7.2

1.7K 100 0
                                    

Siedziałam w pokoju rodziców, czekając na nich. Tata poszedł po mamę i opowiedział jej wszystko. Usłyszałam lekkie uderzsnie o stopnie, co oznaczało, że idą. Gdy mama weszł do pokoju wydała z siebie dźwięk irytacji.
-Jaki jest? - zapytała, a ja nie wiedząc o co jej chodzi podniosłam brew i czekałam w ciszy. - Jaki jest twój dar?! - podniosła ton na co się wystraszyłam.
-J-ja nie mam daru.
-Na rozkaz mój, gdy zadam pytania dwa, odpowiesz tylko prawdą, przysięgam tylko ja. - szepnęła wskazując na mnie.
-Od jak dawna masz dar.
-Od ponad miesiąca. - wyrwało mi się samo. Czary działają.. Serio.
-Jaki masz dar?
-Zaklinaczka Duchów. - zakryłam usta dłonią.
-Wszystko wiem. Krew jest niebieska, ponieważ Vanessa jest człowiekiem zwilkołaczałym i ma inny dar! - wyrzuciła ręce w powietrze i wyszła na balkon. Widziałam jak tata poszedł za nią, ale ja sama udałam się do mojego pokoju po telefon. Zadzwoniłam do Moon, mojej przyjaciółki. Opowiedziałam jej wszystko i poprosiłam o spotkanie w naszej ulubionej kawiarni. Z moich przyjaciół, to jednak jej najbardziej ufałam, mimo wszystko.
-Hej. Wiesz o tym tylko ty, a jak komuś powiesz to zginiesz. - przejechałam palcem po gardle.
-Hej, spokojnie. - zaśmiała się - Nikomu, ani mru mru. - teraz wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Co u ciebie? - zapytałam.
-Dobrze, ale nie patrz w lewo, a jak już todyskretnie. - szepnęła.
-O co ci chodzi? - zapytałam nie rozumiejąc.
-Jakiś przystojniak się na ciebie lampi. - skrzywiła się. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Drake'a. Wstałam i do niego poszłam.
-Chciałeś coś, Drake? - zapytałam.
-Owszem, chciałem.. - podszedł do mnie i przytulił - Chciałem Cię zobaczyć. - uśmiechnęłam się pod nosem. No proszę, życie w cale nie jest takie złe.
-Zdzwonimy się, muszę iść - oznajmił na co przytaknęłam. Dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
Wróciłam do Moon osłupiała.
-T-ty widziałaś?! - krzyknęłam szeptem na co się zaśmiała i przytaknęła. Rozmawiałam z nią jeszcze bardzo długo, ale w końcu musiałyśmy się zbierać.

***

Siedziałam w pokoju pod koudrą. Patrzyłam w telewizor lecz nagle zadzwonił mój telefon. Lekko przestraszona złapałam się teatralnie za serce. Zaśmiałam się i spojrzałam na wyświetlacz.
-Drake? Jest po północy, co on chce.. - szepnęłam do siebie.
-Halo? - odezwałam się.
-Hy-halou?
-Drake?
-A nyby ktu jinny. - czy on jest pijany?
-Wszystko okej? - zapytałam.
-Nie księżczko, nic nie jyst okaj..
-Drake, jesteś pijany - skarciłam go - wracaj do domu, jak dojdziesz to zadzwoń. - miałsm się rozłączyć, ale usłyszałam że coś jeszcze mówi.
-Co?
-Ale jo jestym w dumu..
-Idź spać! - krzyknęłam niezbyt głośno.
-Dobzre kochani.. - rozłaczył się.
Z niespokojem wymalowanym na twarzy, zasnęłam.

***

Rano obudził mnie telefon. Odebrałam i odezwałam się zaspanym głosem.
-Halo?
-Dzwoniłem wczoraj? - odezwał się.
-Tak, Drake, dzwoniłeś. - usłyszałam westchnięcie pełne irytacji.
-Co gadałem?- zapytał w końcu.
-Nic ciekawego, tylko nazwałeś mnie księżniczką i kochaniem. - udawałam obojętną.
-O Panie.. - dosłownie usłyszałam plask więc stwierdzłam, że przybił sobie z otwartej dłoni w czoło. Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
-Dobra zobaczymy się potem, pa - cmoknęłam z rozbawieniem w słuchawkę na co się zaśmiał.
-Pa skarbie. - zaśmiał się i rozłączył. Śmiałam się jeszcze chwile, ale moja mina nagle zrzedła. Czy on nazwał mnie kochaniem? Potrząsnęłam głową żeby wyrzucić to z głowy. 
Wzięłam pierwsze lepsze rzeczy i poszłam do łazienki.
-Hej, kochanie. - ostatnie osłowo bardzo mocno podreślił.
-Kim? Hejka. - uśmiechnęłam się szeroko, a on zrobił zdezorientowaną minę. - Koniec twoich żądów Kim. Teraz ja rozdaję karty! - podniosłam lekko głos i nie wiele myśląc wyciągnęłam rękę w jego stronę.
Zcisnęłam ją w delikatną piąstkę na co ten się wygiął. Dary są super!
-A teraz, grzecznie z tąd.. - przerwałam, aby odchrząknąć-.. Wyjdziesz. - dodałam głosem jakby demon prze ze mnie przemawiał. Wrzuciłam Kima na ściane, a ten się rozpłynął.
-S-siorka? - zająknał się Sami.
-Tak Sam - powiedziałam dalej jak demon więc kaszlnęłam - Znaczy.. Ekhem, tak Sam - uśmiechnęłam się słodko.
-Wszystko okej? - zapytał patrząc ze strachem. Moja mina posmutniała.
-Nic nie jest okej.. - powiedziałam i zaszlochałam na co brat mnie przytulił. - Chciałabym żeby Kim żył. - szepnęłam ledwo usłyszalnie.



~¤~¤~¤~¤~¤~¤~¤
Wiem trochę beznadziejny, no ale życie :/ Przy następnym się postaram i spróbuję wstawić szybciej XD Sory za błędy ^~^
Strzałka wilczki! 💜

Mój nieznośny MateWhere stories live. Discover now