Część 27

15.4K 493 85
                                    

Pov.Nathan

-Wstawaj Nathan!-Usłyszałem głos, który od kilku miesięcy ma do mnie pretensje i cały czas próbuje mi wmówić że nie jestem sobą. Tak to był głos mojej rodzicielki. Weszła do pokoju i odsłoniła okna, przez co promienie słoneczne zaatakowały moje oczy. Przetarłem je i niechętnie wstałem, nie chcąc się już kłócić z matką.

Udałem się pod prysznic, wrzuciłem brudne ciuchy do kosza na pranie, po czym ruszyłem do szafy. Szybko ubrałem się w czarne rurki i białą koszulkę w serek. Ruszyłem na dół do auta po czym pojechałem do szkoły.

Gdy wszedłem do szkoły od razu jakieś laski, które miały na sobie więcej tapety niż ciuchów otoczyły mnie i kilku kolegów. Siedziałem z nimi na dziedzińcu, ale po chwili obok nas przeszłą Ambr z Joshem. Blondynka nawet na mnie nie spojrzała. Co prawda bolało mnie że straciłem moją najlepszą przyjaciółkę, ale byłem zbyt dumny by to przyznać. Myśli strasznie mnie męczyły gdy byłem trzeźwy, dlatego albo piłem albo jarałem zioło lub najgorsza w sumie opcja, brałem narkotyki. Tak stoczyłem się. Dobiło mnie to że babcia od kilku miesięcy jest w śpiączce i tak naprawdę, albo się wybudzi, albo nie. Jeszcze straciłem dziewczynę na której mi zależało. Na początku zastanawiałem się gdzie jest, dopiero po tygodniu dowiedziałem się że wyjechała na wymianę. Nic mi nie powiedziała, czułem że wtedy gdy przyszła do mnie ostatni raz, przyszła by zerwać ze mną, to właśnie jej wyjazd był powodem. Okej ja też nie byłem lepszy, powyzywałem ją ale żałowałem tego.  Właśnie ja i ona to już przeszłość. Nawet nie miałem zamiaru ubolewać z jej powodu, od razu wpadłem w ten schemat, którym żyję od kilku miesięcy. Szkoła albo wagary, picie, ćpanie, jaranie i powrót późno do domu.

-Ej Nathan idziesz zajarać?-Zapytał mnie Nick.

-No jasne stary.-I ruszyliśmy za szkołę, wypaliliśmy trzy lufki po czym wróciliśmy na lekcję.

Miałem teraz fizykę, ruszyłem do klasy oczywiście spóźniony. Czułem że towar zaczyna działać bo ze wszystkiego chciało mi się śmiać. Wszedłem do klasy a wolne miejsce było tylko przy Josh'u. Co prawda mimo wszystko tylko on się ode mnie nie odwrócił, ale za to mi marudził tak samo jak moja matka. Usiadłem więc w ławce z wielkim uśmiechem na twarzy. Szczerze nawet nie wiem co mnie tak bawiło.

-A ty znowu ćpałeś?-Usłyszałem szept Josh'a.

-Może tak może nie mamusiu.

-Człowieku ogarnij się, co ty z siebie robisz. Jeszcze trochę i sięgniesz dna.

-No i dobrze to moje życie nie twoje.-Syknąłem w jego stronę.

-Nie pozwolę żeby mój przyjaciel się staczał.

-Czemu nie? I tak już wszyscy się ode mnie odsunęli.

-Dziwisz im się.

-No tak zapomniałem że zawsze będziesz bronić swoich dwóch panienek.

-Tak będę bo to ty jesteś dupkiem.

-Śmieszne, mówisz jak ta ździra co wyjechała nie wspominając mi o tym ani słowem, ale masz rację to ja jestem ten zły.

-Ty jesteś kurwa tępy jak te wszystkie twoje wytapetowane pustaki. Sam wszystko zjebałeś i czepiasz się nie winnej dziewczyny.

-A co ty jej tak bronisz? Może nie tylko z Amber cię coś łączy.

-Bo to tez moja przyjaciółka idioto.

-Nagle wszyscy się kurwa zaczęliście przyjaźnić, jakie to piękne.

-Może jak raz będziesz czysty albo trzeźwy to zrozumiesz.

Nie odezwałem się już do chłopaka. Może i nie gadałem w pełni wszystkiego świadomy ale miałem to gdzieś. Po 14:40 skończyłem lekcje i ruszyłem z kolegami do pubu się napić. Wypiliśmy całkiem sporo, dwie butelki wódki a do tego piliśmy kolejną butelkę whisky. Dosiadły się do nas jakieś dziewczyny, jedna z nich ruda, siedziała obok mnie i cały czas się do mnie przystawiała. W końcu chwiejnym krokiem ruszyłem z nią do toalety. Zamknąłem kabinę, dziewczyna uklękła i zaczęła z uśmiechem rozpinać mi spodnie, po czym wzięła go do ust. Gdy wybuchnąłem jej do ust, wróciliśmy do stolika i razem z chłopakami zacząłem znów pić i jarać.

Znienawidzony dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz