Część 44

14.5K 465 68
                                    

Pov.Nathan

Obudziły mnie przedzierające się promienie słoneczne przez okno. Przetarłem oczy i wszystko do mnie wróciło. Cały ten straszny dzień. Chyba najgorszy w moim życiu. Widok umierającej babci na twoich oczach i lekarzy którzy próbują ją ratować. Nie udało się. Nie ma jej już. Na samą myśl mam ochotę płakać, rozjebać wszystko i wszystkich, zapić się albo zaćpać. Wszystko jedno. Nie chcę czuć tego bólu. To mnie przeszywa od środka. Jedyna osoba która we mnie wierzyła, odeszła. Na zawsze. Przekręcam głowę w bok i widzę ją. Czarnowłosą dziewczynę która pragnę a nie mogę jej mieć. Ugh czy życie może być gorsze? Już chyba nic dobrego mnie tu nie czeka. Nie miałem nawet odwagi pojechać do domu babci i pomóc we wszystkim rodzicom. Oni też są przybici, nikt się tego nie spodziewał ale...ale ja nie mogę. To dla mnie za dużo. Jeszcze będę musiał zmierzyć się z pogrzebem.

Wstaję i przykrywam Kelly kołdrą. Wygląda tak słodko. Idę do łazienki pod zimny prysznic. Muszę się jakoś ogarnąć ale nie potrafię. Ledwo się trzymam. Wszystko w środku mnie rozrywa. Stoję pod tym jebanym prysznicem a zimna woda zlatuje po mnie, po całym moim ciele. To nie pomaga. Nic nie pomaga. Z tej całej bezradności uderzam kilka razy o ścianę prysznica pięściami. Wycieram się, zakładam czarne dresy i granatową koszulkę. Gdy wychodzę z łazienki Kelly jeszcze śpi. Jest 10:14, sen jej się należy. Całą noc była przy mnie. Nie mogłem spać, budziłem się co chwila a ona razem ze mną żebym nie był sam jak to mówiła. Zasnęliśmy jakoś po 5 nad ranem. Jebać tą szkołę dzisiaj.

Schodzę na dół do kuchni robię sobie kawę i zaczynam przygotowywać śniadanie. Przynajmniej będę miał pewność że coś jadła, że znowu nie wyląduje w szpitalu. Na samo wspomnienie tego, przed oczami mam obraz jak słabo wyglądała i jak ja się zachowywałem. Ugh jestem idiotą. Biorę się za przygotowanie gofrów z bananami i czekoladą.

-Część.-Słyszę zaspany głos czarnowłosej. Siedzi śpiąca przy wyspie kuchennej.

-Hej maleńka, wstałaś w sam raz na śniadanie.-Odwracam się i mówię do dziewczyny, kładąc nasze śniadanie na talerze.

-Dziękuję ale nie jestem głodna.

-Choć, dobrze wiesz że musisz regularnie jeść. Chodź do stołu.-Mówię i kieruję się do jadalni.

Po chwili widzę jak dziewczyna wpatruję się we mnie, ale w końcu rusza za mną. Siadamy obydwoje przy stole i jemy śniadanie. Jemy w ciszy, tylko od czasu do czasu spoglądając na siebie.

-Dziękuję, bardzo dobre było.-Mówi Kelly z lekki uśmiechem.

-Nie wyspałaś się prawda?-Pytam. 

-Bywało gorzej.-Mówi z uśmiechem ziewając.

-Chcesz to idź się jeszcze zdrzemnij.

-Nie no co ty. 

-I tak nie poszłaś do szkoły. Właściwie to wybacz bo to moja wina.

-Przeżyję jakoś ten jeden dzień.-Mówi z lekkim uśmiechem, co odwzajemniam.-A jak z tobą? Miałeś nie spokojna noc.-Pyta. Ja natomiast wstaję zanosząc talerze do zmywarki, a  ona od razu wstaje i idzie za mną.

-Jakoś daję radę.-Kłamię.

-Nathan.-Mówi opierając się o kuchenny blat.

-Ehh no nie jest dobrze ale nic nie poradzę, muszę się jakoś trzymać nie.-Mówię odwracając się w jej stronę.

-No musisz. Twoja babcia na pewno by tego chciała.-Mówi, a ja zatapiam się w tych jej błękitnych oczach. Szczerze można się zakochać w samych tych tęczówkach. 

-Mam do ciebie prośbę.-Podchodzę, stając na przeciw niej.

-Słucham.-Mówi spokojnie patrząc na mnie.

Znienawidzony dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz