"Merry, merry, merry go round
I don't want to see you down
I don't want to see you frown
Merry, merry, merry go round"– Wejść! – krzyknęłam, gdy ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju następnego ranka i odłożyłam laptopa obok siebie. Za drewnianej powłoki wychyliła się głowa mojej mamy z lekkim uśmiechem na ustach.
– Nie przeszkadzam? – weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Podkurczyłam bardziej nogi, żeby miała miejsce na łóżku.
– Nie, nie, właśnie przekładałam jakieś ciuchy – pokręciłam głową i posłałam jej mały uśmiechem. Odwzajemniła go i położyła się obok mnie.
– Przyszłam się pożegnać – wyjaśniła – Obiecałam ci, że zabiorę stąd ojca z samego rana i dotrzymuje słowa.
– Powiedziałabym, żebyście jeszcze zostali, ale obie dobrze wiemy, że chce, aby ojciec wyszedł z tego domu jak najszybciej – westchnęłam, patrząc na nią. Zachichotała i położyła głowę na moim ramieniu.
– Wiem, Sanchia. Naprawdę mi przykro za wczorajszą sytuację, ale znasz go – tym razem ona westchnęła – Jeśli chcesz pracować to, to zrób i nie zważaj na jego zdanie, on w końcu musi przyjąć do wiadomości, że wy dorastacie.
– Gdyby to było takie łatwe – pokręciłam głową – Bardzo jest obrażony?
– Śmiertelnie – zaśmiała się – Wczoraj chciał iść za tobą, a jak usłyszał w nocy, że wróciłaś, to chciał wylecieć z pokoju i zacząć kolejną awanturę, ale go powstrzymałam.
– Dzięki bogu – parsknęłam – Nie mam ochoty go widzieć.
– Rozumiem cię – podniosła się i pogładziła mnie po ramieniu – Ale nie przejmuj się nim, jesteś dorosłą i mądrą kobietą, która potrafi o siebie zadbać, co nie raz już udowodniłaś. Ufam ci i wiem, że nie oblejesz studiów, także droga wolna kochanie – wstała i pocałowała mnie w czoło – Powodzenia na randce i napisz mi, jak było.
– Na pewno tak zrobię. Kocham cię, mamo – powiedziałam na „dowidzenia", a ona posłała mi kolejny uśmiech.
– Ja ciebie też – wyszła i chwile potem było słychać trzask drzwi wejściowych.
Wstałam z westchnieniem i jakoś szczególnie nie przejmując się tym, że ojciec się nawet nie pożegnał, wyszłam z pokoju. Powoli przeszłam przez hol i zajęłam miejsce na kanapie, mogąc w końcu odpocząć. Zdecydowanie potrzebowałam tego po ich wizycie. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam godzinę. Była 10 rano więc miałam jeszcze kilka godzin, zanim zacznę szykować się na spotkanie z Kellsem. Włączyłam telewizor i ułożyłam się wygodnie.
– Najgorsza doba w moim życiu – Abraam opadł na fotel obok mnie – Przysięgam, nie mogłem się doczekać, aż wyjdą.
– W pełni cię rozumiem – kiwnęłam głową – Ojciec jak zawsze musiał dać popis.
– Zachowuje się gorzej ode mnie, a to ja jestem nastolatkiem – wykrzywił twarz w grymas, patrząc na mnie – Jesteś dorosła, a traktuje cię jak gówniarę. Zrozumiałbym jeszcze, gdyby ze mną się tak obchodził, ale ty? Jesteś najbardziej odpowiedzialną i sumienną osobą z całej rodziny.
– Nieskromnie się zgodzę – zaśmiałam się – Ale znasz go, do niego to jak grochem o ścianę. Zastanawia mnie tylko, kiedy w końcu pogodzi się z sytuacją, że dorastamy.
![](https://img.wattpad.com/cover/109807365-288-k613184.jpg)
YOU ARE READING
Invincible
Teen Fiction„Ku zdziwieniu popatrz na nią i na niego. Niebo spotkało piekło, piekło spotkało niebo"