Część 35

17.2K 537 159
                                    

Zadzwonił budzik, na którego dźwięk przeklinałam wszystko i wszystkich w myślach. Chcąc go wyłączyć spadłam z łóżka i uderzyłam się głową o szafkę. Nigdy więcej imprezy w środku tygodnia. Nigdy. Wyłączyłam ten cholerny budzik i z wielką niechęcią wstałam z podłogi idąc do łazienki pod prysznic. Biorąc gorącą kąpiel przypominałam sobie wszystko ze wczoraj. O mój boże. Jedno słowo, masakra. Przypomniałam sobie że prosiłam Nathana żeby został, ale w sumie go nigdzie nie widziałam, w sumie to dobrze. Podeszłam do szafy i postawiłam na prosty ubiór. Czarne rurki, czerwona bluza wkładana przez głowę z kapturem i czarne convers'y. Włosy związałam w niechlujnego koka, a na twarzy robię lekki makijaż, bo na więcej nie mam siły. Tuszuje tylko korektorem moje wory pod oczami, nakładam podkład i puder, oraz tuszuje rzęsy. Koniec. Schodzę na dół i biorę z kuchni półtora litrową butelkę gazowanej wody. O tak w buzi mam wręcz pustynie. 

Dojechałam do szkoły. Pierwszy mam angielski, przynajmniej zobaczę dziewczyny. O ile w ogóle przyjdą. Kieruję się do klasy na kilka minut przed dzwonkiem, ciągle pijąc wodę którą wzięłam z kuchni. Gdy wchodzę do klasy, na widok mojej ławki wybucham śmiechem, na co wszyscy się patrzą a Amber i Kate w końcu spoglądają tez na mnie. Dziewczyny jeszcze kilka sekund temu leżały na naszej trzyosobowej ławce, śpiące i mające takiego samego kaca jak ja. Usiadłam na miejscu i zauważyłam że się myślami zgadałyśmy co do ubioru. One oby dwie też miały bluzy z kapturami, Amber miała różową, a Kate niebieską. Po chwili dziewczyny zaczęły śmiać się ze mną.

-Jezuu dziewczyny jak by zaszalałyśmy.-Powiedziała roześmiana blondynka.

-Daj spokój nigdy więcej takich baletów w tygodniu.-Mówię.

-Oh dajcie spokój teraz cierpimy ale trzeba to kiedyś powtórzyć.-Mówi roześmiana Kate. Popatrzyłyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać.

-Zgoda.-Powiedziałyśmy z Amber w tym samym czasie.

Minęły już dwie lekcje. Z wypracowania z angielskiego dostałam A(6). Teraz siedzimy całą paczką przy stoliku na stołówce, czyli ja z dziewczynami i Justin, Josh i Nathan. Szczerze razem w trójkę z dziewczynami siedzimy w kapturach, a raczej leżymy na tym stoliku. Chłopaki natomiast się z nas śmieją. Złośliwce.

-Jusstin błagam powiedz że masz wodę, powiedz mi że masz.-Podnoszę do głowę i mówię do przyjaciela, patrząc na niego błagalnym wzrokiem.

-No mam a co kochanie?.-Mówi rozbawiony chłopak. A po za tym wytłumaczy mi ktoś, czemu czuję na sowiej osobie wzrok Nathana i gdy się odwracam wcale się nie mylę. Oczy ma jakby chciał zabić Justina.

-Błagam cię daj bo mam w buzi pustynie.-Mówię na co Justin i Josh wybuchają śmiechem.-To nie jest śmieszne.

-Masz. Na zdrowie.-Mówi Justin i stawia przede mną butelkę wody.

-Dziękuję.

Całą trójką umieramy i siedzę z dziewczynami jak takie trzy trupy. W końcu zdejmujemy te kaptury.

-Powiem że zaszalałyście.-Mówi rozbawiony Josh.

-Daj spokój.-Mówi Kate.

-Ej a co my robimy w sylwestra?-Pyta blondynka.

-Możemy pojechać w szóstkę do mojego domku po za miastem i spędzić go tam razem, będziecie mieć okazję do kolejnych zgonów.-Mówi tym razem rozbawiony Nathan.

-Jestem za.-Mówi blondynka z uśmiechem. Tak ona i  Nathan w końcu się pogodzili. Na prawdę szczerze się z tego cieszę.

-Ja tak samo.-Mówi Kate, chłopaki kiwają twierdząco głową, na co ja także się zgadzam.

Znienawidzony dupekWhere stories live. Discover now