11 "Oczy mam wyżej"

722 49 14
                                    

"Fingertips puttin' on a show
Got me now and I can't say no
Wanna be with you all alone
Take me home"



Koncert właśnie się zakończył i Kells zszedł ze sceny z ogromnym uśmiechem, cały mokry od potu. Fani nie ruszyli się z miejsca i śpiewali piosenki, nadal świetnie się bawiąc. Mimo iż staliśmy na dworze, w powietrzu dało się wyczuć smród alkoholu, papierosów i marihuany. Mężczyźni podnosili ręce i skakali, wydzierając się wniebogłosy, a kobiety albo płakały, albo przynajmniej te z pierwszych rzędów, ściągały koszulki, wymachując nimi nad głowami.

Jeśli mam być szczera, to pierwszy raz widziałam coś takiego na oczy i byłam w niemałym szoku. Wiedziałam, że niektóre chcą zwrócić na siebie uwagę swojego idola, ale żeby się rozbierać przed taką ilością ludzi? To było dla mnie niepojęte i naprawdę zastawiałam się, gdzie się, do cholery, podział ich szacunek względem siebie. Przecież to, że ich idol zobaczy ich cycki, nie zmieni nic poza tym, że będzie uważał je za puszczalskie.

Odwróciłam głowę w kierunku Victorii. Dziewczyna była już trochę wstawiona przez piwo, które co jakiś czas przynosili nam ochroniarze Kellsa i w porównaniu do mnie, ten widok nie sprawiał, że czuła się zniesmaczona. Raczej patrzyła na to z rozbawieniem, co jakiś czas wybuchając śmiechem.

– Zbieramy się!? – krzyknęłam jej do ucha, aby mnie usłyszała.

Kiwnęła mi głową i pierwsza skierowała się za scenę. Grzecznie za nią podążałam, jednocześnie pisząc SMS-a do Abraama, gdzie ma mnie szukać. Chłopak nie wiedział, że tu jestem, wiec byłam niemal pewna, że dość mocno się zdziwi, gdy go odczyta.

Podniosłam głowę, chowając telefon do kieszeni i rozejrzałam się jeszcze raz po miejscu, do którego dotarłyśmy. Wiele ludzi chodziło w tę i z powrotem, krzycząc coś do siebie i zbierając cały rozłożony sprzęt. Kilku było dość mocno zdenerwowanych, a reszta śmiała się, pałac skręty.

Zastanawiałam się, czy wszyscy znajomi Colsona uciekają do tej używki. Nie wiedziałam do końca, co o tym myśleć, ale na dobrą sprawę to nie był mój interes i nie powinnam wtykać w to nosa. Ludzie tu byli dorośli, więc raczej wiedzieli, co robią, a ja już na pewno nie powinnam w to w żaden sposób ingerować.

Sam Kells gdzieś zniknął i nie wiedziałam, czy to dobrze. Po moich ostatnich słowach skierowanych do niego gdzieś odszedł i więcej nie rozmawialiśmy. Nie wiedziałam, czy jest zły i nie wiedziałam, czy powinnam tu w ogóle przychodzić, zamiast iść prosto do domu. Wtedy moje słowa nie brzmiały tak źle, dopiero w trakcie koncertu doszłam do wniosku, że mogłam go jakoś urazić. Myślałam... Nie, w zasadzie ja w ogóle nie myślałam, gdy to robiłam, ale do głowy mi nie przyszło, że mógłby się za coś takiego obrazić, jeśli oczywiście to zrobił.

Byłam skołowana, zmęczona i jedyne czego teraz pragnęłam to sen. Jednak Victoria za żadne skarby nie chciała jeszcze iść, bo uparła się, że osobiście podziękuje Colsonowi za tan koncert. Wiedziałam, że za tymi słowami kryje się przytulenie do jego nagiej klatki piersiowej, ale nie byłam na nią zła. Nie znałam go dość dobrze i na dobrą sprawę, mógł robić, co tylko chce, z kim chce. Miałam jednak świadomość, że gdyby między mną, a mężczyzną było coś poważnego, to blondynka by mi go nie odbiła. Ufałam jej i wiedziałam, że nie mam żadnych podstaw do obaw.

– Chce mi się siku – jęknęłam i się skrzywiłam. Zdecydowanie przesadziłam z piwem i mój pęcherz już tego nie wytrzymywał.

InvincibleWhere stories live. Discover now