Część 20

19.9K 571 212
                                    

Obudziłam o10:30, leżałam i patrzyłam w sufit. Z miłą chęcią bym została w łóżku ale Amber mnie poprosiła o pomoc. Wczoraj przesiedziałam u niej. Rozmawiałam z nią o tym co zaszło między mną a Nathanem, była tak samo w szoku jak ja. No cóż wyszło jak wyszło. Przepłakałam jej na ramieniu cały ten czas, przeklinałam go, przeklinałam go w myślach i na głos. W tej chwili tak bardzo pragnęłam go znowu nienawidzić, chciałam tego z całych sił. Jednak nie mogłam, wciąż go kochałam. Jednak wspomnienia i to w jakim amoku go widziałam, to było przerażające.

W końcu wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę, głowę miałam spuszczona w dół. Chciałam żeby znowu był tu przy mnie, żeby to się okazało snem. Bolało mnie to, cholernie mnie to rozrywało od środka. Podniosłam w końcu twarz do góry i spojrzałam w lustro. Było gorzej niż myślałam. Moja twarz była przemęczona i cała spuchnięta od płaczu. Pod oczami widniały wory. Nos także miałam cały czerwony. To była jakaś tragedia.

W końcu zdjęłam z siebie czarną halkę, która była moją piżamą i weszłam pod gorący prysznic. Gorące strumienie wody spływały po każdej części mojego ciała. Przetarłam twarz rękoma i oparłam się o ścianę pod prysznicem. Dlaczego to tak musiało wyjść? Już było tak dobrze ale to się spierdoliło. Stałam tak pod prysznicem bez ruchu przez chyba kwadrans, w końcu sięgnęłam po wiśniowy płyn którym zawsze myłam ciało i zaczęłam się myć.

Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam myć zęby. Patrzyłam w lustro myjąc zęby. Nie minęło nawet kilka dni, a ja dziś i tak go zobaczę. Ale dla robię to tylko dla Amber, tylko niej i Josha. Niech oni chociaż będą szczęśliwi. Co prawda Amber stwierdziła że nie muszę iść przez tą całą sytuację, ale ja jej nie zostawię. Potrzebuje mojego wsparcia, mojej pomocy i mnie, a ja jako dobra przyjaciółka wesprę ją. Nawet jeżeli będzie on tam.

Po wyszczotkowaniu zębów, skierowałam się w stronę szafy z której wyciągnęłam jasne jeansy i sweterek który sięgał mi do pasa, w kolorze khaki. Ubrałam się i połknęłam tabletkę którą przepisała mi lekarka i zrobiłam lekki makijaż. Od wczoraj nie mam apetytu, nie mam ochoty nic jeść. Dlatego odpuszczę sobie dziś śniadanie. 

Zeszłam na dół do kuchni po kubek herbaty. Nagle rodzice weszli do kuchni.

-Dzień dobry słońce.-Powiedziała mama.

-Cześć wam .-Powiedziałam i odwróciłam się w ich stronę.

Oboje podeszli do mnie, mama objęła mnie ramieniem z prawej strony, a tata zrobił to samo z lewej. I już wiedziałam że coś chcą. Zawsze tak robili.

-Okej co chcecie?-Zapytałam.

-Słońce-zaczęła mama-ja muszę zostać tutaj i podpisać pewną umowę, a tata ma ważną dla nas sprawę w Nowym Jorku. I musimy się rozdzielić. Chciałabym cię poprosić czy pojedziesz z tatą i będziesz mu towarzyszyć w tym spotkaniu? 

-Ja?-Zapytałam.

-Tak kochanie, niestety ja nie mogę.

-No ale nie zrozumcie mnie źle, tata nie może jechać sam?

-Może, ale zawsze na bankietach i spotkaniach reprezentujemy naszą firmę razem, a to są dwie ważne umowy. Mi będzie towarzyszyć Megan, więc pomyślałam że ty dotrzymasz towarzystwa tacie.

-Zgoda.-Powiedziałam.

-Na prawdę?-Zapytał zdziwiony tata.

-Tak no przecież z tobą tato wszędzie polecę. Kiedy wylatujemy?

-Dzisiaj o 22:00 mamy lot, więc bądź w domu najpóźniej 20:30. Dobrze?

-Dobrze.-Powiedziałam z uśmiechem, przytuliłam ich oboje i poszłam do siebie na górę.

Znienawidzony dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz