Część 7

33K 849 404
                                    

Wstałam rano o 6:30 , poszłam do łazienki i wykonałam codzienną rutynę. Z szafy wyjęłam białe rurki z rozcięciami na kolanach , do tego założyłam czerwoną bluzę z kapturem  wkładaną przez głowę. Zrobiłam lekki makijaż , a włosy związałam w kucyk , po czym ruszyłam do auta na dół.


Weszłam do szkoły przywitałam się z przyjaciółmi , a na kilka minut przed lekcją podeszłam do szafki po książki. Ruszyłam w końcu w kierunku sali teraz miałam mieć chemię , a szczerze mówiąc nigdzie nie widziałam dziś Nathana jeszcze. Usiadłam w ławce , która była pusta. Po chwili dostałam sms'a od mojego najlepszego przyjaciela z Włoch.

Diego: Ciao bella! Co tam u ciebie? Trochę się nie odzywałaś do mnie. Zapomniałaś już o swoim amico (po włosku przyjaciel).

Ja: Ciao Diego! Nie no coś ty , jakże bym mogła o tobie zapomnieć. Wybacz jakoś tak wyszło.

Diego: No to dobrze. Już się zacząłem martwić caro (po włosku kochana).

Ja: Słuchaj , a może przyleciałbyś do mnie na weekend? Moi rodzice na pewno się ucieszą.

Gdy wprowadziliśmy się do Włoch Diego był pierwszą osobą , którą poznałam. Moim sąsiadem i z czasem najlepszym przyjacielem. Moi rodzice bardzo go lubili , w sumie to był dla mnie jak brat. I nagle moją uwagę zwrócił spóźniony na lekcję Nathan. Usiadł w ławce. Wydawał się być jakiś podenerwowany , ale wróciłam do sms'owania z Diego.

Diego: Splendidamente!(wspaniale) Z miłą chęcią cię odwiedzę. W takim razie będę jakoś jutro na wieczór , dam ci jeszcze znać.

Ja: Okej , trzymaj się kochany! Baci.(buziaki)

Diego: Ciao bella! Baci.

Siedziałam pochłonięta lekcją , gdy nagle usłyszałam szept Nathana.

-Hej.

-Hej. Coś się stało?

-Nie , dlaczego pytasz?

-Bo widać , że jesteś jakiś poddenerwowany. - Powiedziałam i odwróciłam opartą głowę o swoją rękę w jego stronę. Boże jaki ten chłopak był przystojny. Miał też cudowne kości policzkowe. Miał dziś na sobie granatową koszulkę w serek , czarne rurki i czarne rebooki.

-No może trochę.

-Chcesz o tym pogadać panie nie mam uczuć nic mnie nie złamie? - Powiedziałam z uśmiechem na co zauważyłam , że i on się uśmiechnął.

-Serio chcesz słuchać tego co gryzie gwiazdeczkę szkoły?

-No skoro zakopaliśmy chwilowo topór wojenny to czemu nie. A tak na marginesie ta gwiazdeczka szkolna coś traci blask.

-Osz ty! Jeszcze zobaczysz jak będę błyszczeć. A po za tym czemu myślisz , że nasz rozejm jest chwilowy?

-Nie wiem , tak jakoś. Zawsze się nienawidziliśmy i zdziwiłabym się w sumie gdyby to na dobre uległo zmianie. - Powiedziałam i puściłam mu oko. Po czym on wyszedł szybko wkurzony z sali. Nie wiem czy to ja go uraziłam , czy to to , że coś go męczy.

Mieliśmy teraz przerwę obiadową i razem z Amber stwierdziłyśmy , że zjemy na dziedzińcu szkolnym. Amber poszła już przed szkołę , a ja poszłam pośniadanie , które zostawiłam w szafce. Włożyłam je do torby i ruszyłam w stronę szkolnego wyjścia.

Gdy wyszłam przed szkołę zobaczyłam grupkę zebraną w kołku i Amber , która bezskutecznie próbowała odciągnąć Nathana od jakiegoś chłopaka. Natychmiast tam do niego podbiegłam i stanęłam między nimi. W chwili gdy Nathan miał go uderzyć pięścią powstrzymał się na mój widok.

Znienawidzony dupekWhere stories live. Discover now