i coś na kształt rozmowy, to zupełnie inna rzeczywistość.

Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy Even podniósł moją czapkę i tak po prostu podszedł tutaj, żeby mi ją oddać. Głupkowaty śmiech Jonasa wcale nie polepszał sytuacji. Ale uśmiech, jaki Even mi posłał, kiedy już Jonas nie mógł zobaczyć jego twarzy... Z wrażenia przełknąłem ślinę.

- To chyba twoje.

Spojrzałem na trzymaną przez niego czapkę, o której już zdążyłem zapomnieć. Wyciągnąłem po nią rękę, ale on przesunął ją tak, że nasze palce się spotkały.

Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Jednak nie potrafiłem pierwszy przerwać kontaktu. Ani wzrokowego, ani fizycznego. Było coś w jego spojrzeniu, co zachęcało mnie do porzucenia pozorów i wyzbycia się wszelkich zahamowań. Ale sytuacja zbyt mocno mnie przytłaczała. Nie wiedziałem, co zrobić, jak się zachować...

- Taa, dzięki - powiedziałem elokwentnie.

Odpuścił. Być może wyczuwając moje zakłopotanie, być może będąc świadomym obecności Jonasa. Cofnął rękę, a ja założyłem czapkę na głowę, jednocześnie czując ulgę.

Miałem nadzieję, że sobie pójdzie. Ale kiedy został i usiadł z nami, poczułem jak uśmiech ciśnie mi się na usta. Jednak byłem zbyt przytłoczony, by poczuć beztroską radość i zadowolenie.

Sam nie wiem, kiedy zsunąłem się na krześle i naciągnąłem bluzę na brodę, ale ogarnąłem się, jak tylko Jonas posłał mi zdziwione spojrzenie.

Może jednak warto pozbyć się części tego, co mnie blokowało. Może czas odsunąć obawy na bok i po prostu sprawdzić, co życie ma dla mnie tym razem. Może dzięki temu dowiem się w końcu, kim jestem.

Wyprostowałem się i podałem rękę Evenowi. Zdobyłem się też na ledwo zauważalne uniesienie kącika ust. I wiedziałem, że on zauważył. To było widać w jego oczach.

  ▪ 

Kiedy wszyscy zebrali się już w Russe, okazało się, że tworzymy naprawdę sporą grupę. Brakowało miejsc siedzących dla wszystkich, ale to nie stanowiło problemu, niedługo mieliśmy się przenieść na nowopowstałą salę teatralną w szkole. Ale najpierw mieliśmy się wszyscy ze sobą zapoznać, tak zarządziła Vilde.

- Przypomnij mi, jak się nazywasz? - zwróciłem się do Evena.

Roześmiał się głęboko, a ja zdziwiłem się, kiedy zauważyłem, że naprawdę podoba mi się ten dźwięk. To takie dziwne, nigdy nie zwracałem uwagi na to, czy czyjś śmiech mi się podoba, czy nie.

Wystarczyło zaledwie kilka minut w jego towarzystwie, bym przekonał się, że łatwo się z nim dogadać. I te kilka minut rozmowy przed rozpoczęciem zajęć, upewniło mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłem, rezygnując z zakłopotania.

- Tak naprawdę miałem być Elidą, ale postanowiłem zaskoczyć rodziców - powiedział nadal rozbawiony.

- Nie żartuj! - zawołałem, próbując maskować śmiech, ale marnie mi to szło.

- To sama prawda - stwierdził. - Mama chyba nigdy nie pogodziła się z tym, że nie będzie mogła mi pleść warkoczyków.

Uniosłem brwi, patrząc na jego przydługie kosmyki. Chyba zrozumiał, o czym myślałem.

- Próbowała. Na jej nieszczęście nie udało się.

I w tym momencie wybuchnąłem śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Zgiąłem się w pół, łapiąc się za brzuch. Kiedy w końcu się uspokoiłem, spojrzałem w górę dostrzegając jego wyraz twarzy.

Znowu coś między nami przeskoczyło. Jakaś iskra. Lub coś innego, czego do tej pory nie doświadczyłem. Zamarłem z na wpół otwartymi ustami układającymi się jak do uśmiechu.

Mój wzrok samoistnie na sekundę przesunął się na jego usta. Ale zanim zdążyłem pomyśleć, jak by to było poczuć ich kształt na swoich wargach, ktoś nam przeszkodził.

- Cześć, chłopcy!

Vilde stanęła zaraz obok nas, uśmiechając się szeroko. Automatycznie odsunąłem się do tyłu, chociaż nawet nie miałem pojęcia, że w ciągu tych kilku sekund zbliżyłem się do Evena. Nie wiem, czy w moich oczach można było dojrzeć ten sam strach, jaki czułem. Bo byłem przerażony perspektywą pocałowania Evena. Co innego przyznać się do tego, że ten chłopak mnie intryguje. Co innego prawie go pocałować...

- Z Isakiem się znam, ale z tobą chyba muszę się poznać - zwróciła się do Evena, a chłopak uśmiechnął się, ale tylko w małym stopniu. Nie tak, jak uśmiechał się do mnie.

Uniosłem dłonie i wstałem.

- Zostawiam was.

Ale zanim ich zostawiłem, jeszcze raz spojrzałem na Evena, zastanawiając się, czy cieszę się, że Vilde nam przerwała, czy raczej żałuję, że nie byliśmy sami.

Nie potrafiłem sobie odpowiedzieć.

Nie potrafiłem sobie odpowiedzieć

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

  ▪ ▪ ▪  

Coś mi dzisiaj wattpad świrował. Niedobry. 

Wychodzi na to, że kto autorkę gwiazdkami i komentarzami wspiera, ten wychodzi na bohatera ▪  

#wildfireff
💛

wildfire || skam × evakWhere stories live. Discover now