5.2

2.2K 122 2
                                    

Leżałam na łóżku w swoim pokoju. Nie poszłam dzisiaj do szkoły. Rodzice w siedzibie czy gdzieś tam, a Samuel w szkole. Nagle usłyszałam trzask więc szybko stanęam na równe nogi. Wyszłam na korytarz , ponieważ z tamtąd dobiegał dźwięk.
-Ha..Haalo? - odezwałam się, a książka z półki spadła. Odskoczyłam troszkę do tyłu. Kiedyś miewałam koszmary i było w nich prawie identycznie, później były głosy i..
-Witaj, pamiętasz mnie? - zapytała ktoś obślizgłym głosem. - To ja, podejdź do lustra, a mnie ujrzysz. - pisnęłam, ale chcąc nie chcąc podeszłam do lustra. Nie mogłam uwierzyć kogo w nim zobaczyłam. Ja już zapomniałam, przestałam płakać, on nie żyje, czeku go widzę?!
-Ki-ki-ki - przełknęłam głośno ślinę - Kim? - zapytałam na co uśmięchnął się morderczo i przytaknął. Kim.. Dawno temu, gdy miałam tak około ośmiu lat, zmarł bardzo bliski mi przyjaciel. Nigdy mi nie powiedziano w jaki sposób, ale ja podejrzewam dwa typy ludzi. Wampiry lub wilkołaki. Czy on będzie się mścił? Był mi bardzo bliski, dużo płakałam.. I.. I, od kiedy ja widzę duchy?
-Stęskniłaś się? - zapytał i spojrzał na mnie. Od brwi do pod oczu miał krechy pazurów. Na lewym oku dwie, a na prawym trzy. Twarz miał zniszczoną, włosy w nieładzie.
-Myślałam, że duchy się nie rozwijają.. - szepnęłam po chwili.
-Myślałaś, że nie istnieją, - syknął - ale owszem; nie rozwijają się. Ja jestem wyjąkiem. - usmiechnął się podle.
-Cze-czego chcesz Kim? - mimo iż był to mój przyjaciel, bałam się go.
-Jesteś człowiekiem zwilkołaczałym, masz inny dar, więc to na tobie padło mi się wyżywać, będziesz cierpieć za ich winy! - krzyknął i wyszedł z lustra łapiąc mnie za gardło. Był o wiele wyższy, a więc podniósł mnie do góry.
-Ki-kim.. - próbowałam łapać oddech - Byliśmy, przy.. jaciółmi - gdy to powiedziałam w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, a on mnie puścił z lekkim strachem w oczach.
-Ja Cię jeszcze odwiedzę i to niedługo. - syknął i zniknął. Myślałam nad jego słowami.

'Jesteś człowiekiem zwilkołaczałym, masz inny dar, więc to na tobie padło mi się wyżywać, będziesz cierpieć za ich winy!'

Jemu musi chodzić o tych co go zabili.. Nagle usłyszałam trzask drzwi.
-Kochanie, jestem! - dobiegł mnie krzyk mojej mamy. Zeszłam do niej i po przywitaniu się zalałam ją masą pytań.
-Mamo, kto to jest człowiek zwilkołaczały? - moja mama stanęła na chwilę w bezruchu.
-Uhm.. To taki człowiek, który no.. Jest tak w osiemdziesięciu procentach człowiekiem, a tylko w dwudziestu wilkołakiem i objawia się mu to później, a każda przemiana kosztuje go wiele energii. - powiedziała - Możliwe, abyś ty nim była, ale.. Mam nadzieję, że nie ponieważ to się może wiązać z groźnym darem. Nie typowym. - dodała. Teraz rozumiem..
-Aaa.. Bo czytałam taką książkę i nie wiedziałam co to znaczy.. Ou i jeszcze jedno. Jak ktoś widzi na przykład.. Duchy, to co to za dar? - zapytałam lekko kłamiąc o książce.
-To jest dar inny. Jest nie wiele takich darów, dlatego trzeba je cenić. Ten, o którym mówisz to zaklinacz duchów. Taka osoba musi pomagać ludziom skrzywdzonym wrócić do życia, lub do nieba. - czy ja.. Czy ja tym jestem?! - Dlaczego pytasz ?
-Książka - zaśmiałam się - idę na dwór, ładna pogoda! - krzyknęłam i wyszłam z domu. Pobiegłam szybko w miejsce zwane Kameną. Legendy głoszą, że to właśnie obok Kameny są wszystkie duchy. Nikt tam nie przychodził od lat, więc moja kolej. Szłam spokojnie, ale oddalona o dwieście metrów. Nagle coś złapało mnie w tali, podniosło do góry i wyrzuciło w drzewa. Od kiedy dchy mają tyle siły? Zaczęłam piszczeć i zamknęłam na chwile oczy. Po sekundzie otworzyłam je, aby obczajić jakieś drzewo, którego bym się złapała. Zaczęłam spadać. Gdy byłam na poziomie drzew próbowałam łapać gałęzie nogami i rękami. Gdy w końcu złapałam się jedną ręką to przez zbyt szybkie chamowanie zaczęła mnie boleć. Myślałam, że się wyrwie. Szybko chwyciłam się drugą ręką i wdrapałam się, aby na niej usiąść. Z wewnętrznej kieszeni wyjęłam telefon i akurat ktoś zaczął dzwonić. Szybko odebrałam.
-Halo? - szepnęłam. W odpowiedzi usłyszałam znajomy głos. Drake. Ugh, czemu on!?
-Przyjdź pod Kamene, jestem na drzewie. - znowu szepnęłam.
-Co? Dlaczego? - zarechotał.
-Nie wa.. Aaaa! - krzyknęłam nagle, ponieważ gałąź się złamała. Telefon wypadł mi gdzieś, nawet nie wiem gdzie. Gdy już miałam zetknąć się z ziemią ktoś mnie złapał. Spojrzałam przestraszona na twarz... Kima?
-Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam mimowolnie drżącym głosem.
-Ponieważ każdy duch po ierci ma dwie strony, tą dobrą i tą złą. U mnie ta zła chce Cię zabić, ale ja bym nigdy ci nic nie zrobił. - mówiąc to postawił mnie na ziemi. - Pomóż mi..
- Jak mam was odróżniać?! - sapnęłam.
-On ma blizny, a ja n-n-n-niee.. - migał jak jakaś usterka w grze. Czułam, że zaraz będzie tym złym. Powoli zaczęłam się wycofywać. Nagle poczułam kogoś za swoimi plecami. Kogoś, a raczej coś. Obróciłam się i zobaczyłam pięknego wilkołaka. Zrozumiałam po chwili, że to drake. Usiadłam mu na grzbiecie lekko łapiąc się jego futra.
-Do ciebie, szybko.. - poprosiłam i zamknęłam mocno oczy. Żeby jeździć na wilkołaku tak jak na koniu muszę mu ufać. Bratu, tacie, mamie ufam, ale jego znam od jakiegoś miesiąca. Nie wiem kiedy znaleźliśmy się obok budowli, do której weszliśmy jak burza.
-Wyjaśnij mi co się stało?! - krzyknął zsapany, gdy weszliśmy po schodach do jego pokoju.
-J-ja chciałabym, ale nie mogę.. Zbyt krótko Cię znam. - szepnęłam, a kilka łez spłynęło po moich policzkach.
-Hej, nie płacz, przepraszam.. - powiedział i przytulił mnie. Swoje ręce owinęłam wokół jego brzucha i cicho łkałam.

Drake

-Hej, nie płacz, przepraszam.. - powiedziałem i owinąłem swoje ramiona wokół jej kruchego ciała. Owinęła ręce wokół mojego brzucha i zaczęła cicho płakać. Kołysałem nas lekko na boki i gładziłem ręką jej plecy.
-Kiedyś Ci powiem, ale jeszcze nie teraz.. - szepnęła.

Zależy mi na prawdzie od niej..

Przeszło mi przez głowę. Nie mam swojej mate i nie podobała mi się nigdy żadna dziewczyna, do puki nie pojawiła się Van. Może to głupie zauroczenie, a może przeznaczenie? Kto to wie..
-Zostaniesz na noc? - zapytałem, ale w odpowiedzi dostałem tylko cichy, spokojny i miarowy oddech. Ułożyłem dziewczynę na łóżku, a sam poszedłem pod prysznic. Gdy wróciłem, położyłem się obok niej i przykryłem nas koudrą. Oby mnie nie zabiła gdy wstanie..

~¤~¤~¤~¤~¤
Omg!!! 1000!!! Proszę, całe troszku ponad tysiąc słów! Jestem bardzo, ale to bardzo dumna z tej książki! I z Was, moi kochani! Dziękuję, że jesteście! 💜😘
Strzałka Wilczki ❤💲

Mój nieznośny MateWhere stories live. Discover now