Właśnie stoję przed JEGO, poprawka... NASZYM domem. Nie wiem... zadzwonić? Chyba wypadałoby. Dobra... Jeden chuj. Mam nadzieję, że ktoś jest w domu, bo nie zamierzam się wracać do hotelu.
Wyciągam rękę i naciskam dzwonek. Po około dwóch minutach słyszę kroki i otwierają się drzwi, a w nich stoi nikt inny jak Luke Hemmings. On był z nich wszystkich najgorszy. On najbardziej mi dokuczał.
Muszę przyznać, że wyprzystojniał. Jego twarz wygląda... bardziej dojrzale. Tak... to chyba najlepiej pasuje. Wygląda bardziej dojrzale. Nabrał trochę mięśni, a oczy wydają się jeszcze bardziej błękitne niż zapamiętałam....
Chwila chwila... Co?? O czym ja do cholery myślę???
-No co tam laleczko?
Oparł się o framugę drzwi i lustrował mnie wzrokiem z kpiącym uśmiechem na twarzy.
-Mógłbyś mnie tak nie nazywać?- spytałam cichutkim głosem udając skrępowanie.
Czy mówiłam już, że wyglądam w tej chwili kompletnie inaczej niż zazwyczaj? Nie? No więc powróciłam do mojego naturalnego koloru włosów, czyli kasztanowego. Zmyłam również cały makijaż i przebrałam się w różowy rozciągnięty sweter, leginsy i zwykłe adidasy, a na oczy założyłam duże okulary. Oczywiście zerówki. Ja nie rozumiem jak mogłam się tak kiedykolwiek ubierać.
-Nie? - odpowiedział zaczepnie.
-Jest Ashton? - spytałam cichutkim głosem udając onieśmieloną jego "urokiem".
-A co od niego chcesz?
- Chciałabym się zobaczyć z moim bratem. Więc jakbyś mógł go zawołać to byłabym wdzięczna....
-Chwila chwila...- Przyjrzał mi się uważnie.- Sandra?
-We własnej osobie.- mruknęłam z nadal spuszczoną głową.
- Wchodź do środka.
Przepuścił mnie w drzwiach niedowierzając, że to ja.
Co on sobie myśli? Że niby coś mi się stało czy co?
-Ashton! Chodź tu na dół!!- wydarł się nadal nie spuszczając ze mnie niedowierzającego spojrzenia.
Po chwili usłyszałam kroki na schodach więc "niepewnie" odwróciłam się w tamtą stronę. Wysoki blondyn schodzący po schodach zamarł w pół kroku.
-Sandra?- spytał cicho będąc w szoku.
O co im wszystkim chodzi??
Nadal grałam moją rolę, więc delikatnie pokiwałam głową na tak. Chłopak omal nie zabił się na schodach biegnąc do mnie, a następnie zmiażdżył mnie w uścisku.
Kurwa. Czy mnie coś ominęło??
Stałam jak sparaliżowana. Byłam po prostu w szoku, że tak mnie powitał. Byłam pewna, że np. wypierdoli mnie z domu, wyśmieje, czy coś. A tu taka niespodzianka.
-Nie wierzę, że to na prawdę ty. Myślałem, że nie żyjesz...-Wyszeptał mi do ucha łamliwym tonem, a ja byłam (o ile to w ogóle możliwe) w jeszcze większym szoku.
Że co kurwa?
-Co?- spytałam cichym głosem odsuwając się od niego.
Zaczęłam miętosić dolną wargę, co było moim odruchem nerwowym, z tą tylko różnicą, że zazwyczaj był tam kolczyk, który niestety musiałam wyjąć łącznie z innymi moimi kolczykami.
-Jak to myślałeś, że nie żyję? - spytałam niepewnie.
-No bo...- zaczął się z zakłopotania pocierać kark.- Zniknęłaś tak nagle. Myśleliśmy, że coś ci się stało i przez pewien czas trwały poszukiwania. Potem po prostu odpuściliśmy poszukiwania myśląc, że nie żyjesz...- smutny spuścił głowę w dół.
-Ja.. ja przyjechałam tu na jakiś czas i... i mogłabym się tu zatrzymać?- spytałam niepewnie jąkając się odrobinę. Cóż muszę przyznać, że aktorka ze mnie niezła.
-Tak, tak oczywiście. -powiedział szybko.
-Zrobiliście coś z moim dawnym pokojem czy...
-Nie. Nic tam nie zmienialiśmy.- przerwał mi.
-W takim razie ja... ja pójdę na górę się rozpakować.
-Tak. Idź.
Co on taki nerwowy się zrobił? Dawniej taki nie był...
Dobra. Mniejsza z tym. Weszłam po schodach na górę ciągnąc za sobą dwie walizki. Oczywiście żaden z wielmożnych panów mi nie pomógł... Bo i po co? Lepiej popatrzeć jak inni się męczą. Nie to żebym sobie nie dała rady, bo będąc w gangu wyrobiłam sobie trochę mięśnie nie raz nosząc o wiele cięższe rzeczy. Po prostu... Ugh... To faceci. Tak? Tak. I to faceci powinni nosić ciężkie rzeczy, a nie kobiety.
Trochę wkurwiona weszłam do swojego dawnego pokoju i stwierdziłam, że rzeczywiście nic tu nie zmienili. Przy okazji albo wynajęli kogoś do sprzątania, albo sami u mnie sprzątali w co w sumie wątpię.
(Zdjęcie pokoju w mediach)Rozpakowałam się w ciągu godziny znajdując przy tym w szafie dużo moich dawnych ubrań, które mogę wykorzystać i schowałam moją broń oraz kominiarkę. Następnie poszłam do łazienki, gdzie wzięłam długą kąpiel i ubrałam piżamę składającą się z flanelowych spodni oraz koszuli. Wiem... Badziewie... Normalnie nałożyłabym jakiś top oraz krótkie materiałowe spodenki. Niestety w wieku czternastu lat moja piżama oraz ogólnie cała garderoba wyglądała kompletnie inaczej.
Poszłam z powrotem do pokoju, położyłam się na łóżku uprzednio kładąc pod poduszką pistolet (tak z przyzwyczajenia) i zmęczona podróżą odpłynęłam w krainę Morfeusza.
###
Podoba się?
Mam nadzieję, że tak ;*
Trochę dużo przekleństw ale raczej ujdzie w tłumie ;')
Pozdro Misiaczki ;***
PattisonLoff
![](https://img.wattpad.com/cover/101659659-288-k64690.jpg)
YOU ARE READING
Bad girls ✔
Fanfiction17-letnia Sandra Irwin niegdyś upokarzana przez brata i jego kolegów teraz wraca do rodzinnego Sydney szukając zemsty na bossie gangu niezniszczalnych. Czy pomści ukochanego? Czy może to wszystko ją przerośnie? Przeczytaj ;* Raczej nie pożałujesz :...