2.2

2.5K 120 0
                                    

Garry

Po rozłączeniu się z Samuelem poinformowałem o tym moją żonę. Szybko ruszyliśmy na miejsce. Gdy weszliśmy do budynku Lola wręcz, że pędziła do recepcji. Gdy zsapany ją dogoniłem ona płakała.
-Hej, ćśśś.. - nie chciałem pytać co się stało tylko ją przytuliłem, dowiem się od syna.

***
Do poczekalni wbiegł zdyszany syn.
-Mów. - powiedziałem na niego patrząc znacząco. Nalał sobie wody i popijając zaczął opowiadać. Gdy skończył, buzowała we mnie złość. Noż co za mały gówniarz! Już ja mu dam bić tak bezkarnie dzoewczyny. Gdyby nie to, że z sali wyszedł lekarz, mały gnojek już by nie żył.

Lola

Z sali, w której operowana była moja córka wyszedł lekarz.
-I co z nią?! - dopadłam go jako pierwsza.
-Są różne wieści. I złe i dobre. Dobra jest taka, że wszystko w porządku i za dwa dni będzie mogła wyjść ze szpitala.
-A ta zła? - zapytałam.
-Ona jest .. Człowiekiem.. Jak to możliwe? - zapytał patrząc wyczekująco.
-Sami nie wiemy... Najwyraźniej większość naszych ludzkich genów przeszła na nią, a na Samuela większość wilkołaczych, ponieważ już jako dziesięciolatek był w stanie przemienić się w wilka.. - odpowiedział Gie.
-To dziwne, bo ich więzi są nadnaturalnie silne.. W sęsie bliźniaków. - odpowiedział i poszedł. Weszliśmy do sali Vanesski. Miała otwarte oczy i patrzała w sufit.
-Tak to się kończy, gdy człowiek próbuje komuś pomóc. - powiedziała gniewnie. - Idźcie z tąd - odwróciła głowe w naszą stronę, a my patrzaliśmy zaskoczeni. - Sam ma zostać, ale wy idźcie. - zrobiliśmy to o co nas prosiła, aby nie wdawać się w kłótnie.

Vanessa

-Czemu ich wyprosiłaś? - zapytał mój brat.
-Mam sprawę, ale tylko do Ciebie. - spojrzałam na niego. Popatrzał na mnie pytającym wzrokiem, więc zaczęłam mu tłumaczyć.
-Nie chce mieć doczynienia z wami.. Z wilkołakami. - powiedziałam - Chciałabym, abyś się dowiedział czy gdzieś niedaleko mieszka jakaś nasza ciocia , ale człowiek.
-Eh.. Mieszka.. Ale kuzynka. Ta pełnoletnia.. Jak jej tam było.. A! Samantha. - przytaknęłam, ponieważ gdy miałam pięć lat, a ona dziesięć to wspaniale się dogadywałyśmy. Wyprowadziłabym się dalej, ale nie chcę zostawiać brata, zatęskniłabym się.

***

Te dwa dni zleciały mi w bardzo szybkim tępie. No, bo prawie cały czas spałam. O dziewiętnastej gdy leżałamw kurtce pod koudrą, weszła moja mama.
-Słodkich snów skarbie, zaiste jesteś bardzo zmęczona.. - drugą część szepnęła i wyszła. Po godzinie czekania wyszłam z domu przez balkon z moim plecakiem. Po nie łatwym zejściu na ziemie, ruszyłam do Samanthy. Szłam około godzinę, ale w końcu doszłam. Zapukałam i czekałam.
-Hej! -powiedziałam gdy otwarła mi drzwi. Na jej twarzy pojawił się szok, który po chwili zmienił sięw szczęście. Jej błękitne tęczówki błyszczały, a na twarzy miała szeroki uśmiech. Po chwili byłam już w środku domu i gdy zdjęłam kurtkęoraz buty, byłam zamknięta w szczelnym uścisku. Jej rozpuszczone, rud, kręcone włosy gilgotały mnie w twarz.
-Co Cię do mnie sprowadza? - zapytała w końcu.
-Mogłabym u pomieszkać u Ciebie przez jakiś czas? Mam dość wilkołaków! - powiedziałam.
-Ehh..Ja też nie przepadam za ich towarzystwem, rozumiem Cię. A co do mnieszkania ze mną to.. Hmm.. - po jej minie wnioskowałam, że szanse są marne - Do końca życia! - krzyknęła i znowu mnie przytuliła, śmiałyśmy się długo i jak jakieś idiotki. Po głupawce zamówiłyśmy pizze. Umyłyśmy się, osobno oczywiście, no i jak na zamówienie (dosłownie) pizza przybyła.
-Otwoorze! - krzyknęłam śmiejąc się.
-Yy, witam. - spojrzałam na chłopaka od pizzy, czyli tak zwanego "PizzaMena". Chłopak wyglądał na siedemnaście lat, gdy w końcu na mnie spojrzał, na twarzy malowało się zdziwienie.
-Księżniczka? - zapytał. Przypał..
-Słucham? Nie.. Jaka księżniczka, o co ci chodzi, chłoopie.. Księżniczki z Disneya są w Disneylandzie. - udawałam naburmuszoną co chyba zauważył bo się zaśmiał. Zapłaciłam i wróciłam do kuzynki.
-Ale byłby przyps.. - odetchnęłam.
-Czemuuu? - zapytała Sam.
-No, bo patrzy na mnie zdziwiony i takie "Księżniczka?", na to ja coś w stylu "Wtf o co ci chodzi" - znowu się śmiałyśmy. Jadłyśmy pizze, oglądałyśmy film no i było fajnie.
-Dobranoc! - krzyknęłam z "mojego" tymczasowego pokoju. W odpowiedzi dostałam tylko zagłuszone "Branoc" i odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

~¤~¤~¤~¤~¤~¤

A ładnie to tak uciekać z domu, hem? XDD ☆ = rozdział
Strzałka wilczki 💛

Mój nieznośny MateWhere stories live. Discover now