20 {Face to face}

1.2K 153 13
                                    

Docieramy na plaże. Luke niemal zrzuca mnie ze swoich ramion. W jednej chwili wiszę na jego barku, a w drugiej ląduje plecami na piasku.

– Za co to? – nie odpowiada, zdejmuje plecak z ramion i rzuca się obok mnie.

– Pomyślałem, że dobrze ci zrobi trochę piasku – parskam śmiechem na ten głupi żart – A może ja będę mógł go wyjąć jeśli trafi w niedozwolone miejsca?

– Chcesz mi umyć włosy? – naciąga mi czapkę na oczy.

– Chcę się napić wina.

– Myślałam, że nie pijesz.

– Ostatnio muszę – marszczę brwi i spoglądam na niego – Nie ważne, całkiem zimno, co?

– Możesz ze mną o wszystkim pogadać, wiesz?

– Raczej nie o tym.

– Co u Tessy? – to pytanie zawsze wydaje się niewłaściwe.

– Co u Mike'a? – tak, właśnie w ten sposób żyjemy.

– Czyli rozumiem, że o tym nie gadamy – wyjmuje z plecaka wino i siada na wprost do morza. Wiatr wieje nam w twarz, ale chyba nas to nie obchodzi.

– Jestem pewien, że bycie słoniem jest prostsze. Skoro możesz zakochać się raz, masz tylko dwie opcje wieczność lub nicość. Oczywiście jeśli nie ma żadnych myśliwych, którzy zabijają je dla przyjemności. To okrutne.

– Widzisz, wszystko ma swoje minusy – podaje mi butelkę.

– W weekend są zawody, będziesz?

– Zawsze jestem – to najszczersza prawda. Poszłam raz przypadkiem, a potem przychodziłam na każde. Byłam, jestem jego najwierniejszą fanką.

– Jak mogłem ciebie wcześniej nie zauważyć? – nie wiem czy to pytanie ma podwójne dno.

– Cóż, niespecjalnie rzucałam się w oczy. Po za tym, tyle czasu zbierałam się, żeby do ciebie podejść i ci pogratulować.. ale zawsze tchórzyłam..

– Co ty mówisz? – jest tak cholernie zaskoczony, a ja zła na siebie, że powiedziałam to na głos.

– Nic – sama naciągam sobie czapkę na twarz, byleby tylko nie widział moich rumieńców.

– Chciałaś mi pogratulować czy ci się podobałem, Peggy?

– Moje imię tu nie pasuje – wiem, że tak łatwo nie zmienię tematu – Moi rodzice byli szaleni nazywając mnie tak, nienawidzę go.

– Peggy – dotyka mojego kolana, zachęcając mnie do spojrzenia na siebie. Nie potrafię tego zrobić – Musisz mi powiedzieć – kręcę głową.

– To głupie, Luke.

– Powiedz mi, proszę – ściska mocno moje kolano. Nie rozumiem, dlaczego chce to wiedzieć. To tak cholernie upokarzające.

– Nie wiedziałam, że masz dziewczynę, okej? Przychodziłam tam z nadzieją, że uda mi się do ciebie zagadać i może gdzieś zaprosić. Podobał mi się twój zapał i ty.. a potem okazało się, że masz dziewczynę. Nigdy nie zrobiłabym nic, żeby ci to zniszczyć – zakrywam twarz dłońmi – Czuję się z tym okropnie.

– Pochlebiasz mi – pstryka mnie w nos – A teraz?

– Luke! To by było szalone! Nie wiem, jak w ogóle możesz o to pytać! – on tylko wzrusza ramionami.

– Ta, masz racje, to by było szalone. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, prawda?

– Najlepszymi – wyciągam dłoń do przybicia piątki, a gdy Luke to robi, nie zabiera dłońmi. Splata ze mną palce i przyciąga mnie bliżej do siebie.

– Niewiarygodne, a ja od pierwszej chwili myślałem, że należysz do Mike'a – jest taki z siebie zadowolony – A tu proszę podobałem ci się.

– Nie przestaniesz mi tego wypominać, co?

– Jestem po prostu zaskoczony – wolną ręką sięga do mojego boku i zaczyna mnie łaskotać. Nienawidzę gdy to robi. Zaczynam chichotać jak wariatka, a on puszcza moją dłoń i zaczyna mnie łaskotać obiema dłońmi. Wstaję na równe nogi i zaczynam uciekać.

– Nie złapiesz mnie! – biegnę przed siebie, ile sił w nogach. Obracam się, żeby zobaczyć, gdzie on jest, a wtedy czuję jak łapie mnie w talii i dokładnie też wtedy potykam się o patyk. Oboje zdziwieni, wpadamy prosto do wody – To wszystko twoja wina! – uderzam rękami o rozbijające się o nas fale. On tylko się uśmiecha i nie zważając na to, że oboje jesteśmy cali mokrzy, zaczyna dalej chlapać mnie wodą. Oddaję mu, a on się na mnie rzuca. Leżę przygnieciona do mokrego piasku, a gdy obywa nas woda, zaczynamy tarzać się po niej jak naleśnik. Nie wiem, które z nas śmieje się głośniej. Jesteśmy mokrzy, klejący brudni, myślę, że zgubiłam też czapkę. W którymś momencie udaje mi się wstać, ale on z powrotem ciągnie mnie do wody. Połową swojego ciała, leżę przytulona do niego, z głową wtuloną w jego szyje. Fale rozbijają się o nasze mokre ciała.

– Mogliśmy zrobić to nago – rechoczę w jego szyje – Żadna taksówka nas nie odwiezie, a na pieszo zamarzniemy.

– Cóż, pomarznijmy jeszcze chwile – żadne z nas nie protestuje. Zimna woda powinna nam przywrócić zdrowy rozsądek, a sprawiła, że jesteśmy jeszcze bardziej szaleni.

Czekając, aż Ashton przyjdzie po nas samochodem Luke'a. Dopijamy wino i tulimy się do swoich mokrych ciał. Gdy Ashton nas widzi, patrzy na nas spojrzeniem pełnym dezaprobaty. Nie myślę przy Luke'u tylko gdy jesteśmy sami.
Gdy wsiadamy na tylne siedzenie, chcę dalej się do niego tulić, ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Luke sprawia, że to jest jeszcze trudniejsze.

Wrong signals •Hemmings•Where stories live. Discover now