5.

8.3K 338 2
                                    

Obudziłam się, wyszykowałam i tym podobne. Pogoda dzisiaj niezbyt dopisywała, więc ubrałam 3/4 jeansy i jakąś białą bluzkę. Zjadłam śniadanie, zarzuciłam na siebie szary sweter i wyszłam. Miesiąc i trzy tygodnie, i będę mogła zostać Luną naszych watach!Eh.. Znaczy się Alfą mojej watachy.. Na samą myśl o tym posmutniałam. Zobaczyłam pare, która trzymała się za ręce i całowała. Szli sobie uśmiechnięci i jak gdyby nigdy nic, beztrosko rozmawiali.
_Chciałabym, aby nasz mate też taki był.._ szepnęłam do mojej wilczycy.
_Ja też.._ mruknęła smutna. Postanowiłam jeszcze raz do niego iść.
-O, to ty? - powiedział zniechęcony Kevin. Ten cowczoraj otwierał mi drzwi.
-Tak, to ja. - powiedziałam z pogardą - Wpuść mnie. - powiedziałam stanowczo.
-E..Em.. - otwierał buzię i zamykał, jakby chciał coś powiedzieć ale nie mógł. - Byłaś umówiona z Alfą? - wydukał w końcu.
-Nie, ale jeśli jestem jego mate to mam prawo go odwiedzać. - powiedziałam i popchnęłam go, aby mnie przepuścił. Chłopak spuścił głowę.
-Jest tam gdzie wczoraj..- już miałam iść, ale mnie zatrzymał - Lola.
-Mhm -mruknęłam gapiąc się na schody.
-Lubię Cię, dlatego nie wiem czy to dobry pomysł, żebyś tam szła.. - powiedział z troską i kiwnął w stronę schodów.
-Niby dlaczego? - spojrzałam w jego brązowe tęczówki.
-Eh.. Po prostu jak coś to pokój mam tu. Przyjacielą się pomaga.. - ostatnie zdanie szepnął.
-Okej.. Jak coś to przyjdę - uśmiechnęłam się ponuro i weszłam co dwa stopnie po schodach. Gdy dotarłam przed drzwi było cicho. Otworzyłam je bardzo powoli, by nie wydały z siebie skrzypu. Nagle usłyszałam głośne oddechy. Pierwsze co pomyślałam? "Zdradza mnie!"
Odpędziłam od siebie tę myśl i weszłam małymi krokami głębiej do pokoju. Co tam zobaczyłam? Pf! Płakać czy się śmiać, bo nie wiem? Siedział na łóżku, a na nim siedziała okrakiem jakaś blond lalunia.
-Co do..!? - krzyknęłam po chwili gapienia się na tą sytuację.
Blondyna zeszła z chłopaka i obróciła się w moją stronę. O Mój Panie! Kilo tapety! Nie.. Tona!
-Jak już mnie zdradzasz, to proszę nie z taką d..ebilką - opamiętałam się - tylko z jakąś ładną, bez tony tapety na mordzie. - usłyszałam prychnięcie ze strony dziewczyny.
-Jaa.. - chciał się tłumaczyć.
-A.a.a! - pokiwałam palcem przed sobą. - Nie ma "Nie kocham Cię", bo musisz mnie kochać. Nie ma "Taka odskocznia", bo ja nią powinnam być. Nie ma "To nie tak jak myślisz..", bo ja wszystko widziałam. - powiedziałam. Blond lalunia wstała i do mnie podeszła.
-Po prostu ja jestem - tu krzyknęłam i zatkałam uszy. Barbie spojrzała na mnir spojrzeniem "Co ty od..walasz?!"
-Nie. Mów. Do. Mnie. Tym. Piskliwym. Głosem. A. Teraz. Żegnam! - przedrzeźniałam ją, udając jej głos, a gdy dziewczyna się odwróciła do mnie plecami i szła w stronę drzwi.. - A, no i masz kopniaka na szczęście! - kopnęłam ją w ten  zbotoksowany zadek. Ta wy..waliła się i padła mordą prosto na ziemie! Yea! Tak, wiem. Zła jestem. Gdy dziewczyna wyczłapała się naburmuszona z pokoju, odwróciłam się do Garrego.
-Myślałam, że tylko bijesz kobiety, a tu proszę! Ty je jeszcze zdradzasz!
-Ale Mindy to..
-Nie Mindy, tylko Menda! - przymrużyłam oczy i chytrze się uśmiechnęłam.
-Ugh, ona nic dla mnie nie znaczy. Czasami przychodzi do mnie gdy mam zł dni i..
-Dobra! Sto-o-o-o-op! Nie chce wiedzieć.. - ostatnie słowa szepnęłam. W moich oczach, nie wiem dlaczego, zaczęły się zbierać łzy.. Wyszłam z tego pokoju trzaskając drzwiami. Wybiegłam nie zwracając uwagi na krzyczącego Kevina. Zmieniłam się w wilka i pobiegłam na swoje wzgórze. Zawsze tam biegałam, gdy miałam problem.  Zmieniłam się w człowieka i zaczęłam ryczeć jak mała dziewczynka. Po chwili usłyszałam, że coś jest w krzakach. Nagle wyskoczyły dwie chybrydy. Wgryzo-pijawki!
Założyły mi worek na głowę, a ja im się poddałam. Matko, kobieto! Co się z tobą stało?! To już drugie porwanie w tym tygodniu. Pięknie! Siedziałam jakieśdziesięć minut w aucie i wysiedliśmy. Nic nie widziałam.. Niech to szlak! Po długim spacerowaniu w jakimś domu, wrzucili mnie do jakiegoś pokoju. Ściągneli mi to coś podobne do worka z głowy i odwiozali ręcę. Wyszli. Zostawiając mnie w zamkniętym pokoju. Ale nie byłam tutaj sama..
-K-ki-kimm jesteś? powiedziałam lekko wystraszona. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę. Na naszych twarzach malował się szok.
-Jess?! - chłopak skinął głową, a ja rzuciłam się na niego z przytulasem.

