38 {First day}

896 121 6
                                    

– Pobudeczka, kochaniutki – pstrykam go w nos – Musisz wstawać.

– Jeszcze chwila – wciąga mnie na siebie i nie chce puścić. Mogłabym tak leżeć cały tydzień, ale wiem, po co tu jest.

Miałam wyrzuty sumienia, bo chyba za bardzo go wczoraj przeciągnęłam. Wróciliśmy o drugiej do motelu. Nie chciał odpuścić, ale zarazem widziałam zmęczenie w jego oczach. Okazałam się beznadziejną dziewczyną i ciągnęłam go dalej.

– Przepraszam, Luke.

– Hej, za co myślisz, że musisz mnie przepraszać?

Wtulam się w niego bardziej.

– Nie jesteś tu dla zabawy.

– Peggy, ustalmy jedno, mam własny rozum i wiem, co powinienem robić, a czego nie. Jeśli będę chciał powiedzieć 'dosyć' to to powiem. Nie pozwalam ci się obwiniać. Sam wybrałem to, co kocham, a ty sama wybrałaś mnie.

– O której będziesz wolny? Przynieść ci obiad na stadion?

– Pewnie, Peggy. A co będziesz robić, gdy mnie nie będzie?

Szczerze? Nie mam jeszcze pojęcia, ale nie mówię mu tego, żeby nie poczuł się źle z tym, że nie może spędzać ze mną całych dni.

– Ty nie lubisz muzeum, więc może zwiedzę Luwr?

– Okej, zdawaj mi relacje na bieżąco – dla niego to jest takie proste, bo on tak żył niemal całą wieczność. Dla mnie chodzenie wszędzie z telefonem w dłoni i oczekiwanie na odpowiedź, jest czymś nowym i niespecjalnie to lubię. Nigdy mu tego nie mówię, bo nie chcę wywoływać w nim poczucia winy.

Wszystkie pary mają przed sobą jakieś tajemnice, prawda?

Powiedzcie, proszę, że tak.

Bierzemy razem prysznic, ale nie mamy czasu na żadne zabawy. Idę z nim na miejsce jego treningów. Luke zostawia tam torbę, bo tam też ma pokój, ale obiecał, że nie zostawi mnie samej w motelu.

– Duże to – mówię zaglądając przez szpary w ogrodzeniu – Większe niż w szkole?

– Tak.

Obracam głowę w jego kierunku. Podoba mu się to i przestrzeń, która tu jest. Świecą mu się oczy. Dotykam jego policzka, żeby zwrócić jego uwagę.

– Pracuj ciężko, ale czerp z tego przyjemność i satysfakcję, dobrze?

– Zawsze to robię.

Staję na palcach, żeby dosięgnąć jego ust. Nie chcę go puścić, ale niespecjalnie mam wyjście, prawda?

Ten pocałunek trwa wieczność, jakbyśmy rozstawali się na więcej niż kilka godzin.

– Gdyby coś się działo, dzwoń, dobrze? – obiecałam sobie, że tego nie zrobię. On i tak przeze mnie będzie miał już cały czas telefon przy sobie. Naprawdę chyba powinnam zostać w domu – Mapa w telefonie to twój najlepszy przyjaciel, pamiętasz? Nie panikuj, gdyby coś. 

– Zaszyję się w jakiejś kawiarnii i będzie dobrze. Idź już – pcham go w stronę bramy – Widzimy się za dłuższą chwile.

Całuje mnie szybko w skroń i znika za bramą. Macham mu jeszcze, zanim nie tracę go z pola widzenia. Przez chwile miałam nadzieje, że się cofnie, ale to było takie głupie...

Zaczynam od Luwru, kończę w kawiarni na kolejnym pączku, gdy nagle przychodzi esemes.

Mike: Czy Paryż jest faktycznie taki romantyczny jak mówią?

Ja: Mają dobre pączki.

Dołączam do wiadomości zdjęcie.

Mike: Koniecznie musisz przywieść mi kilka! Po jednym z każdej cukierni.

Ja: Powinieneś mi je odradzać, Mike!

Mike: Chyba twoje uzależnienie przeszło na mnie.

On też wysyła mi zdjęcie pączka, wygląda pysznie.

Mike: Niw zgubiłaś się jeszcze w Paryżu?

Ja: Boję się wsiąść do metra, więc jeżdżę tam, gdzie dojadę autobusem. Trochę się boję, że ktoś mnie porwie, więc melduję mu się, co pół godziny.

Mike: Ciężko pracuje?

Ja: Mam nadzieję, długo na to czekał. A co u was?

Mike: Brakuje ciebie na próbach :(

Ja: To tylko jeden dzień, Mike!

Mike: Nie widzieliśmy cię dłużej, Peggy.

Coś w tym jest, każdy wolny czas spędzałam z Luke'm. Nazywamy to tworzeniem związku, więc oni nam to wybaczają.

Ja: Myślisz, że coś będzie z tej wytwórni?

Mike: Niezła zmiana tematu :)

Mike: Mogę zadzwonić?

Sprawdzam, która jest godzina i tak nie mam nic innego do roboty, więc sama wybieram jego numer.

Są różne rodzaje samotności, nigdy o tym nie zapominajcie.

Wrong signals •Hemmings•Where stories live. Discover now