15.

3.1K 153 7
                                    

Obudziłam się wypoczęta, tak jak wczoraj, dwa i trzy dni temu. Dzisiaj piąteczek, ostatni dzień tak zwanej charówy. Ubrałam na swoje nogi jeansy lekko przetarte w niektórych miejscach, a na górną część ciała założyłam szary T-shirt, a na niego pudrowy sweterek z rękawem trzy czwarte.  Uczesałam swoje włosy w kucyka i ruszyłam do szkoły. Dzisiaj o dziwo pod moimi drzwiami stał Brayan.
-O hejka - przywitałam się z nim przytulasem.
-No heja, co tam?
-A dobrze, a co u ciebie? Jak sprawa z siostrą? - zapytałam niepewnie.
-Jakoś się trzymam, a co do siostry to nic ciekawego. Nie mogę uwierzyć, że jej nie mam przy sobie. Brakuje mi jej. Zawsze mówiła.. - postanowiłam mu przerwać, bo jeszcze pare zdań i by płakał.
-Ej, młody będzie git! - zaśmiałam się lekko, a on wytrzeszczył oczy.
-Właśnie tak samo mówiła..- szepnął i stanęliśmy pod szkołą. Chłopak przytulił mnie, a ja poklepałam go po plecach.
-Wybacz.. Nie miałam pojęcia.
-Nic nie szkodzi. - uśmiechnął się i ruszył pod swoją klasę, a ja pod swoją. Lekcje minęły mi szybko i zanim się obejrzałam jadłam obiad z Oskarem. Myślami byłam ciągle przy Brayanie. Dużo przeżył, a jego rodzice pewnie jeszcze więcej. A może ta dziewczyna miała chłopaka?! Chwila.. Właściwie, to gdzie są moi rodzice.
-Emm Oski?
-No? - spojrzał na mnie jedząc spaghetti.
-Tak w sumie to gdzie są moi rodzice. - chłopak lekko się spiął i wypuścił ze świstem powietrze.
-Miałaś wypadek wraz z nimi i.. No straciłaś trochę pamięć, a oni no.. Zginęli. - wytrzeszczyłam oczy na jego słowa.
-Może lepiej, że nie pamiętam..? Przynajmniej nie przeżywam.. - szepnęłam bardziej do siebie i odstawiłam naczynia do zmywarki.
-Idę na spacer. Jak coś to dzwoń.. - powiedziałam, ubrałam buty i wyszłam. Szłam tam gdzie mnie oczy niosą, i to dosłownie. No, a oczy poniosły mnie do Brayana. Zapukałam i nie musiałam długo czekać, bo po chwili drzwi zostały otwartę.
-Hej, nie przeszkadzam?
-Ależ skąd, chodź. - uśmiechnął się i otworzył szerzej drzwi.
Rozmawiałam z nim bardzo długo, wygłupialiśmy się, zamówiliśmy pizze, którą później jedliśmy do puki ktoś nie przerwał nam wbiegając do pokoju i normalnie prawie wyważając drzwi. Był to przystojny brunet z niebieskimi oczami. Nie ukrywam był umięśniony no i wysoki. Miał około dziewiętnaście lat.
Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami i lekko uchylonymi ustami.
-Chciałem powiedzieć, że znalazłem coś na temat Loli , ale chyba ty znalazłeś ją. - powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.
-Też tak przez chwile myślałem, ale nie.. To jest Clara.
-Em.. Hej.. - powiedziałam nieśmiało. - Garry, wszystko ok? - zapytałam.
-Skąd ty..? - zapytał.
-Boże ja chyba jestem jasno widząca! - wytrzeszczyłam oczy nie wiedząc skąd znam imie tego chłopaka. Młodszy brunet o oczach takich jak moje lekko się skrzywił.
-Pieczarka, bleh! - powiedział a później wszyscy się śmialiśmy. Garry zjadł z nami pizze i rozmawialiśmy jeszcze dłuuugi czas, no ale kiedyś trzeba iść do domu, co nie?
-Dzięki, że mogłam przyjść, pa. - przytuliłam się z Brayanem i moim nowym przyjacielem po czym wyszłam. Szłam spokojnie do domu, rozkoszując się piękną pełnią. Nagle usłyszałam wycie.. I to wilka. O kurde.. Nie miałam pojęcia co zrobić.. Nagle coś poruszyło się w krzakach, a po chwili wyskoczył czarny wilk. Lecz był on ranny. Miał rozdarty brzuch, ale nie jakoś tak, że muflaki wylatywały, tylko miał ślady czterech pazurów z których sączyła się krew. Po chwili patrzenia na siebie z szokiem, wilk przewrócił się i upadł na ziemie. Nagle wybiegły inne wilki i zabrały rannego. Później wystraszona zaczęłam biec w stronę domu.

~¤~¤~¤~¤~¤

Lol XD Gdyby ona pamiętała.. Takie troche omg, co nie?
Strzałka! 😘

Mój nieznośny MateWhere stories live. Discover now