27 "Przeszkadza ci, że mam Casie?"

694 40 25
                                    

"Never gave a fuck if we went gold
I just wanna be able to say that I made it cause real EST mufuckas dont fold
Real EST mufuckas don't break up, real family grows old
Real EST mufuckers representin' for the city where they came even when they gone"


Skończyłam robić makijaż, choć i tak nie udało mi się ukryć siniaka, i podeszłam do krzesła, na którym wisiały wcześniej przygotowane ubrania. Zacisnęłam usta, przyglądając się dwóm kreacją, ale w końcu zdecydowałam się na białą sukienkę na cienkich ramiączkach.

Trudno rodzina zobaczy tatuaż i najwyżej mnie wydziedziczy.

Podeszłam do lustra, przyglądając się odbiciu i wygładziłam cienki materiał. Wyglądałam dobrze. Usłyszałam skrzypienie drzwi i odwróciłam głowę, posyłając Kellsowi delikatny uśmiech.

– Wyglądasz prześlicznie – położył ręce na mojej talii, stając za mną i przyglądając się naszemu odbiciu.

Odwróciłam się i zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu. Był ubrany w koszule, a jej wszystkie guziki były zapięte. Zagryzłam wargę i podniosłam wzrok, patrząc w jego oczy.

– Miałem właśnie wyjąc kolczyki z uszu – posłał mi uśmiech, ale pokręciłam głową, żeby tego nie robił.

– Ty też wyglądasz dobrze – pogładziłam go po policzku i zjechałam dłońmi na kołnierzyk koszuli, odpinając cztery pierwsze guziki. Następnie przeniosłam je na rękawy i podwinęłam je do łokci – Ale tak jest zdecydowanie lepiej.

– Dlaczego to robisz? Myślałem, że mam je ukrywać – zmarszczył brwi, nie rozumiejąc mojego zachowania.

– Bo doszłam dziś w sklepie do pewnego ważnego wniosku – wzdychnęłam i przeniosłam ręce na jego szyje – Nie mam prawa ci dyktować tego, jak masz się zachowywać ani co mówić. Nie mogę ci zabraniać bycia sobą. Dziś w sklepie tym małym gestem pokazałeś mi, jak bardzo potrafisz być kochany i ja... Po prostu to wreszcie do mnie dotarło, Kells. Wyglądasz na groźnego, te tatuaże są mylące, ale nie jesteś zły i skoro ja mam tego świadomość oraz wiem, że dobrze mnie traktujesz, to oni muszą to zaakceptować. Trudno jesteś sławny, trudno masz córkę... Znaczy dla mnie to nie problem, ale oni mogą różnie zareagować, więc wole to wyjaśnić już teraz – szybko zareagowałam, widząc jego łączące się brwi – Ale wracając. Wiedziałam, czego się podejmuję, wchodząc w związek, jak i całą tę relację z tobą więc podjęłam decyzje, którą oni muszą uszanować – odetchnęłam kończąc.

Widziałam, że patrzył na mnie niepewnie i o czymś zawzięcie myślał. Zagryzłam wnętrze policzka, czekając na jakąś jego reakcję, której się obawiałam. Znaczy, nie powiedziałam nic złego, ale i tak czułam jakiś dziwny strach.

– Przeszkadza ci, że mam Casie? – w końcu się odezwał i teraz to ja zmarszczyłam brwi.

– Co? Nie, oczywiście, że nie – pokręciłam głową. Cholera, wiedziałam, że źle dobrałam słowa – Naprawdę nie. Casie jest świetnym dzieckiem i bardzo ją polubiłam. Chodziło mi tylko o to, że ludzie zbyt często nie podejmują się związków, w których ich partner już ma dziecko. Tym bardziej, gdy jest tak młody, jak ja – pogłaskałam go po szyi, posyłając niepewny uśmiech.

– Okej – odetchnął i przytulił mnie do siebie. Zamknęłam oczy i schowałam głowę między jego szyją, a ramieniem – Pomyślałem, że ci to przeszkadza – mruknął, ale pokręciłam na to głową – Czyli koniec z ukrywaniem?

InvincibleWhere stories live. Discover now