13.

4K 179 1
                                    

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że jestem w jakiejś piwnicy. Chciałam wziąć te niby różdżkę ale jej nie miałam.. Nigdy nie wierzyłam w magię.. Ale teraz no hej, musze w nią wierzyć. Poczułam nagle ostry ból w klatce piersiowej..

Garry - przeleciało mi przez myśl. Wstałam i wyszłam bo ,i tutaj brawa dla mych "porywaczy", drzwi były otwarte. Wybiegłam i.. Byłam na polu walki - znowu.
-Rozstąpić się!! - wydarłam się po czym lud posłusznie się odsunął.
-Victor! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam siedzącego Victora - Wstań i walcz ze mną, zero magii! - odpowiedział ciche niech Ci będzie po czym rzucił się na mnie.
-Ale możemy używać darów.. - szepnęłam na co na mnie spojrzał.
-Odsuń się. - powiedziałam ze stoickim spokojem, ale po chwili pot zalał moje czoło, ponieważ nic się nie stało. Kurdeee..! Co robić?!? Uderzyłam go z pięści w nos, potem kopnęłam w brzuch, później on zadał mi ciosy,  których kilka uniknęłam. Walczyliśmy my sami, oraz na polu walki nasze watachy.

Dwa dni później

Mamy przerwy na walki z Victorem. Walczymy ile mamy sił, tak samo jak nasze watachy. Dzisiaj trzeci, decydujący dzień. 
Stanęłam naprzeciw Victora. Był słaby. Nie czekając na jego ruch rzuciłam się na niego, łapiąc go za gardło i przyciskając do ściany. Zaczął się dusić, a wi3c wzięłam duży odłam drzewa, który był lekko zaostrzony i wbiłam prosto w jego serce.
-Nie chciałam tego Vi, uwierz mi. Twój nadszedł czas , opuszczasz nas! - krzyknęłam a on wydarł się i zniknął.. Na zawsze. Opadłam bezsilna. Zamknęłam oczy..

Garry

Cała watacha Victora tak nagle zniknęła.. Tak o! Pobiegłem do domu w którym odbywała się walka mojej dziewczyny z tym monstrum, a ona leżała na ziemi, cała w ... Czarnej krwi. Przełknąłem głośno śline po czym zaniosłem ją na łóżko.
-Naprawy nadszedł czas, co zniszczone naprawi się jak las.. - mówiła przez sen, cicho, szeptem.. Ale nagle wszystko zaczęło wirować, a już po chwili, całe zniszczenia były naprawione. Magia, no ale w końcu to nasza królowa.. Czyż nie tak? Położyłem się obok niej i szybko zasnąłem.

Rok później

Mam już skończone osiemnaście lat, z Garrym układa mi się cudownie, ale jest jeden, mały, taki tyci, tyci problem. Nadal jestem chora. Szukałam w księdze zaklęć ( którą odnalazłam wraz z różdżką, ale to swoją drogą) jakiegoś zaklęcia, no ale nic!
-Toffie! - zawołałam psa. Ten zamerdał ogonem i przybiegł wesoło szczekając.
-Toffie kochanie, co tam mordko? Eleż ty słodki, taki majutki śłodki piesiek, ujujjuj.. - mój chłopak widząc oraz słysząc to, parsknął śmiechem. Posłałam mu groźne spojrzenie, które szczególnie mi nie wychodziło. Zaczęłam się śmiać, ale po chwili straszny ból ogarnął moje ciało i odpłynęłam.

****

Przymrużyłam lekko oczy widząc rażącą biel. Szpital? Niee..
-Witaj.. - usłyszałam.. Night?
-Night?? - zapytałam niepewnie.
-Aha.. Wiedziałaś, że to ja jesten śmiercią, tak?  - zaprzeczyłam głową. - Pamiętałaś o pierściąku liczącym ile zostało ci do końca? Pamiętasz 28092017? - pomyślałam chwilę po czym odpowiedziałam cichym "Tak".
-Który dzisiaj mamy? - zapytała.
-28..
-Dokładniej??
-28.09.2017 rok - odpowiedziałam i mnie zamurowało.
-Data twojej śmierci kochaniutka. Ale.. Jako, że królowa dała Ci róźdżkę i tak dalej, nie mogę Cię uśmiercić. Widzisz to? - kiwnęła głową w stronę jakiejś kapsuły. Szybko do niej podbiegłam. Tam była część mnie. Że tak to nazwę, ta górna, czyli od pasa w górę.
-Czy to.. Moja dusza? - zapytałam.
-No.. I musze Ci ją oddać. Kiedyś się jeszcze zobaczymy.. Albo z twoimi dziećmi może.. A no pomyśle, pa! - machnęła ręką od strony kapsuły w moją i.. Znowu ciemność - nienawidzę tego. Otworzyłam oczy, szybko usiadłam biorąc wielkie wdechy powietrza.
-Będę żyła.. No kochanie - spojrzałam na mojego mate - jeszcze pięćset lat się ze mną pomęczysz a dokładniej to.. Czterysta dzięwięćdziesiąt dziewięć. - powiedziałam po czym oboje się zaśmialiśmy.

~¤~¤~¤~¤~¤~¤~¤~¤

Musicie mi wybaczyć, ale następny rozdział to będzie chyba epilog. Następny kub jak mnie wena najdzie to będą jeszcze dwa rozdziały i epilog. Ale nawet jeśli będzie epilog, to mam zamiar stworzyć drugą książkę o przygodach dzieci Loli i Garrego. Co wy na to? Z resztą ćśś i tak to nie pewne.
Strzałka 😘

Mój nieznośny MateWhere stories live. Discover now