23.

443 62 21
                                    

ISAK

Nadal czekałem. Znosiłem towarzystwo Emmy tylko dlatego, że nie zamierzałem się ruszyć z tego cholernego miejsca, dopóki dzwonek nie zadzwoni, a za drzwiami zobaczę Evena. I właśnie po to, by móc mu te cholerne drzwi otworzyć, jeszcze nie zamknąłem się przed tą dziewczyną w łazience.

- Naprawdę podoba mi się to miejsce. Tyle tu przestrzeni. I to pewnie niesamowite mieszkać z przyjaciółmi. Sama bym tak chciała, ale rodzice na pewno się nie zgodzą. Jestem jedynaczką i prędzej dobiję do trzydziestki niż pozwolą mi wyfrunąć z gniazda. Ale wiem, że robią to dlatego, że mnie kochają i chcą dla mnie jak najlepiej. Nie mam im tego za złe. Chociaż czasem marzę o odrobinie szaleństwa...

Nie mogłem już słuchać jej paplania. Doprawdy, ta dziewczyna nawet nie potrzebowała, żebym jej potakiwał. Była jak nakręcona. I nie zapowiadało się na to, by miała w ciągu najbliższych dziesięciu minut zrobić sobie przerwę na oddech.

Podparłem policzek na zaciśniętej w pięść ręce i przesuwałem wzrokiem po tańczących w salonie, wyłapując wśród nich znajomych. Jonas tańczył z Ronją, zachowując się nad wyraz grzecznie. Mahdi królował za konsolą. Biedny Magnus tańczył tak blisko Vilde, jak tylko się da, ale ona nadal go nie zauważała. Dziewczyny chyba naprawdę nieźle się bawiły. Eva i Noora spędziły dotychczas większość czasu razem i chyba już zdążyły się przy tym upić. Ale największym zaskoczeniem i tak był widok Sany. Która tańczyła!

Zerknąłem na Emmę, ale dostrzegłem tylko jej nadal poruszające się usta. Błagam, niech ktoś ją zabierze.

- Chodź!

Moje modlitwy się spełniły! Jakiś chłopak, którego imienia nie znałem, wyciągnął rękę w stronę Emmy, zachęcając ją, by ruszyła z nim na parkiet. Sukces.

- Nie, ja może jednak zostanę. Rozmawiamy i...

- Mną się nie przejmuj. Muszę skoczyć do łazienki – wtrąciłem szybko, żeby zapobiec jej ewentualnemu wymiganiu się.

Potrzebowałem jebanej minuty dla siebie, żeby odpocząć od jej denerwującego głosu.

- To załatwione, chodź – chłopak chwycił jej rękę, podciągnął ją do pionu i zabrał na parkiet, gdzie wmieszali się w tłum.

Co za ulga. Odchyliłem głowę do tyłu, rozkoszując się tą ciszą w moich uszach. Którą bardzo szybko przerwał dzwonek do drzwi.

I zanim zdążyłem się zirytować, moje serce zabiło ton szybciej na myśl o tym, że to Even. Wstałem pospiesznie i sięgnąłem po klamkę.
Stał tam. Opierał się o framugę. I wyglądał równie gorąco, co zawsze.

Odsunąłem się, wpuszczając go do środka. Dopiero przechodząc obok mnie, zauważył co się zadziało moimi włosami.

- Stylowa fryzura – parsknął śmiechem. – Uwydatnia twoje kości policzkowe.

- Że co?

Roześmiał się głośno, a ja odkryłem, że właśnie na to nieświadomie czekałem cały wieczór. Na niego. Na to, by móc zobaczyć jego uśmiech i usłyszeć jego śmiech.

- Even!

Vilde pojawiła się na horyzoncie, uśmiechając się szeroko do chłopaka. Wepchnęła się przede mnie w taki sposób, że musiałem zrobić dwa kroki w tył. Uniosłem brwi, patrząc jak świergocze wesoło o bzdurach. Even uśmiechał się do niej miło i co jakiś czas otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale nie dopuszczała go do słowa.

Eva pojawiła się obok i szepnęła coś na ucho Vilde. Blondynka wyraźnie przejęła się tematem i pozwoliła przyjaciółce odciągnąć się od chłopaka. Jednak zanim całkiem zniknęły nam z oczy, Vilde wróciła się i wcisnęła w ręce Evena dwie tubki.

- Farbki fluorescencyjne. Pomalujcie się.

- Dzięki – powiedział i od razu odkręcił jedną z nich. Wycisnął trochę na palec i rozsmarował na twarzy, tworząc na obu policzkach po grubym pasie. Uśmiechnął się, przenosząc wzrok na mnie. – Chcesz też?

Skinąłem głową i wyciągnąłem rękę po tubkę, ale on cofnął rękę. Uniosłem brwi ze zdziwienia, a on tak po prostu podszedł bliżej.

- Mogę? – zapytał.

Przełknąłem ślinę i raz jeszcze skinąłem głową. Even wycisnął trochę z drugiej tubki, po czym chwycił moją brodę, ustawiając moją twarz pod odpowiednim kątem.

Dotyk jego palców na mojej twarzy był tak delikatny i przyjemny... Przymknąłem powieki, kiedy rozsmarowywał farbkę na moim policzku. To było zbyt intensywne, bym mógł mu spojrzeć w oczy.

- Gotowe – powiedział cicho.

Otworzyłem oczy. I to była zła decyzja, bo jego palce nadal muskały moją twarz. I w tym dotyku było coś niesamowitego. Even zerknął na moje usta. Chciałem tylko jednego. Chciałem tylko jego.

- Isak!

Emma pojawiła się obok nas. Zmrużyłem oczy, zastanawiając się, dlaczego do cholery to ja mam takiego pecha. Ta dziewczyna zjawiała się zawsze w najbardziej nieodpowiednim momencie.

- Chodź ze mną zatańczyć!

I nie zważając na nic, tak po prostu zaciągnęła mnie na parkiet, gdzie przez pierwszą minutę stałem jak kołek, próbując nie wrzeszczeć ze złości. Bylem tego naprawdę bliski, ale potem zauważyłem wśród tańczących Evena. I nie mogłem oderwać od niego wzroku.

Dzwonek do drzwi znowu się odezwał. Ktokolwiek to był i tak byłem mu nieziemsko wdzięczny, bo każdy pretekst jest dobry, żeby uwolnić się od Emmy. A najlepszy jest prawdziwy.

Otworzyłem, naprawdę nie mając pojęcia, kogo się spodziewać za drzwiami. I nawet gdybym zgadywał, na pewno nie typowałbym Chrisa.

- Ducha zobaczyłeś? – zapytał zirytowany moją reakcją, którą był brak reakcji.

- No prawie – odpowiedziałem, przesuwając się na bok.

Chris wszedł do środka i od razu natknął się na Vilde. Dziewczyna wyglądała na wkurzoną.

- Co ty tutaj robisz? Nie należysz do grupy teatralnej! – Vilde podparła się pod boki i oczekiwała na jego odpowiedź. Ale ona nie nadchodziła.

Przyjrzałem mu się odrobinę oceniająco. Sporo się nasłuchałem o Evie i o nim. Głównie przez Magnusa, który jest największą paplą, jaką znam. Plotki to niezbyt wiarygodne źródło informacji. Ale jedno było pewne, Chrisa i Evę coś łączyło. A skoro on tutaj był i ona też była, w wyjątkowo pięknym wydaniu trzeba było podkreślić...

- Ja go zaprosiłem – powiedziałem, stając za chłopakiem.

- Przykro mi, Isak, ale o nie ma znaczenia. Chris nie jest członkiem grupy teatr...

- Daj spokój, Vilde – przerwałem jej ostro. – Przyszedł tu, bo go zaprosiłem. No chyba, że się pomyliłem i wcale nie jestem u siebie?

Odwróciła się i poszła, ale najpierw zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem. Co Magnus w niej widzi?

- Nie chcę żadnych przysług – odezwał się Chris, patrząc na mnie ostro.

- To nie przysługa dla ciebie, możesz spać spokojnie – powiedziałem i odwróciłem się, zmierzając do siebie.

Miałem dość tej cholernej imprezy. Miałem dość tych cholernych ludzi. Niech spierdalają.

Otworzyłem drzwi do swojego pokoju i zamarłem w pół kroku.

- Emma?

▪ ▪ ▪

Czy wy macie wrażenie, że ja tylko przepisuję trzeci sezon dodając od czasu do czasu coś nowego? Bo ja czasem mam. A nie chcę prowadzić tego ff w taki sposób.

Dlatego proszę was o szczerą opinię.

wildfire || skam × evakWhere stories live. Discover now