~Retrospekcja~

-Je-jeess - śmialiśmy się z jego sucharów - p-przeestaań! - mówiłam między falami śmiechu. Wracaliśmy właśnie z zakończenia roku szkolnego, bo po wakacjach do gimby.
-No. Można o nas powiedzieć że będziemy gimbusami! - wydarł się zwracając na nas uwagę połowy wsi. Wszyscy po chwili wrócili do zajęć, które przerwali. Szliśmy jeszcze pięć minut, gdy nagle podjechało obok nas czarne Lamborgini. Wysiedli dwaj faceci i zabrali mojego przyjaciela, po czym wsiedli z nim do auta.
-Jess!! - waliłam pięściami w szybę auta - Jess!!! - płakałam. Biegłam za autem ile sił w nogach, ale go nie dogoniłam. Opadłam bezwładnie na kolana i zaczęłam cicho szlochać.

~Koniec retrospekcji ~

-Tęskniłem, szkrabie - zaśmiałam się. Zawsze tak na mnie mówił.
-Ja też - szepnęłam. Przytulaliśmy się tak jeszcze trochę i nagle zaczęliśmy opowiadać sobie o tym co się działo w naszym życiu.

-A tak w ogóle, to masz swojego mate? - zapytał a ja się spięłam.
-Niestety.. - i wszystko mu opowiedziałam. Chłopak przytulił mnie, gdy kilka łez zaczęło lecieć po moich policzkach.
-Ćśśśś , mała.. Najwyraźniej nie zasłużył na ciebie. - mówił gładząc ręką po moich plecach.
-Al- allee j-ja g-g-go k-koochaam -załkałam.
-Wiem, szkrabie, wiem. - szepnął i pocałował mnie w czoło. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w chłopaka. Przed zaśnięciem myślałam, jakby nas wyrwać z tej nory..

Mój nieznośny MateWhere stories live. Discover now