18 |Sports relationship|

1.3K 153 22
                                    

Rano przeciągam się na niewielkiej przestrzeni mojego łóżka, która jest jeszcze mniejsza ze względu na obecnego tam Mike'a, ktoś wali do drzwi. Mike obejmuje mnie ramieniem i krzyczy, że otwarte. 

─ Cześć, Luke ─ skąd Mike to wie, skoro nawet na niego nie patrzy? 

─ Mogłeś dać znać, że nie wrócisz czy coś ─ czuję jego usta na swojej szyi ─ Przyniosłem śniadanie. Cześć, Peggy.

─ Hej ─ Mike wstaje pierwszy i przyciąga mnie do siebie ─ Zaraz mam zajęcia, ale zdążę, zjeść z wami śniadanie, zapomniałem tylko o wodzie, masz, Peggy? ─ patrzy na mnie, ja patrzę na niego. Woda jest na drugim końcu pokoju, co znaczy, że muszę po nią wstać, a potem po raz kolejny wybrać właściwie miejsce w pokoju. Tak, to może się okazać trudne. 

Luke rzuca w Mike'a kanapką, a ja wstaję z łóżka i idę po picie. 

─ Nigdy nie zapominasz wody. 

─ Śpieszyłem się, żeby was nakarmić ─ zniknął gdzieś jego przyjacielski ton i nie rozumiem dlaczego. Nie robię nic złego! Jedyną rzeczą jaką zrobiłam źle, było to, że zainteresowałam się zajętym chłopakiem. 

─ Dzięki ─ cmokam go w policzek ─ Twoja woda ─ podaję mu butelkę, a on podaje mi kanapkę ─ Zdrowe jedzenie. 

─ Tak, po tym weekendzie w Londynie, zdecydowanie nam się przyda ─ rzuca Mike. Idę po drugą butelkę wody i podaję ją facetowi, który za wszelką cenę chce wyprowadzić Luke'a z równowagi. 

─ O cholera! ─ nagle zdaję sobie z czegoś sprawę ─ Mam trening... ─ nie dziwne, że przypomniałam sobie o tym, patrząc na plan zajęć ─ Zamkniesz, Mike? ─ zabieram moją torbę, przebiorę się po drodze i uciekam z tej niezręczności. Nie zwracam uwagi na to, co mówią. Czułam, że.. cholera to zrobiło się nazbyt dziwne. 

Jestem spóźniona i muszę sama robić rozgrzewkę. Violet cały czas mi się przygląda, jakby szukała odpowiedzi na mojej twarzy. 

─ Co jest? ─ pyta w końcu. 

─ Mike wkurza Luke'a, Luke daje się podpuszczać, czuję, że jeszcze trochę czasu sam na sam z Luke'm i się w nim zakocham ─ żeby uciec od jej odpowiedzi, zaczynam robić gwiazdy. Trudno jest porozmawiać z kimś, kto cały czas stoi do góry  nogami. 

─ Zatrzymaj się ─ nie słucham jej ─ Peggy! 

─ On daje cholernie mylne sygnały! ─ krzyczę ─ Nawet gdy był przy niej, je dawał! Nie może mieć dwóch dziewczyn! Ale ja nie będę mogła być jego przyjaciółką gdy się w nim zakocham! Powinnam po prostu być z Mike'm! Ale nie chcę, żeby on dostał tylko część tego, na co zasługuje, bo jakiś samolubny dupek chce mieć dwie dziewczyny! A najgorsze jest to, że Luke nie jest dupkiem i... Nie wierzę, że to mówię, ale chciałabym, żeby Tessa tu była! Może wtedy mogłabym dać Mikowi całą siebie...

─ Zawalcz o Luke'a. Skoro czujesz, że coś tam pomiędzy wami jest i że on daje sygnały na tak, to znaczy, że nie kocha Tessy tak jak myśli. 

─ Nie mów tak! ─ niemal krzyczę ─ Są idealną parą!

─ Więc dlaczego jesteś w tej sytuacji? To jest tylko w twojej głowie? Bo jeśli tak to mogę ci to z niej wybić ─ stuka mnie palcami w czoło ─ Nie jesteś tego typu dziewczyną, nie widzisz rzeczy, których nie ma. 

─ Przy facetach, którzy ci się podobają jest inaczej.. a ty powinnaś coś o tym wiedzieć, cholera! Przecież, biegałaś za Calumem, który jest gejem! ─ Violet jęczy, a potem wybucha śmiechem. 

─ Coś mi nie wyszło, co? ─kiwam głową ─ Nie wiem.. znowu chcesz zrobić, to co bezpieczne? Zawsze to robisz! 

─ Oni są parą od pięciu lat! 

─ Ile czasu tak naprawdę byli parą? 

─ Co? 

─ Proszę cię, ona jest cholerną baletnicą, a on sprinterem, żeby osiągnąć, to co już osiągnęli musieli poświęcać temu godziny, tygodnie, lata. Ich związek nigdy nie miał okazji być zwykłym związkiem, bo oboje biegli za czymś innym, a miłość od drugiego sportowca była zwyczajnie wyrozumiała. 

─ To okropne, Violet!

─ Za kilka lat, dalej będą zbyt zajęci własnym sukcesem. 

─ Czyli on po prostu nie nadaje się na faceta... 

─ Nie, facet, który tak żyje, potrzebuje kogoś kto będzie przy nim i będzie go w tym wspierał, jednocześnie go od tego odciągając. Oni się dobrze dogadają, bo są bezpieczni, nie dlatego, bo tak bardzo się kochają. Oni rozumieją to, że nie mają czasu na serca ociekające miłością do siebie, bo ich serca ociekają miłością do sportu. 

─ Nigdy nie będę na pierwszym miejscu ─ kręci głową. 

─ Wiesz, siedziałaś na tych trybunach nawet w deszczu, nawet go nie znając. Potem pojechałaś z nim do Londynu do jego dziewczyny. Chyba nie doceniasz siebie. 

─ Nie mogę tego zrobić! 

─ To zabawne, bo on wydaje się być innego zdania. Dlaczego tutaj na ciebie czeka? ─ Violet wymachuje rękami w jego kierunku ─ Nie bądź zastępstwem za Tesse, bądź całym światem. 

Wrong signals •Hemmings•Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon