1.

29.3K 718 74
                                    

Mama wiele razy tłumaczyła mi, że mam siedemnaście lat, i muszę znaleźć swojego mate, żebym żyła, nie umarła, była szczęśliwa i w ogóle. Ale ja jestem szczęśliwa! W moim pokoju rozbiegło się pukanie do drzwi.
-Proszę - mruknęłam, a po zapachu wiedziałam, że to moja rodzicielka.
-Kochanie, ja wiem mówiłam ci to dużo razy, ale ja nie chcę stracić córeczki, bo nie znalazła szczęścia i swojego mate.. Po kim ty to masz, że go nie chcesz? - westchnęła.
-Mamoooo. - jęknęłam - Ja nie potrzebuję do szczęścia jakiegoś fagasa! - wyrzuciłam ręcę w powietrze - Mam przyjaciół, są wakacje.. Podsumowując ; jestem szczęśliwa! - uśmiechnęłam się promiennie i jak szybko się uśmiech pojawił tak szybko znikł. Ból głowy. Okropny ból.
-Tabletkiii! - pisnęłam i złapałam się za głowę. Moja mama wybiegła, a już po chwili podała mi tabletkę i wodę. Szybko połknęłam tabletkę i upadłam na łóżko.
-Czemu tak jest mamo? - szepnęłam.
-Kochanie.. Mówiłam Ci już.
-To. Nie. To! - krzyknęłam więdząc, że moja mama może mieć rację. Założyłam bluzę i wsunęłam adidasy, które miałam w pokoju.
_Idę pobiegać_ przekazałam w myślach matce. Ona skinęła głową gdy na balkonie zmieniłam się w moją wilczycę Klarę.

_Lola_ warknęła.
_Czujesz? Wilkołaki. _ szepnęła mi w myślachm. Zaciągnęłam się i faktycznie. No, mogłaś biec głębiej w las, kretynko!  Przemieniłam się w człowieka i znowu się zaciągnęłam. Jest tylko jeden wilkołak po za mną, blisko mnie. Nagle zobaczyłam jak coś wyłania się zza krzaków - był przemieniony w człowieka. Zlustrowałam go od góry do dołu. Włosy i oczy miał takie jak ja. Włosy kasztanowe, a oczy błękitne. Miał na sobie czarne jeansy i bluzę z kapturem. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nagle stały się złote.
-Nie.. - szepnęłam oddalając się. - Ty nie miałeś mnie nigdy spotkać! - wrzasnęłam widząc wkurzonego chłopaka.
_Jeszcze taka żmijowata.. Ojcze, za co mi ją zesłałeś?_  usłyszałam jego myśli na co warknęłam.
-Naucz się cicho myśleć, gamoniu. - syknęłam w jego stronę.
-Nie ma sprawy, cymbale. - co z nami nie tak?!

Garry

-Nie ma sprawy, cymbale. - co z nami nie tak?! Nie możemy być normalnymi zakochanymi, szczęśliwymi mate, tylko wrednymi dla siebie oraz niechcącymi tej miłości wilkołakami żądnymi mordu!?
-Najwyraźniej - wzruszyła ramionami. Muszę opanować to ciche myślenie mam osiemnaście lat!
-Ja siedemnaście.. Lola, jak by co. - sztucznie się usmiechnęła podając mi rękę.
-Garry. - powiedziałem uściskając jej dłoń. Poczułem przyjemne prądy przechodzące przez moje ciało, ale obejdzie się bez szczegółów.
-Patrz, jak się szybko uczysz - powiedziała z sarkazmem -, umiesz cicho myśleć! - dodała z jadem po czym zmieniła się w pięknego wilkołaka i uciekła, pewnie w stronę domu.
_Znaleźliśmy naszą wilczyce! _ mój wilk skakał z radości, a ja? Nie!

Lola

_Mamy to co chciałam! Mamy wilczka! Naszego! Naszego, rozumiesz? _ nie odpowiedziałm mojej szczęśliwej wilczycy. Ja nie byłam zadowolona. Wręcz przeciwnie. Byłam wkurzona, że akurat dziś! Muszę go spławić, albo rozkochać. Spróbuję to pierwsze, ale będzie trudno..

Mój nieznośny MateWhere stories live. Discover now