Dwadzieścia pięć

8.6K 372 9
                                    

O cholera!!

Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że leżę na ziemi obok łóżka, a za oknem jest jeszcze ciemno. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce koło łóżka i wytrzeszczyłam oczy widząc, że jest druga w nocy.

Spojrzałam na łóżko i zobaczyłam, że Marta macha nogami i rękami na wszystkie strony. Na jej policzkach lśniły łzy i mówiła komuś, żeby ją zostawił.

Zamorduje Jamesa.

Weszłam na łóżko i delikatnie próbowałam obudzić przyjaciółkę, potrząsając jej ramieniem, jednak nic to nie dawało.

W akcie desperacji poszłam do łazienki i napełniłam szklankę ciepłą wodą, po czym wróciłam do pokoju i wszystko wylałam na Martę. Dziewczyna z krzykiem usiadła i otworzyła oczy.  Szybko usiadłam na łóżku i mocno przytuliłam Martę.  Z początku krzyczała i się wyrywała, jednak później przytuliła się do mnie bardzo mocno.

Płakałam. Płakałam nad tym co się stało. Nad tym co spotkało moją przyjaciółkę. Niemal siostrę. Nad tym, że nie zrobiłam nic żeby jej pomóc. Że nie było mnie przy niej, kiedy tego najbardziej potrzebowała.

Marta już spała, a ja dalej siedziałam i tuliłam ją do siebie płacząc. Nagle drzwi pokoju otworzyły się i stanęła w nich czwórka chłopaków. Will, Dan, Ash i Luke. Nawet nie wnikam co robi tu mój brat i jego przyjaciel. Pewnie byli zmęczeni wydarzeniami i spali w pokojach gościnnych. Na twarzach wszystkich malowała się troska.

Położyłam Martę na poduszkach i wpadłam w ramiona Willa i Dana. Widziałam na twarzy mojego brata ból. Nie wiem czemu ale cierpiałam również widząc jego ból. Może warto byłoby odzyskać brata? Może rzeczywiście się zmienił. W końcu ryzykował dla mnie życie.

Nadal płacząc odsunęłam się od przyjaciół, przez co spotkałam się z ich zaskoczonymi spojrzeniami. Spojrzałam na nich. Potem na brata. I wpadłam w jego ramiona. W ramiona, w których kiedyś czułam się bezpiecznie. Przytulałam się do niego jakbym miała go więcej nie zobaczyć. Z początku był zaskoczony ale potem on również mnie przytulił.

Trzymał mnie dopóki się nie uspokoiłam. Gdy się od niego odsunęłam, przetarłam mokre oczy i policzki grzbietem dłoni oraz rozejrzałam się po pokoju, w którym zostałam tylko ja, on, i śpiąca Marta.

-Już wszystko dobrze?- zapytał z troską.

-Tak. Już okey.- powiedziałam pociągając nosem. -Możesz iść spać.

Odwróciłam się do łóżka i się na nim położyłam przykrywając szczelnie kołdrą. Gdy chłopak zobaczył, że jestem przygotowana do snu, otworzył drzwi. Miał przez nie wychodzić, gdy coś mnie podkusiło żeby się odezwać.

-Ashton?- zapytałam.

-Tak?- odwrócił się w moją stronę.

-Dziękuję.- powiedziałam z delikatnym uśmiechem, który odwzajemnił.

Podszedł do łóżka i pochylił się nade mną.

-Dobranoc pszczółko.- wyszeptał całując mnie w czoło.

W moich oczach wezbrały łzy wzruszenia. Myślałam, że już nie pamięta. Jak byłam mała to mnie tak nazywał.

- Dobranoc wielkoludzie.

Zachichotał na to określenie, po czym wyszedł z pokoju delikatnie zamykając drzwi.

###

Czyżby zawieszenie broni?

Czy  rodzeństwo znów będzie rodzeństwem?

Pozdro Misiaczki ;**

PattisonLoff

Bad girls ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz