28 {London}

1K 137 18
                                    

Nie poszłam dzisiaj na trening, bo dostałam cholernego okresu i nie mogłam ruszyć się z łóżka. Ledwo dotarłam na zajęcia, a i tak wyszłam z ostatnich. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, nie miałam siły nawet krzyczeć. Na szczęście ich nie zamknęłam.

– Nie było cię na treningu, co się stało? – Luke siada na brzegu mojego łóżka, a ja od razu kładę głowę na jego kolanach.

– Odwiedziła mnie matka natura, przypominając mi, że nie jestem w ciąży. Juhu, nie wpadliśmy po seksie na bieżni!

– Och, tak, bo tak się o to martwiłem – sarkazm to nie jego mocna strona. Przesuwa się pod ścianę i układa mi poduszkę pod głową.

– Czekaj, a ty nie powinieneś być na treningu? Stało się coś?

– Wyjeżdżam do Londynu – mówi stanowczo – Muszę jechać do Londynu.

– O Boże! Stało się coś? Coś z Tessą? Powiedz, że wszystko dobrze... Mam jechać z tobą?

– Kochanie – nawet nie wiem, kiedy usiadłam. Luke odgarnia mi włosy z twarzy.

– Wracasz do Tessy? – samo wypowiedzenie tych słów boli.

– Nie, kurwa.

– Czyli wszystko w porządku?

– Nie do końca...

– Powiedz, po prostu to powiedz – patrzę w jego oczy, próbując znaleźć odpowiedzi, ale to nie jest takie proste.

– Wyjeżdżam do Londynu na miesiąc. Chcę jechać do Londynu na miesiąc.

– Okej?

– Nie jesteś zła? Co?

– Jeszcze nic mi nie powiedziałeś. Czekam, Luke.

– Nie jadę do Tessy, jadę ćwiczyć i doszkalać swoje zdolności. Ktoś się mną zainteresował i to propozycja dla mnie i dla mojej kariery.

– To ogromna szansa! – krzyczę – Cieszysz się?

– Kochanie, nie będzie mnie miesiąc. To tyle samo ile jesteśmy razem.

– Chcesz mnie nastraszyć? – pytam.

– Nie boisz się?

– Czego? Że przestanę cię kochać? Że cię zdradzę? Czego? Będziesz tak zajęty treningami, że ledwo znajdziesz czas na rozmawianie ze mną. Chyba będę cały czas spać w twoich ciuchach i..

– Zabrałbym cię najchętniej ze sobą, ale oboje wiemy, że nie miałbym dla ciebie czasu. Byłbym wiecznie zmęczony, a ty zła.

– Ale z ciebie romantyk – szturcham go ramieniem.

– Nie będziesz tęsknić?

– A teraz zachowujesz się jak wariat – siadam na nim okrakiem. Pieszczę dłońmi jego szczękę i patrzę w te jego piękne niebieskie oczy, które teraz zamiast się cieszyć, wyglądają na smutne – Zainteresowałam się tobą, bo biegałeś po tej bieżni. Uwielbiam to jak kochasz bieganie. Nigdy nie chciałabym, żebyś przestał. Jeśli myślisz, że to nas zniszczy.. po prostu będziemy dużo rozmawiać, poznawać swoje najskrytsze myśli, a może nawet cię odwiedzę? I zmęczę jeszcze bardziej całą nocą seksu – chichoczę – Kocham cię takiego – muskam kciukiem jego szczękę – Chciałabym, żebyś kochał mnie tak jak swoją pasje, a może powinno być na odwrót? Po prostu nie chcę, żebyś musiał wybierać. Nie gdy masz dwadzieścia lat.

– A trzydzieści?

– Kochanie, nie oszukujmy się będą wtedy szybsi od ciebie – na szczęście to go rozbawia.

– Odbierzesz mnie z lotniska? Będziesz na mnie czekać?

– Tak naprawdę to czekałam na ciebie o wiele dłużej niż zdajesz sobie sprawę. Aha! I najważniejsze, nigdy nie uprawiałam seksu przez telefon..

– Boże, Peggy – opieram czoło o jego.

– Nie jesteśmy tobą i Tess i proszę cię, pamiętaj o tym gdy tam będziesz.

– Nie chcę rozmawiać o Tess.

– Spotkaj się tam z nią, jeśli znajdziesz czas, dobrze? To twoja przyjaciółka.

– A ty jesteś moją dziewczyną – nie musi tego bronić.

– Cholera, jak ja lubię to słyszeć – po raz pierwszy tego popołudnia uśmiecha się – Daj z siebie wszystko, a jak będzie trzeba to przyjadę zrobić ci masaż.

– Nie zasługuję na ciebie.

– Proszę cię, w tęsknocie za tobą przytyje z jakieś pięć kilo i kto tu wtedy na kogo nie będzie zasługiwał? Poszukiwaczka cukru.

– Co to jest pięć kilo? Możesz przytyć nawet dziesięć, byle byś nie stała się poszukiwaczką facetów – wybucham śmiechem.

– Nie znajdę drugiego, co tak szybko biega – już jest mi gotowy wymienić kilka. Zasłaniam mu usta ręką – Dobrze, dobrze, wiem, ale.. tylko ty jesteś moim sprinterem.

– A co gdy przestanę być sprinterem?

– Ty głupku, wtedy będziesz moim mężem! – to go rozbawia – Mówię serio. Wezmę z tobą ślub na bieżni czy tego chcesz czy nie.

– Może jesteś zakochana tylko w moim bieganiu?

– Nie bądź niemądry, masz też niezłą twarz. Ten zarost – właśnie go dotykam – Te oczy – całuję powieki – Chociaż, najbardziej lubię to – stukam palcem w miejsce, gdzie bij jego serce – Bądźmy niepokonani, byle nie jak Titanic – Luke wybucha śmiechem.

– On też miał być najszybszym statkiem..

– Dzięki Bogu, że nie jesteś pływakiem, a nie daj Boże, statkiem.

– Jesteś lekko walnięta, wiesz? – wybucham śmiechem.

– A ty to kochasz i każdego dnia w Londynie będę ci o tym przypominać.

Nie boję się o nas.

Z godnością pożegnaliśmy się z byłymi partnerami. Z godnością przeżyjemy miesiąc osobno, nie krzywdząc siebie.

– Kocham cię – szepcze zanim dotyka moich ust. Chcę oddać pocałunek, ale odrywam się na chwile.

– Kocham cię, nieważne jak szybko biegasz – to powoduje, że rzuca się na moje usta.

Tego popołudnia kochamy się w blasku słońca i nieustanie się śmiejemy.

Kocham jego śmiech.

*****

@baeoebea

Chciałam odpisać na twój komentarz, ale stwierdziłam, że lepiej będzie napisać rozdział. Dziękuję, ze poświeciłaś moje pracy tyle czasu i mam nadzieję, ze trochę zaspokoiłam twoją ciekawość. Niewiele, ale zawsze coś. 

Wrong signals •Hemmings•Where stories live. Discover now