1.2

2.6K 128 0
                                    

15 lat później

-Kochanie! - wołałam męża.
-Tak? - przybiegł natychmiastowo. - Co się stało? - zapytał podnosząc brew.
-Gdzie nasze dzieci? - zapytałam marszcząc brwi.
-Lola.. Kiedy ty zrozumiesz, że one mają piętnaście lat i chodzą do szkoły ? - zaśmiał się na co pacnęłam go w ramie.
-A ja to bym chciała jeszcze jedno takie, wiesz? - uśmiechnęłam się na co oczywiście się wyszczerzył.
-Ja też! - krzyknął i wziął mnie ja ręce w stylu panny młodej. Okręcił nas wokół własnej osi i zaczęliśmy się śmiać jak opętani.

Vanessa

W szkole jak zwykle było nudno. Siedziałam sama w ostatniej ławce na biologii. Nie mam przyjaciół, większość to wilkołaki, z którymi najprościej w świecie nie chcę się zadawać! Ciągle mają jakieś przygody, fajnie się bawią, gadają coś o jakiś mate czy coś tam.. A ja? Siedze w pokoju i książki czytam, ale nawet w nich nie mogę przeczytać co to do jasnej anielki jest 'mate'. Jedna łza spłynęła mi po policzku lecz szybko ją otarłam. Nagle drzwi od klasy otworzyły się, nauczycielka wróciła.
-Dzieci - zaczęła nasza wychowawczyni - w klasie będziemy mieli nowego ucznia. Drake, przedstaw się klasie. - do klasy wszedł przystojny chłopak, brązowe włosy postawione do góry na żel, umięśnione, wysokie ciało, chyba niebieskie tęczówki, ubrany w jensy i biały T-shirt, na którym była czarna, skórzana kurtka. Miał na ręce dwa tatuaże, którym nie mogłam się przyjrzeć. Pani powiedziała coś do niego i wskazała w moją stronę. Chłopak powoli ruszył, a ja trochę ogarnęłam ławkę, bo wiedziałam że już sobie sama nie posiedzę. Dosiadł się nawet na mnie nie patrząc. Hmm, gdzieś już widziałam podobne rysy twarzy.. A tak! Mama pokazywała mi zdjęcie jakiegoś kościa i mówiła, żebym nigdy się do niego nie zbliżała.. No, ale to nie on, tak?
-Cześć, jestem Drake. Drake Smith. - podał mi rękę, którą uścisnęłam.
-Vanessa. - mruknęłam cicho.
-Nazwiska mi nie podasz? - zapytał.. Zdziwiony?
-Człowieku, pierwszy raz w życiu Cię widze. - odpowiedziałam i wróciłam do jak że interesującego wykładu. Chłopak męczył mnie do dzwonka, więc gdy miałam wyjść z klasy powiedziałam szybko.
-Lorens, Vanessa Lorens. - i wyszłam w poszukiwaniu brata.

Drake

Tak, to na pewno ona.. Tata mi opowiadał jaka jest jej matka oraz jaki jest jego były przyjaciel. Tak, to jest ich połączenie. Tylko, że ona nie pachnie wilkołakiem.. Maskuje zapach? No, bo nie możliwe żeby była człowiekiem. Na samą myśl chce mi się śmiać. Nagle usłyszałem płacz, krzyki i trzaski. Ktoś biegł w stronę, z której dochodziły dźwięki i potrącił mnie. Poszłem wleczącym się krokiem za tymi wrzaskami.
-Zostaw mnie! - usłyszałem pisk jakiejś dziewczyny. Podeszłem do zbiegowiska i patrzałem co się dzieje. Jakiś chłopak uczepił się laski i ją bije.. Wow, spoko. Nie no, serio? Nie ma żadnych nauczycieli? Aha. Nie będę się tam  pakował, bo co z tego, że jestem wilkołakiem jak tamten też i jeszcze jest silniejszy.
-Zostaw ją! - krzyknął damski głos, który kojarzyłem. Obróciłem głowę, a tam stała kruszyna z mojej ławki. Parsknąłem śmiechem, bo że niby ona ma się mierzyć z nim? Stanęła przed bezbronną dziewczyną zasłaniając ją rękami i ciałem.
-Weź odejdź, bo ci się krzywda stanie dziewczynko. - prychnął chłopak.
-Ładnie to tak znęcać się nad słabszymi? - zapytała lekceważąco.
-To moja mate i mam prawo se ją bić! - wydarł się. Taa.. W tych czasach mało kto się starał o maskowanie swojej wilkołaczości, ale ludzie nas się bali.
-Czyli ja mam prawo bić ciebie? - zapytała na co ten zmarszczył brwi - No co, przecież mogę se cię bić! - wydarła się i zamachnęła nogą, ale nie w krocze, tak jak się spodziewałem, tylko w piszczel. Chłopak na chwilę przykucnął i pomasował się po nodze. Po chwili zregenerował się i uderzył Vanesse w brzuch tak mocno, że poleciała dobre dziesięć metrów, uderzając na końcu w szafki.
-Vanessa!!! - podbiegł do niej chłopak wyglądający jak ona. Niebieskie oczy, brązowe włosy, chuderlak, no ale umięśniony. Wilkołak na bank.

Samuel

Kiedy ten cwel uderzył moją siostrę myślałem, że go tam rozsadzę! Ja mam świadomość, że oni wszyscy myślą, że skoro ja to wilkołak to ona też, ale tak nie jest. Podbiegłem do siostry w szybkim momencie.
-Vanessa!!! - krzyknąłem i poczułem ostry ból w brzuchu. Bliźniacze więzi.. Taaa. Podszedł do nas jakiś chłopak i wziął ją na ręce w stylu panny młodej.
-Dzwoń po karetke. - mruknął i poszedł z nią do pielęgniarki. Zadzwoniłem i ruszyłem w ślady chłopaka. Siedział na korytarzu z zakrwawionym T-shirtem. Usłyszeliśmy sygnały karetki, po tem bieg i już moja siostra była w karetce. Stałem w miarę możliwości blisko karetki i usłyszałem część rozmowy.
-Jej stan jest krytyczny.. To.. Człowiek? Dlaczego Samuel nie zadzwonił na normalne pogotowie, dziwne..
-Kurde, mam wątpliwości czy ma dużo czasu jako człowiek, ruszajmy. - to co usłyszałem, to był szok. Szybko wybrałem numer do ojca i zadzwoniłem.
-Halo? - odebrał.
-Tato! Jedź do szpitala w siedzibie głównej, ja dobiegnę i na miejscu ci wszystko opowiem!- rozłączyłem się i ruszyłem do siedziby.

~¤~¤~¤~¤~¤~¤~¤

Omg , zadowoleni? ^-^ Ja? bardzo. Jak tam szkoła? XD Po co w ogóle pytam 😂
Strzałka wilczki 💖

Mój nieznośny MateWhere stories live. Discover now