Dwadzieścia siedem

8.7K 312 10
                                    

Maraton 1/8

Ashton Pov's

Po tej całej akcji z odbiciem dziewczyn zatrzymaliśmy się w willi należącej do gangu. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że moja siostrzyczka jest szefem jakiegoś gangu. Z resztą...  Co ja gadam.  To nie jest zwykły gang, tylko jeden z najlepszych i najpotężniejszych gangów na świecie.

W każdym bądź razie czuję, że teraz moje stosunki z Sandrą się polepszą. Dzisiejszej nocy czułem się jak kilka lat temu... Jeszcze zanim zacząłem ją tak okropnie traktować. Zanim wszystko się zmieniło.

Siedzieliśmy z Willem w kuchni i piliśmy kawę. Rozmawialiśmy jak starzy, dobrzy kumple, gdy do kuchni weszła niska blondynka, którą uratowaliśmy. Marta o ile dobrze pamiętam.

Dziewczyna była śliczna. Chudziutka blondynka, na oko maks metr sześćdziesiąt, z krągłościami tam gdzie trzeba. Miała ładną twarz w kształcie serca i zielone oczy. Jej włosy sięgały prawie do pasa.

Osobiście wolę brunetki ,o bardziej obfitych kształtach ale u Marty też jest na czym oko zawiesić.

Cały czas wpatrywałem się dziewczynę jak zaczarowany. Ocknąłem się dopiero gdy do mnie podeszła.

-Tak w ogóle to Marta jestem.- powiedziała ze śmiechem wyciągając do mnie dłoń.

-Ashton.- przedstawiłem się ściskając jej dłoń.

-Jesteś nowy?- spytała.

-Nie. Jestem bratem... - moją wypowiedź przerwał głośny odgłos kroków dobiegający ze schodów.

-Widział ktoś Martę? Nagle zniknęła.

Do kuchni wbiegła Sandra. Cała rozczochrana i w piżamie. Nerwowo rozglądała się po pomieszczeniu a gdy jej wzrok napotkał Martę, na jej ustach pojawił się wielki banan. Dziewczyny wpadły sobie w ramiona i mocno wyściskały. Stały tak kilka minut i zdążyłem zauważyć, że Sandra szeptała coś Marcie do ucha, na co ta delikatnie się uśmiechnęła.

Gdy się od siebie odsunęły, Sandra podeszła do szafek i zaczęła z nich wyjmować różne składniki. Usmażyła dużo naleśników i naładowała sobie kilka na talerzyk. Gdy to zrobiła, odwróciła się w stronę przejścia z kuchni na korytarz.

-Naleśniki!- krzyknęła, po czym wystawiła trzy palce i zaczęła odliczać.- Trzy... Dwa... Jeden...

W tym samym czasie, w którym zgięła ostatni palec do kuchni wbiegło czterech chłopaków, a za nimi spokojnym krokiem weszła Emily. Ja, Sandra, Emily, Marta i Will  zaczęliśmy śmiać się z zachowania chłopaków, a oni nas olali i zaczęli ładować sobie jedzenie.

###

Taki żeby was troszkę wkurzyć i zbudować napięcie ;)

Ogólnie to rozdziały będą dodawane dopiero jak je napisze, czyli mogę dodać rozdział za godzinę i mogę dodać go za dwie godziny. Dodatkowo będę się starała, żeby rozdziały maratonu były tej samej długości co zwykłe czyli będą miały ok 500 słów, więc będzie to duży plus :))

Do Następnego Misiaczki ;**

PattisonLoff

Bad girls ✔Where stories live. Discover now