7.

662 83 7
                                    

(Polecam włączyć muzykę w mediach lub odsłuchać sobie później piosenkę, jeśli chcecie, bo ona w dużej mierze oddaje uczucia i myśli Evy ;)

EVA

Miałam tylko pięć minut, żeby skończyć pisać esej na norweski, ale nie potrafiłam się na tym skupić. Już odpuściłam sobie stołówkę, bo wiedziałam, że tam na pewno nie dam rady tego skończyć. Ale nawet siedząc na parapecie w opustoszałej w tej chwili części szkoły, nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów. Stukałam nerwowo długopisem o zeszyt, wpatrując się w dziedziniec, szukając natchnienia i próbując przestać myśleć o tym, o czym myśleć nie powinnam.

Zdecydowanie nie powinnam myśleć teraz o Chrisie. W ogóle nie powinnam o nim myśleć, bo to do niczego mnie nie doprowadzi. Nie sprawi, że znowu poczuję jego mocne ramiona owinięte wokół mojej talii. Nie sprawi, że usłyszę znów jego głęboki głos, gdy szeptał wprost do mojego ucha. Nie sprawi, że on znajdzie się zaraz obok mnie, bym mogła poczuć cudowny zapach jego perfum.

Westchnęłam, odchyliłam głowę do tyłu, opierając ją o ścianę. Przymknęłam powieki, próbując skupić się jedynie na eseju.

Wzięłam głęboki, oczyszczający wdech... I w sekundzie otworzyłam oczy.

Był tutaj. Stał zaraz przede mną. Jego twarz znajdowała się zaledwie parę centymetrów od mojej. Jego spojrzenie było naprawdę intensywne. Czułam przez nie stado motyli w brzuchu, ale jednocześnie mnie ono sparaliżowało.

- Zajęcia teatralne, huh?

Miałam ochotę zapytać go, o jakich zajęciach mówi, bo kiedy stał tak blisko mnie, zapominałam o całym świecie.

- Nie wiem, czyj to był pomysł, żeby mnie do tego namawiać, ale zdecydowanie tego kogoś zdrowo pojebało.

Przez cały ten czas w jego głosie brzmiał gniew. A ja nie miałam pojęcia, dlaczego głupie pytanie o dołączenie do grupy teatralnej tak bardzo go ubodło. Nie wiedziałam, co niby powiedzieć. To nie był mój pomysł. To Vilde uznała, że razem moglibyśmy tańczyć. Ale wiedziałam, że ma zamiar do niego pójść, więc...

Nie powiedziałam nic. Po prostu patrzyłam prosto w jego oczy, studiując każdy milimetr jego tęczówek. Były brązowe, w kolorze ciemnej czekolady, ale poprzetykane drobnymi, złotymi plamkami. Były po prostu piękne, a wpatrując się w nie, można było odpłynąć w krainę marzeń.

Niespodziewanie się pojawił i równie niespodziewanie odszedł. W jednym momencie moje spojrzenie tkwiło głęboko w jego oczach, a w następnym patrzyłam na jego plecy, kiedy się oddalał.

Coś ścisnęło zarówno moje gardło, jak i serce. W innym wypadku krzyknęłabym za nim, mając nadzieję, że zatrzyma się i wróci do mnie. Ale to były tylko pobożne życzenia. W tym momencie nawet szept nie przeszedłby przez moje gardło. I chyba tak było lepiej.

Wróciłam do rzeczywistości. Spojrzałam na nadal nie skończony esej i akurat w tym samym momencie zadzwonił dzwonek.

- Cholera – zaklęłam pod nosem i zeskoczyłam z parapetu.

▪ ▪ ▪

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

▪ ▪ ▪

Mamy pierwszy tysiąc wyświetleń! Cieszy mnie to, cieszy mnie każda gwiazdka i każdy komentarz, a że jestem zachłanna, to proszę o więcej!

Nowa okładka! Podoba się?

#wildfireff
💛

wildfire || skam × evakWhere stories live. Discover now