9.

5.8K 235 4
                                    

Gdy wstałam chłopaka nie było, więc ogarnęłam się szybko i zeszłam do kuchni ubrana w czarne rurki i białą bokserkę.
-Gdzie Gie?
-Alfa? - zapytał Mat jak dobrze pamiętam, a ja tylko przytaknęłam. - Wyszedł i powiedział, że jak zanim pójdziesz to zamknie Cię w piwnicy. - powiedział beztrosko pijąc herbate. Znieruchomiałam, patrzyłam na chłopaka, a ten po chwili wybuchł niepochamowanym śmiechem.
-Głupek. - burknęłam.
-Jes-jest w.. W saloonie! - powiedział w końcu dusząc się śmiechem.  Wywróciłam oczami, ale muszę przyznać, że traktuję go prawie jak Brayana. Właśnie, gdzie on jest oraz rodzice? Zobaczyłam Garrego siedzącego w salonie i... Płaczącego?
-Garry? Co się stało..?
-Boję się śmierci. - odpowiedział szybko.
-Ale .. Wilkołaki żyją długo więc nie masz się czego bać - tłumaczyłam mu jak dziecku uśmiechając się pokrzepiająco.
-Ale ty umierasz, a ja umrę z tobą. - mówił nieoddychając spokojnie. - Po co w ogóle szłaś w tedy do tego gównianego lasu?! - wydarł się płacząc i wyszedł. Zwidy ma czy co? Ja nie umieram.. Poszłam do lustra.
I nic nie zobaczyłam oprócz ciemności.

Obudziłam się w tym samym miejscu, czyli długo nie leżałam. Spojrzałam w lustro.
-Co do..?!? - wyglądałam okropnie. Cała byłam biała włosy robiły się ciemniejsze niż zwykle żyły czarne.. A co najważniejsze? Gdydotknęłm lustra prawą dłonią - ręka wpadła jakby w głąb lustra. Później lewą dłonią w to samo miejsce i nic się nie stało.. On miał racje - umieram. Byłam słaba , nie byłam nawet w stanie płakać. Zbiegłam na dół, a tam zastałam Matta. Podbiegłam do niego i się przytuliłam. Usłyszałam trzask drzwi. Garry wszedł do salonu, a ja odkleiłam się od zaskoczonego chłopaka i podbiegłam do mojego mate.
-Daj ręke.. - poprosił widząc jaka blada jestem. Gdy moja skóra styknęła się z jego stało się coś.. No wow. Moja skóra od dłoni zmieniała kolor na normalny.
-Od dzisiaj ciągle łazisz ze mną czy chcesz czy nie. - mówiłam szczerząc się jak głupia. On wystraszony puścił moją rękę i zrobiłam się w trybie natychmiastowym blada. Byłam słaba lekko stałam na nogach. Matt widząc to podbiegł i mnie podtrzymał.
-Daj jej tą ręke idioto! - wrzasnął na Garrego. Ten warknął coś ale dał mi ręke. Po całkowitej "przemianie" poszliśmy do pokoju.
-Dziwne to - skinął głową na nasze dłonie, a ja tylko przytaknęłam. Nagle do pokoju przez otwarte okno wkradł się nietoperz. Był ładny do póki nie usiadł na podłodze zmieniając się w wampira. Gie chcąc mnie bronić puścił moją dłoń. Walczyli, a gdy chłopak zaczął przegrywać zaczęłam się martwić. Po paru kopniakach e brzuch wampir przyszedł do mnie. Nie miałam siły walczyć. Spojrzeliśmy na siebie.
-Marny twój los, bo spłoniesz kiedyś jak zapałek stos. Giń - myślał pewnie, że wyciągne czosnek mówiąc "Giń", ale ja takowego nie miałam. Zbliżył się tak, że dzielił nas centymetr, a on nagle zaczął się dusić. Padł na Ziemie martwy do szpiku kości.
-Garry? - spojrzałam na mojego mate.
-Ty głupia martwa gnido! Zniknij mi stąd! - krzyknęłam i.. Zniknął? Później to wyjaśnie..
-Garry - trząsłam nim lekko - Garry, Garry obudź się, potrzebu.. - i tak już drugi raz tego dnia zemdlałam.

Tym razem obudziłam się w łóżku. Nie myśląc za wiele wyskoczyłam przez balkon chcąc przemienić się w wilkołaka. Ale tak się nie działo, a ja mam tylko marne trzy piętra w dół.
_Skup się!!_ usłyszałam w oddali wilczycę. Skupiłam się maksymalnie i złużyłam resztki energi, ale udało się.. Lądując na cztery łapy pobiegłam do domu rodzinnego. Pięć kilometrów dalej poczułam piekielny ból, a moje ciało było sparaliżowane.
Powoli próbowałam wrócić i nagle ból ustąpił, a więc spróbowałam jeszcze raz, al z nowu to samo. Zmieniłam się w człowieka. Wolnym krokiem wróciłam do domu po godzinie.
Weszłam do łazienki i spojrzałam na lustro. Nic nie mam przy obojczykach więc mnie nie oznaczył. Spojrzałam na ręce. Co. To. Za. Pierścień?!

¤~¤~¤~¤~¤~¤~¤~¤~¤

Maraton?
2 gwiazdki = kolejny rozdział maratonu! Do zobaczenia 😘

Mój nieznośny MateWhere stories live. Discover now