32 {Need people}

977 138 15
                                    

Luke

Siedziałem z kumplami w pokoju, właśnie udało nam się zdobyć chwile wolnego. Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale zarazem potrzebowaliśmy kontaktu z innymi ludźmi. Dlatego siedzieliśmy tutaj i rozmawialiśmy o naszych dziewczynach i o tym, co lub kto czeka na nas w domu.

Dla niektórych ten sport to szansa na wyrwanie się z gównianych rodzin, a dla innych szansa na ich utrzymanie. Niektórzy marzą o bieganiu w sztafetach. Inni szukają dla siebie miejsca gdziekolwiek.

Najtrudniejsze jest to chyba dla ludzi, którzy tęsknią za kimś bliskim. Jeden koleś o rok starszy ode mnie, ma małą córeczkę. Dzwoni do niej i do dziewczyny codziennie, ale i tak tęskni. Ja też tęsknię za Peggy. Nienawidzę tego, że musiałem ją tak zostawić.

Napisanie prostego esemesa o treści tęsknię jest czymś, ale czymś nie wystarczającym.

Jeszcze dwa tygodnie.

Cholera, ona nawet, gdyby chciała przyjechać to nie wiedziałbym, czy akurat będę miał chwile wolnego, a jak ma przyjechać, żeby popatrzeć na mnie na bieżni to zdecydowanie się na to nie zgadzam.

Mój telefon dzwoni.

Tess

Nie jestem zaskoczony, gdy widzę jej imię na ekranie. Napisałem jej, źe tutaj jestem, ale ta baletnica jest tak samo zajęta. Cud, że znalazła chwile, żeby zadzwonić.

– Cześć, Tess.

– Cześć, Luke – następuje chwila ciszy.

– To trochę dziwne, nie?

– Że rozstaliśmy się, a ty akurat jesteś w Londynie? Czy to, że nie mam do ciebie pretensji? Mam ci tyle do opowiedzenia...

– Okej, okej. Dzwonisz, więc zakładam, że masz teraz czas. Gdzie możemy się spotkać?

Chłopaki patrzą na mnie z zaciekawieniem, wiedzą, że moja dziewczyna jest w Dublinie.

– Wychodzę – uśmiecham się chyba najprawdziwiej od dłuższego czasu.

– Gdzie?

– Była dziewczyna, moja najlepsza przyjaciółka, baletnica, idziemy na kawę – mogłem to skrócić, ale skoro zacząłem od byłej dziewczyny.. nie ważne – Bawcie się dobrze.

**

Spotykamy się z Tess przy jednej z kawiarni, do której oboje mamy blisko.

– Cześć – uśmiecha się do mnie, w żaden sposób ten uśmiech nie wygląda na niezręczny – Kto by pomyślał ty w Londynie.

Przyciągam ją do krótkiego uścisku.

– Wchodzimy tutaj czy idziemy znaleźć jakieś zdrowe sałatki?

Tess zaczyna chichotać, często spotykaliśmy się pod kawiarnią, żeby potem pójść gdzieś indziej.

– Nic się nie zmieniłeś – coś w tym jest, nie zmieniłem się.

– Pokaż mi, gdzie jadasz i opowiedz wszystko.

Tess rozpromienia się.

– Myślisz, że możesz mnie jeszcze raz przytulić, ale trochę dłużej?

Zaskakuję mnie jej prośba, ale czy.. nie wiem czy to sprawiłoby, że Peggy byłaby zazdrosna, potem jej o tym powiem. Byłem z Tessą pięć lat, zwykły przytulas to nic takiego.

Obejmuję tę małą kobietę ramionami. Jej niecałe czterdzieści pięć kilo. Czuję ucisk jej chudych ramion dookoła mnie.

– Czasem tęsknie za naszymi rozmowami – szepcze w moją pierś.

– Jestem tu jeszcze dwa tygodnie, mam nadzieję, że uda nam się spotkać.

– Cieszmy się tym – tak jak za starych czasów, całuje mnie w pierś, dla znanego znad nie wydaje się to dziwne.

– To co chciałaś mi opowiedzieć?

– Pamiętasz chłopaka, który masował mi stopy? – jej nerwowy chichot mówi mi wszystko, znam ją tak dobrze.

– Pamiętam, ale chętnie bym go poznał.

Tess ochoczo kiwa głową.

– Okej, okej da się zrobić. Może to go uspokoi, był zły, gdy do ciebie zadzwoniłam, bardzo zły. Zna naszą historie i boi się..

– A ty i tak poszłaś się ze mną spotkać? – czochram jej włosy, a ona morduje mnie wzorkiem.

– Daj spokój! Musi zrozumieć, czym jest przyjaźń damsko męska.

– Zrobiłaś się twarda, co?

– Zawsze byłam! – zaplata ramiona pod piersiami, w geście oburzenia – A co u Peggy?

– Peggy ma talent, cudownie śpiewa i gra z chłopakami, ktoś się nimi zainteresował.

Tess otwiera szeroko buzie ze zdziwienia.

– Wow, to jest Wow – też tak myślę – A jak wasz związek?

– Teraz robi się niezręcznie..

– Nie mam do ciebie żalu, Luke – wierzę jej – Byliśmy zagubieni, ale teraz gdy jestem z nim.. wracanie do kogoś kto na ciebie czeka, może być męczące dla drugiej strony, ale zarazem jest prostsze dla mnie. Ktoś na mnie czeka, a nie nieświadomie przede mną ucieka. Bo tak to trochę było, uciekaliśmy przed uczuciami do siebie, bo po prostu nie mieliśmy na na nie czasu.

– Jestem z nią miesiąc, a czuję, jakbym więcej czasu tracił, niż tworzył wspomnienia. To ciężkie.

– Trudne jest życie we dwoje, gdy oboje macie marzenia, które was od siebie oddalają.

– Nie chcę jej stracić – mówię ciszej niż normalnie.

– Jeszcze dwa tygodnie, tak?

Mój uśmiech jest nieco fałszywy.

Piszę szybkiego esemesa do Peggy.

Ja: Tęsknisz za mną tak bardzo jak ja za tobą? Gdy wrócę codziennie będę zabierał cię na randki. Obiecuję.

Wrong signals •Hemmings•Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin