45 {Talk}

954 135 7
                                    

– Mike, pójdę za nim, okej? On jest zły, ale wytłumaczę mu to.. i wszystko będzie dobrze – och, ten mój optymizm.

– Będę czekał w tym parku, przez który szliśmy.

– Przepraszam, Mike.

On tylko się uśmiecha.

– Wiesz, że miał prawo do takiej reakcji – przyciąga mnie do siebie i całuje w czoło – Nie przejmuj się tym, co powiedział o Tess.

– Dobra, idę, zanim się wystraszę i rozpłaczę.

– Kopnąć cię w tyłek na powodzenia?

To wywołuje cień mojego uśmiechu.

– Dam radę – daję mu buziaka w policzek i ruszam z powrotem na stadion. Przyznam, że jeszcze tu nie byłam.. znaczy nie byłam w tym pokoju, który należy do niego. Nie chcę tam iść, bo nie chcę kłócić się przy ludziach. Na szczęście nie muszę. Znajduję go, siedzącego na trybunach, z twarzą schowaną w dłoniach.

Siadam obok niego.

– Wysłuchaj mnie, a potem możesz być taki zły, jak tylko chcesz – niepewnie kładę dłoń na jego kolanie.

– Już jestem zły.

– Nie chcę, żebyś był zły. Ja nie byłam, gdy ty w Londynie widywałeś się z Tess, a teraz patrz jestem tu – biorę jego dłoń i przykładam do swojego policzka – Cała twoja i całkowicie w tobie zakochana. Jesteś tu, bo masz marzenia, a ja nie chciałam, żeby coś cię martwiło. Byłam zła i rozczarowana, ale ty nie mogłeś taki być, bo jesteś tu, żeby biec do przodu, a nie kłócić się z dziewczyną..

– Jesteś dla mnie ważna, Peggy, dlaczego tego nie rozumiesz? – niemal warczy.

– Po tym, jak mnie zostawiłeś pod wieżą Eiffla.. nie weszłam na szczyt, pochodziłam trochę po mieście.. a potem sama wsiadłam w metro.. i się zgubiłam. Nie chciałam ciebie denerwować, w końcu niezdarna dziewczyna to naprawdę nic dobrego. Zadzwoniłam do Mike'a, a on mnie uspokoił.

– Peggy..

– Wiem, powiesz, że mogłam zadzwonić do ciebie.. ale.. Boże.. Luke.. chcę dla ciebie sukcesu i rozumiem jego cenę.

– Ceną nie będziemy my – mówi stanowczo.

– Potem nie wróciłeś na noc.. i znowu zadzwoniłam do Mike'a...

– No proszę, Mike odpowiedzią na wszystko – prycha.

– To ciebie kocham – opieram czoło o jego policzek – Nie chcę, żebyś musiał się o mnie martwić.

– To moje zadanie martwić się i dbać.

– Przede wszystkim kochać – dotykam jego karku i wplatam palce w jego włosy – Nie poprosiłam go, żeby przyleciał, ale musisz zrozumieć, że jestem tu dla ciebie, ale przez większość czasu jestem sama.

– Nienawidzę tego – szepcze.

– Wolę, żebyś miał marzenie i cel i żebyś do niego tak uparcie dążył niż, żebyś leżał na kanapie i cały dzień oglądał telewizje ze mną przy swoim boku.

– Kocham cię, Peggy.

– A ja kocham ciebie i nie zrobiłabym nic, żeby to zniszczyć. Przysięgam, Luke.

– Nie mogę spędzić z tobą więcej czasu tutaj, przepraszam.

– Powinniśmy tu przyjechać na weekend bez obowiązków.

– Przepraszam za ten wybuch, Peggy – obraca głowę w moją stronę, póki nasze czoła się nie stykają.

– Będziesz skupiony na tym, co robisz i bił własne rekordy? Proszę. Będę na ciebie czekać, tylko, że nie będę przestraszona i wynudzona, ale to nie znaczy, że nie będę na ciebie czekać. Wiem, że to nie ma trochę sensu, ale.. Boże.. jestem tu, czekam na ciebie, tylko z uśmiechem.

– Wywołanym przez niego.

– Mam kłamać? Co mam zrobić, Luke? Kazać mu wyjechać? Jestem tu dla ciebie.

– Ty nie rozumiesz – mówi.

– Ty też nie rozumiesz.

– No i co teraz? – takiego go jeszcze nie widziałam.

– Ty mi powiedz, jestem tu dla ciebie.

– Nie chcę z tego rezygnować! Nie mogę z tego zrezygnować! To jestem ja! Kurwa, bez biegania nie będę sobą! Zawsze mnie to odgradzało od świata. Przepraszam, Peggy, że nie mogę być Mike'm.

– To nie tak.. kocham to, co robisz.

– A jednak on tu jest – i nic, co powiem nie będzie miało znaczenia, bo on tu jest.

– Wrócę do domu, Luke. Wrócę dzisiaj do domu.

– Co?

– Chcę, żebyś mógł się skupić na tym, co robisz. A gdy ja będę w domu, nie będę potrzebować Mike'a, a ty nie będziesz się denerwował. Będę chodzić na próby, ćwiczyć, uczyć się, a ty za cztery dni wrócisz.

– Peggy, to nie jest to, czego chcę.

– Nie ma innego dobrego rozwiązania. Wrócisz i wszystko wróci do normy – chcę w to wierzyć – Proszę.

– Ja.. przepraszam, Peggy.

– Skup się na bieganiu. Wszystko jest w porządku, kocham cię i jestem ci wierna, zawsze.

– Przepraszam...

– Nie masz za co. Wszystko jest dobrze – głaszczę jego kark – Obiecujesz skupić się na bieganiu?

– To moje życie.

– A reszta będzie czekać w domu – całuję go w kącik ust, a on przyciąga mnie po więcej.

Nie wiem, czy to jest rozwiązany problem. Tak naprawdę to, nic nie wiem.

Wrong signals •Hemmings•Where stories live. Discover now