''Now tell me how did all my dreams
Turn into nightmares
How did I lose it, when I was right there
Now I'm so far
That it feels like it's all gone to pieces
Tell me why the world never fights fair
I'm trying to find"Wzięłam duży wdech i powoli podniosłam się z klęczek, uważnie obserwując Casie. Wiedziałam, że muszę wejść w tą paszcze lwa i zbadać sytuacje, ale bałam się tego, z czym będę się mierzyć. Nie znałam rodziny Kellsa poza jego córka, a spotkania z jego matką nie wspominałam dość dobrze.
— Okej, Casie tu masz mój telefon i możesz sobie na nim w coś pograć, albo po przeglądać jakieś rzeczy co tylko wolisz, a ja pójdę do taty i dziadka zobaczyć, o czym rozmawiają, w porządku? — posłałam jej delikatny uśmiech, starając się ukryć zdenerwowanie.
— Będę w salonie — przytaknęła i odbierając ode mnie urządzenie, pobiegła do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
Weszłam do środka mieszania i po odłożeniu torebki na szafkę, ruszyłam w stronę sypialni. Zagryzłam wnętrze policzka i niepewnie zbliżyłam się do drzwi, które dzieliły mnie od wszystkiego, co się działo w tamtym pomieszczeniu. Było słychać jakieś przyciszone głosy, ale mogłam wyczuć zdenerwowanie mojego chłopaka przez przekleństwa, które co chwile wydobywały się z jego ust. Zamknęłam oczy, przygotowując się na to wszystko, a następnie szybkim ruchem chwyciłam za klamkę i otworzyłam szeroko drzwi.
Rozmowy całkowicie ucichły, a wzrok dwóch osób w pomieszczeniu, został skierowany na mnie. Kells stał naprzeciwko mężczyzny, który wyglądał dość staro i jak przypuszczałam, było to spowodowane alkoholem, który dość często zażywał we wcześniejszych latach. Był szczupły i dość wysoki, tak samo, jak mój chłopak. Już stąd bez dokładnego przyglądania się, mogłam zauważyć podobiznę między nimi.
— Coś się dzieje? — odezwałam się, w końcu siłując na miły ton i podeszłam do blondyna, kładąc dłoń na jego bark.
W tym momencie nie interesowała mnie nasza kłótnia i zamiary, z jakimi tu przyszłam. Jeśli on potrzebował wsparcia, to zmierzałam mu je dać mimo wszystko.
Kells natychmiastowo objął mnie ramieniem, mocniej przyciągając do siebie i patrząc na mnie z wdzięcznością w oczach. Jego ojciec natomiast był zdziwiony tym, co widzi.
— Nie, on już wychodzi — odezwał się i zmierzył go zdenerwowanym spojrzeniem.
Wyglądał na groźnego, gdy był zdenerwowany i prawdopodobniej, gdybym go nie znała, to bym uciekła z tego pokoju niczym przestraszone dziecko.
— Colson jesteś dorosłym mężczyzna, więc nie zachowuj się jak dziecko. Nie dokończyliśmy jeszcze rozmowy więc nigdzie się nie wybieram — odezwał się jego ojciec grubym, karcącym głosem.
Uniosłam brwi w zdziwieniu i dokładnie przyjrzałam się jego twarzy. Czy każdy w rodzinie blondyna nie rozumiał prostych poleceń typu: wyjdź, odpuść, nie przychodź tu? Bo z tego, co zdążyłam zauważyć, to jego matka miała z tym takie same problemy, jak ojciec. Idealnie się kiedyś dobrali.
— Z całym szacunkiem proszę pana, ale wydaje mi się, że Kells nie ma ochoty na dalszą rozmowę i jak przypuszczam, już wszystko panu wyjaśnił — znowu się odezwałam, stając w jego obronie.
Na dobrą sprawę nie powinnam się wtrącać w nie swoje sprawy, ale dziwnym przypadkiem rodzice mężczyzny wyjątkowo mocno działali mi na nerwy i nie mogłam się powstrzymać.
— Nie rozmawiam z tobą głupia dziewucho — warknął na mnie, sprawiając, że uniosłam brew.
— Uważaj jak się do niej, kurwa, odzywasz — blondyn stanął w mojej obronie i zaczął gładzić mnie uspokajająco po ramieniu.
![](https://img.wattpad.com/cover/109807365-288-k613184.jpg)
VOCÊ ESTÁ LENDO
Invincible
Ficção Adolescente„Ku zdziwieniu popatrz na nią i na niego. Niebo spotkało piekło, piekło spotkało niebo"