Część 36

17.1K 506 110
                                    

30 grudnia

Jest godzina 10:00. Pakuję do torby podręcznej ciuchy na dzisiejszy wyjazd do domku Nathana, gdzie spędzimy sylwestra. Znajomi podjadą po mnie o 13, co prawda mam jeszcze czas ale wolę się spakować na spokojnie teraz. 

W święta nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, oprócz jednego. Zjechała się cała rodzina i jak to we święta spędziliśmy je razem. Gdy przyjechała Megan ze swoim narzeczonym, w życiu nie spodziewałam się tego co moja siostra powiedziała, a by najmniej nie teraz. Megan jest w ciąży! Szczerze to bardzo się ucieszyłam jak z resztą cała rodzina. Natomiast reszta  świąt minęła w miłej, rodzinnej atmosferze.

W końcu nadszedł czas wyjazdu. Pożegnałam się z rodzicami i skierowałam się do sześcioosobowego mini busa. Siedziałam z tyłu razem a Amber i z Justinem, który siedział pomiędzy nami. Początek drogi minął nam zabawnie, potem Kate zasnęła, a następnie mi powieki też zaczęły opadać. Opadłam więc na ramię Justina i zasnęłam.

-Wstawaj piękna.-Powiedział Justin.-Jesteśmy na miejscu.

Wysiadłam z samochodu i skierowałam się do bagażnika po swoją torbę.

-Pomogę ci.-Powiedział Nathan, popatrzyłam tylko na chłopaka i kiwnęłam głową. 

Przez te kilka dni przed sylwestrem, trochę myślałam nad moją relacją i Nathana. Bo odkąd wróciłam to niby się sprzeczamy, to się całujemy, to się kłócimy, to się przytulamy, a z drugiej strony się nienawidzimy. Postanowiłam sobie że nie pozwolę mu już się zbliżyć. Tak nie może być. Może i sobie wszystko wyjaśniliśmy ale to nie znaczy że znów jesteśmy ze sobą i jest sielanka. Co to to nie. Nabroił a po za tym nie widać żeby jakoś bardzo mu zależało, skoro z Cheryl spotyka się co jakiś czas i to chyba w wiadomym celu. W sumie to mam to gdzieś, nawet nie wiem czy chciałabym się znów pakować w ten związek. Postanowiłam że jak już to ewentualnie zostaniemy kolegami.

Gdy weszliśmy do domku od razu wzięłam od bruneta swoją torbę i mu podziękowałam. 

-Okej słuchajcie mamy trzy sypialnie więc śpimy podwójnie.

-To chyba nie problem nie .-Powiedziała Amber i po krótkim tłumaczeniu Nathana zaczęła kierować się z Joshem na górę. 

-Justin mogę spać z tobą?-Zapytała Kate. Świetnie czyli ja jestem skazana na szkolną gwiazdeczkę. No to chyba jakiś żart. Justin odpowiedział dziewczynie twierdząco i poszli na górę. 

-Idziesz?-Zapytał Nathan.

-Tak.-Burknęłam i poszłam nie zbyt szczęśliwa na górę. Oczywiście byliśmy w tej samej sypialni, co wcześniej jak tu z nim przyjechałam.

Gdy weszłam do pomieszczenia od razu rzuciłam torbę obok szafy i poszłam na balkon zapalić. Stałam opierając się łokciami o barierkę balkonu i paląc papierosa. Boże czemu ty mi to robisz. Czemu musze spać z tym dupkiem. Skończyłam palić i wyrzuciłam papierosa przed siebie, jednak jeszcze trochę postałam na balkonie chcąc ochłonąć. Miałam na sobie czarne spodnie i granatowy sweterek.

-Zamarzniesz.-Powiedział znajomym głosem nie kto inny jak Nathan, stając obok mnie.

-Trudno.

-Będziesz chora.-Nie dawał za wygraną. A ja się też nie poddam, postawie na swoim.-Kelly masz anemię, przecież przeziębienie może cię osłabić.

- Skąd ty wiesz ze mam anemię? Może się wyleczyłam?-Mówiłam obojętnym tonem do chłopaka.

-Wnioskuję po tym odkąd przyjechałaś bo schudłaś.

-Może po porostu jestem na diecie.-Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Skierowałam się na dół do salonu gdzie był już Justin i Josh. 

***

Znienawidzony dupekWhere stories live. Discover now